Menu

Członkowie

piątek, 29 grudnia 2017

Od Kiyuki'ego CD Niyumi "Papierowy żuraw"



Patrzyłem się na nią jeszcze przez chwile. Jej policzki przybrały kolor dorodnego i soczystego jabłuszka, które z resztą właśnie przyjęła. W takich chwilach wyglądała uroczo, a ja mogłem poznać jej dziewczęcą naturę. W prawdzie nie rozumiałem jeszcze poniektórych odruchów... na przykład czemu się zarumieniła po zawarciu kontraktu. Pocałunek jest czymś aż tak wstydliwym dla dziewczyn? Czy tylko dla kitsune? Ciekawość zaczęła mną ciągać, lecz wiedziałem, że Niyumi może ma drobną przewagę teraz. Ja ledwo trzymam pion, a ona zaraz mogła mnie wykopać do pokoju, gdzie pewnie mnie uziemi.
- A opowiesz mi o paru rzeczach? - uśmiechnąłem się lekko, choć naprawdę ledwo stałem. Gdyby nie to, że się opieram o blat już dawno bym leżał płasko na podłodze.
- Kiyuki-sama! - Białowłosa złapała mnie za rękę i zaczęła prowadzić w stronę mojego pokoju. Czyli miałem racje... uziemi mnie.
- No przecież bym poszedł- westchnąłem , gdy zmusiła mnie do powrotu na matę.
Usiadłem po turecku patrząc na nią z lekkim rozbawieniem. Chyba na poważnie uznała, że potrzebuje opieki godnej małego dziecka. Nie wypuści mnie teraz za szybko ze świątyni, nie wspominając o pójściu gdzieś samemu. Podpadłem jej mimo, że nie byłem wtedy jeszcze je panem.
Właśnie...teraz byłem jej bóstwem.
Zdałem sobie sprawę, że nie mam zielonego pojęcia jak żyć z chowańcem. Jak się nim zajmować... prócz tego, że w moim przypadku on uwielbia jabłka i pieszczoty. Musiałem zadbać o to, by mogła w spokoju i wygodzie zamieszkała tu...ze mną w świątyni, ale do tego musiałem się ruszyć do miasteczka , co było nie możliwe w moim stanie.
Nim zdążyłem jednak coś powiedzieć w mojej głowie pojawił się kolejny obraz świadczący o nadchodzącej modlitwie. No świetnie... wierzący czasami mieli wyczucie czasu.
- Um.... Niyumi - zacząłem spokojnie nie dając znaków, że coś kombinuje...
- Nie - Szybka i stanowcza odpowiedź. Lisiczka położyła uszy po sobie, jakby wiedziała, co właśnie do mnie dotarło - Musisz odpoczywać.
- Modlitwa.... - Jęknąłem błagalnie. Widziałem tą sprawę...musiałem coś nią zrobić, gdyż obrała zły tor. Beze mnie może to się źle skończyć, a aby temu zapobiec trzeba było wybrać się na ziemię.
- Poczeka. Musisz odzyskać siły- Białowłosa była nie ugięta.
- Czas w świecie ludzi biegnie tak samo jak u nas...może być za późno - nie odpuszczałem miejąc nadzieję, że jakoś uda mi się ją przekonać. Jak nie to tak czy inaczej pójdę tam.
Niestety bycie bóstwem czegoś takiego jak sprawiedliwość było czasami utrapieniem. Posiadałem silny instynkt sprawiedliwości i nie potrafiłem od tak go zignorować. Dla mnie to było zdecydowanie coś ważniejszego od mojego życia czy zdrowia. Wydawało się to głupie, lecz taka była moja praca. Po to się zrodziłem i dla tego mogę zniknąć z tego świata ze świadomością, że zrobiłem to co powinienem był zrobić. Umrzeć mogłem również przez utratę wierzących. Wystarczy, że będę regularnie odkładał modlitwy, aż stracę poparcie ludzi przez co po prostu zniknę jako nic nie warty , leniwy bożek.
- Błagam cię Niyumi.... muszę iść - Spojrzałem jej w oczy błagalnie. To normalne, że bóstwo błaga o coś swojego chowańca? W każdym wypadku nie miałem innego wyjścia.
<Yumi? Litości XD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz