Menu

Członkowie

czwartek, 21 grudnia 2017

Od Kushiny CD Katamarana "Życie usiane kwiatami"


   Cały dzień wypełniania obowiązków i próśb. Niektóre trochę niemożliwe, inne całkiem łatwe, że mogłam spełniać je ze swojej świątyni. Lubiłam swoich wierzących, szczerze mówiąc byłam zszokowana, że tyle ludzi na świecie jest pokojowo nastawiona. Odkąd pierwszy raz zeszłam na ziemię, byłam święcie przekonana, że w głowie im tylko wojna oraz wyrządzanie innym krzywdy. Nie powiem, miła odmiana oraz zaskoczenie.

"Panie boże, proszę spraw aby pomiędzy moimi wioskami znowu nastał pokój, nie chce tej wojny, chce żeby wszyscy żyli w zgodzie, mam dosyć tego rozlewu krwi. Niech to wszystko już się skończy, za dużo ludzi zginęło, tyle niewinnych istnień, błagam Cię na kolanach. Pomóż mi" 

   Po usłyszeniu tego życzenia uśmiechnęłam się do siebie, nie powinno być to aż takie trudne. Trochę wysiłku i powinni się dogadywać jak najlepiej. Jednakże, żeby to uczyć musiałabym zejść na ziemię. To nie jest aż takie ciężkie zadanie, przynajmniej mam taką nadzieje. Inaczej mogę się pożegnać ze swoją karierą bóstwa, która była dosyć krótka. Wstałam z poduszki, na której aktualnie siedziałam. Była ona moją ulubioną ze względu na wielkość. Można było się w niej zatopić niemalże, całym ciałem. Słuchanie modlitw w takim otoczeniu to sama przyjemność. Praca skończona, teraz należał mi się odpoczynek. Jutro mogę wziąć się do roboty, ewentualnie dzisiaj wieczorem. Zobaczy się jak czas mi popłynie. Automatycznie swoje kroki skierowałam na polankę, tam mogłam pozbierać myśli, oraz zastanowić się głębiej nad niektórymi sprawami. Kiedy byłam wystarczająco blisko, dostrzegłam pewną sylwetkę, leżąca na "moim" miejscu. Jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że ową osobą był Katamaran, bóg lenistwa, którego spotkałam wczoraj. Podeszłam bliżej, nawet nie zdążyłam się przywitać, a usłyszałam jego słowa.
 - Co ja mam z nią zrobić, co, Kushina? - spytał, na co delikatnie się zdziwiłam, skąd wiedział, że to ja. Miał oczy z tyłu głowy, czy jak?- To dziecko umiera, a matka razem z nią. Nie nadaję się do tego.- Westchnął , przecierając dłonią twarz.
 - Ouh.. - powiedziałam, siadając obok bożka- Nikt z nas nie może na to poradzić, jedynie bóg nad nami mógłby im pomóc- pogłaskałam go po głowie- Ty możesz im pomóc, w końcu to Ciebie proszą o pomoc? Jaką dokładnie modlitwę otrzymałeś?
 -„Chociaż trochę odpoczynku i dla mnie i dla niej. Ona cierpi, bardzo cierpi, boże.” - odpowiedział, po wzięciu głębszego oddechu.
 - Możesz uwolnić je od bólu, rozluźnić ich ciało. Odpoczynek kojarzy się z relaksem, rozluźnieniem- zerwałam jeden kwiat, spoglądając dokładnie na jego płatki- Wiem, że to smutne, kiedy słyszy się takie prośby, wiem też że chcesz im pomóc, ale jak sam mówiłeś, nie jesteś w stanie. To chociaż możesz spełnić ich ostatnią prośbę. Na pewno byłyby Ci wdzięczne, ale to już Twoja decyzja.  Nie mogę w nią ingerować.

Katamaran?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz