Menu
▼
Członkowie
▼
wtorek, 2 stycznia 2018
Od Haku CD Max'a "Ścieżki losu"
Przygotowanie do święta trwały w najlepsze, a ja się temu wszystkiemu tylko przyglądałem. Nie rozumiałem tego święta. Cieszenie się, że kwiatki rosną? Dlaczego akurat te wiśnie? Bo to różowe drzewa, coś niezwykłego? Cieszę się, że nie byłem i nie jestem człowiekiem. Oni wszyscy są dziwni. Ale cóż... trzeba nad nimi sprawować opiekę. W genach mają umiejętność wpadania w niezłe tarapaty.
Spacerowałem wzdłuż drogi, rozglądając się na boki. Zauważyłem jednego chowańca, który rozdawał lampiony. Wyglądał na szczęśliwego, a ja dalej ich nie rozumiałem. Przyjmowali te przedmioty z iskierkami w oczach. Nagle poczułem uderzenie, które odepchnęło mnie trzy kroki do tyłu. Spojrzałem na sprawcę tego czynu; na ziemi siedział nekomata – po uszach łatwo rozpoznać, chyba, że nie tylko oni je mają. Zaczął mnie przepraszam.
- Nic się nie stało – powiedziałem spokojnym głosem. Podszedłem do niego i podałem mu dłoń. Złapał się jej,a ja pomogłem mu wstać. - Uważaj bardziej – zastrzegłem go.
- Tak. Przepraszam. Akurat się rozglądałem – powiedział nieco speszony kładąc po sobie uszy. Był ode mnie niższy. Jego wątłe ciało w czarnych ubraniach wydawało się takie chude i... pozbawione jakiejkolwiek masy. Chociaż ubranie idealnie pasowało do jego burzy czarnych włosów. Oczy od razu przyciągnęły moją uwagę – złote. Ładne.
- Ja także się rozglądałem i cię nie zobaczyłem. To też moja wina – dopiero teraz zauważyłem pogniecione pudło, które leżało na ziemi. Chłopak powędrował za moim wzrokiem i także spojrzał na przedmiot. Raptownie wziął go do ręki zaglądając do środka.
- O nie! Gdzie lampiony! - zaczął rozglądać się na boki. - Dlaczego to mi się to trafiło? - burknął niezadowolony sięgając po jeden lampion, który leżał przy drzewie.
- Pomogę ci – oznajmiłem. Po rozglądnięciu się na boki, udało mi się znaleźć trzy, a jemu całą resztę. - Dobrze, że się nie uszkodziły.
- Tak – odetchnął z ulgą. - Bardzo dziękuje – uśmiechnął się. - Jestem Max – przedstawił się.
- Haku – odpowiedziałem i oddałem mu pudło, które trzymałem w rękach. - Lepiej na nikogo nie wpadnij po drodze. Za drugim razem nie tylko pudło może ucierpieć – poradziłem.
<Max? Trochę brak pomysłu...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz