Menu

Członkowie

czwartek, 4 stycznia 2018

Od Haku CD Maxa "Ścieżki losu"


Dlaczego większość chowańców czuje do bogów taki respekt? Rozumiem, mają nas szanować... ale bez przesady. To trochę... męczące. Spojrzałem na jego wystraszoną twarz i westchnąłem.
- Za co przepraszasz? - zapytałem. Skoro to robi, może jest jakiś powód? Ja nic nie wiem, a może nie pamiętam? To raczej nie możliwe.
- No za wszystko – wziął powietrze do płuc. - Że na ciebie wpadłem, nie dałem spokoju, za brak szacunku... - zaczął wymieniać. Ponownie westchnąłem i położyłem mu dłoń na ramieniu. Zamilkł.
- Przepraszasz za coś niegodnego uwagi, a potem nie będziesz miał odwagi, by to zrobić za poważniejszy problem – powiedziałem patrząc przed siebie. Nie odpowiedział, a ja zdjąłem z niego swoją rękę. Zapanowała cisza, którą przerwałem, przypominając sobie o jego pytaniu i jednocześnie karcąc za to, że mogłem o nim zapomnieć.
- I tak, jestem bogiem. Dokładniej, to patronem wędrowców – zatrzymaliśmy się przed niewielkim budynkiem, siadając na wolne miejsca przy ladzie.
- Patron, a bóg czymś się różni? - zapytał z lekka zdziwiony. Zamówiliśmy obydwoje ramen.
- Nie – zaprzeczyłem. - Ale nie mogę określać się mianem boga, jeśli nie mam wystarczająco wierzących. Według mnie, ten tytuł przypada bardziej doświadczonym – wytłumaczyłem. Nie zbyt lubiłem tę sprawę wyjaśniać.
- To jest jakaś zasada? - pokręciłem głową.
Poczekaliśmy chwilę w ciszy, aż w końcu oboje dostaliśmy nasze zamówienie. Każdy z nas zapłacił za siebie, chociaż Max zaproponował zapłatę za mnie, jako rekompensatę za tamten wypadek. Ja oczywiście odmówiłem od razu podając monety kucharzowi. Wziąłem miskę do ręki i zacząłem jeść; często w ten sposób wyróżniałem się od innych. Wydawałem się wtedy niechlujem – w końcu powinno się jeść na stole, a nie w powietrzu. Ale w ten sposób byłem bardziej pewny, że się nie ubrudzę.
- Ty jesteś chowańcem, czy bronią? - zapytałem po chwili.

<Max?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz