Menu

Członkowie

poniedziałek, 15 stycznia 2018

Od Haku CD Nexarona "Skrzynia zagadek"


Nawet nie zdążyłem się odezwać. Czyli trafił mi dość nadpobudliwy rozmówca, który miał dwa metry, wyglądał jak wilk i miał zarzucony na plecy worek. Wyglądał bardzo podejrzanie między innymi przez swój wygląd, okoliczności, tajemniczy przedmiot oraz swoim zachowaniem. Mimo to po co od razu go spisywać na straty? Może okaże się bardziej spokojny i kulturalny, niż mógłby mi się wydawać? Wątpię.
- Niestety cię rozczaruje, gdyż nie wiem co to za okręt i nie znam jego historii. Nie jestem bogiem związanym z tymi rodzaju przedmiotami – odpowiedziałem w sposób dla siebie charakterystyczny. W jego oczach zauważyłem zawód, jakby nie takiej odpowiedzi oczekiwał. Po chwili zapytał tym samym ciekawym i radosnym, jednakże niskim głosem:
- Szkoda, a jakim bogiem jesteś? - wiatr na chwilę ustał.
- Jestem patronem wędrowców – spojrzałem w kierunku morza. Wiatr się uspokoił, a falę zniknęły. Księżyc odbijał się w tafli, niczym w lustrze.
- Czyli pilnujesz wszystkich, którzy podróżują? Marynarzy też? - skinąłem głową wracając wzrokiem do rozmówcy, który był jakieś dwadzieścia – może nieco mniej – wyższy. Gdybym stał bliżej niego, od zadzierania głowy poczuł bym zaciskający się ból na karku.
- Tak – odpowiedziałem spokojnym głosem. Wiatr ustał, a mimo to słyszałem jak woda się porusza. Fale zniknęły, a jednak woda obok nas nie była spokojna. Nexaron wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, zmrużył oczy, ale się rozmyślił. Zamiast tego ponownie się odezwałem: - Nazywam się Haku – odwróciłem się i podszedłem do bakburty. Powietrze zaśmierdziało czymś zdechłym. Po chwili zza skały ujrzałem parę czerwonych oczu i lśniących w uśmiechu zęby. Akuma przyglądała nam się, zapewne sądząc, że jej nie widać. Tylko dlaczego nie atakowała? - Tak właściwie, to co robisz na wraku statku o tej porze? - zapytałem nie odwracając się przodem do osoby. Nie warto stać plecami do Akumy. Mimo, iz czasem te stworzenia są głupsze, niż mógłby się wydawać, lepiej nie ryzykować. Dziewięćdziesiąt dziewięć razy wszystko pójdzie po twojej myśli, a ten setny może się zgubić.
- Hmmm... Można by powiedzieć, że kradnę, ale nie można ukraść czegoś co zostało porzucone przez właściciela... Uznajmy więc, że szukam skarbów, a dla mnie też pora nie ma znaczenia, o każdej porze widzę lepiej niż ty – uśmiechnął się szeroko. Wyobraziłem sobie złoto i klejnoty w skrzyni pirackiej. Kapitan postanawia zakopać go na odludnej wyspie, aby kiedyś po niego wrócić. Rysuje do tego zagadkową mapę, którą nie każdy rozczyta, bez udziału pośredników. Robi to sam, cały plan ma w głowie. Potem chowa mapę pod ubranie i żyje z nią parę ładnych lat. Gdy śmierć po niego przychodzi, mapa wpada w przypadkowe ręce. Osoba odnajduje skarby i co? Czy to będzie kradzież? Można by stwierdzić, że kapitan porzucił swoje łupy, ale co, jeśli się z kimś o tym podzielił i powiedział "Jeśli zginę, to wszystko należy do ciebie"? I co wtedy? Jeśli zabierzesz te przedmioty rzekomo porzucone, a zapisane komuś, czy to będzie kradzież?
- Nie wątpię – odpowiedziałem widząc, jak Akuma chowa się całkowicie pod wodą. Odsunąłem się od burty i odwróciłem w stronę wielkoluda. Spojrzałem na jego wielki worek. - Sprawdzałeś już, co tam masz? - zapytałem.

<Nex?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz