Menu
▼
Członkowie
▼
niedziela, 7 stycznia 2018
Od Soushiego CD Shiarou "Odbicie w krzywym zwierciadle"
Po odejściu Shiarou kilkunastu metrów ode mnie,od razu wskoczyłem na dach i podążałem skacząc po dachach za nią.Większość jej podróży to było wchodzenie do barów,picie i wychodzenie.Miałem złe przeczucie do tamtego osobnika,który chciał z pistoletu strzelić,taka akcja mogła się powtórzyć,lekko się martwiłem.Z każdym wejściem do budynku jej stan upojenia się pogarszał,zauważyłem,że jesteśmy już w bardziej oddalonej części miasta.Nie było sklepów tak jak w centrum miasta,praktycznie nie było ludzi oprócz jakiś podejrzanych osób po każdej alejce i stronie ulicy. Tsume szła przez ulice pewna siebie a ja podejrzałem w mroku po dachach za nią,koniec podróży skończył się na końcu ulicy gdzie siedział ten chłopak,którego uderzyłem,razem z kolegami.
-Nasz azorek przyszedł.Zaśmiał się a jego koledzy patrzy z pogardą na tsume.-Gdzie masz swojego liska?
-Odwal się Baru.-Wywarczała przez zaciśnięte zęby.-Czego chciałeś?
-Chciałem zobaczyć mojego pieseczka.-Zaśmiał się z całą swoją grupą.-Ale teraz mam ochotę ci się odpłacić za tamtego lisa.Widzisz co mi zrobił?!
Baru podszedł do Shiarou i pokazał zęby,brakowało pięciu zębów,3 na górze i 2 na dole.
-No i?-Spytała tsume patrząc Baru w oczy.-To lis ci to zrobił,nie ja.
-Tak lis,ale ciebie chronił.-Potwierdził baru.-Więc musisz mi to jakoś wynagrodzić?
-Niby jak?-Shiarou zaśmiała się.-Nie mam jak.
-Masz i my to wiemy.-Baru spojrzał na chłopaków.-Po prostu wykorzystamy cię.
-No chyba cię coś boli mój drogi.-Zaśmiała się.-Jesteście nikim ważnym,a chcecie wykorzystać mnie?!Wolę już umrzeć.
-Jak sobie życzysz.-Pstryknął palcami a jego znajomi wyjęła bronie,przygotowywała się do użycia mocy.-To jak będzie tsume?Dasz wykorzystać swojego ciałko?
-Jak wcześniej powiedziałam,że wolę umrzeć to była prawda,a teraz żegnam.-Shiarou dumnie potwierdziła swoją wcześniejszą decyzje i zaczęła uciekać.
Za dziewczyną od razu ruszył pościg,to i ja też musiałem się ruszyć by jakoś zapobiec wszystkiemu. Tsume zmieniała kierunek swojego biegu na każdym możliwy rozwidleniu i przy zakręcie by zgubić,ale niestety nie łatwo zgubić grupę mającą kilku youkai. Trafiła w ślepy zaułek próbowała użyć mocy,z powodzeniem by jej się udało gdyby nie inny Inugami,który ją wywęszył.
Baru wymierzył cios prosto w jej brzuch,natychmiastowo skuliła się z bólu.
-Czyż oberwanie takim ciosem nie jest wspaniałe pieseczku.-Chłopak zadrwił z niej.
-Heh ciebie to chyba mocniej bolało niż mnie.-Zaśmiała się.
-Zobaczymy czy to cię nie zaboli.-Chłopak przymierzał się do uderzenia pięścią prosto w prawy policzek. Aktywowałem swoje 9 ogonów zeskoczyłem z dachu budynku tuż przy Tsume i złapałem Baru za dłoń.
-Piękną kobietę uderzyć?Oj jesteś chyba źle wychowany.-Zadrwiłem.-Należy ci się solidna nauczka.
-Ha,tym razem ci to się nie uda.-Zaśmiał się głośno.-Lisku przeciwko naszej przewagi liczebnej nie masz szans.
-Eh.Jesteś żałosny.-Spojrzałem na niego z pogardą w oczach.-Przewaga liczebna nie ma znaczenia.
Tsume leżąc na ziemi patrzyła na mnie a ja nią z uśmiechem na twarzy i zapewniłem,że będzie dobrze i nic mi się stanie.
-No to lisku dzisiaj jest twój dzień śmierci,a tamtej dziewczyny dzień widzenia twojej żałosnej śmierci.-Powiedział uroczyście Baru.
Po jego słowach zostałem zaatakowany przez wszystkich przeciwników,każdego atak odparowałem tym samym ogonem,ponieważ mój miecz został wbrew mojej woli zagarnięty przez Kushinę. Jeden z chłopaków dysponował kataną z wody,zamierzał mnie pchnąć nią prosto w plecy.Moment przed chwilą pchnięcia zrobiłem skok w tył,przeskakując dużym łukiem chłopaka i tym samym lądując przy Tsume. Uśmiechnąłem się do niej i skoczyłem na ścianę,odbiłem się od niej wirując w powietrzu i podpalając przeciwników.Nagle usłyszałem tryumfalny śmiech Baru,który trzymał przystawiony pistolet do tyłu głowy Tsume.
-Koniec gry lisie.-Zaśmiał się.-Poddaj się albo ona zginie.
Myślałem przez moment nad opcjami i wpadła mi tylko jedna myśl w głowie.Mogę się wysilić do niebezpiecznej prędkości oraz siły i być szybszy niż jego oko może zauważyć,moje płomienie zaczęły rosnąc w każdą chwilą stając się gigantyczne,co najmniej 3 razy większe ode mnie,napiąłem mięśnie,pod moimi stopami ziemia się skruszyła i ruszyłem z pełną prędkością,żaden nie zauważył mnie,byli tak wolni jakby czas się zatrzymał,ale ja nie mogłem na nich patrzeć,bo utrzymanie takiej prędkości wymagało skupienia ode mnie.Złapałem lufę pistoletu Baru i podniosłem ją w niebo wraz z ręką Baru.Czas zaczął iść normalnie a po chwili pistolet wystrzelił.Po jakiś 30 sekundach uśmiechu Baru znikł mu z twarzy i zastąpił go strach i lęk.Baru puścił pistolet i uciekł,następnie w jego ślady pobiegła cała gromada.Podałem rękę Tsume by pomóc jej wstać,od razu ją złapała i się podniosła.
-Nie musiałeś mi pomagać!-Marudziła.-Sama bym sobie poradziła!
-Przepraszam,ale nie mogłem zostać obojętny w takiej sytuacji.-Przeprosiłem kuląc uszy.
Po moich słowach Tsume zaczęła się chwiać i straciła przytomność,złapałem ją na czas ręką w pasie.Zemdlała z upojenia i zapewne bólu,miałem tylko jedno do wyboru.Wziąłem Shiarou na ręce jak księżniczkę,którą niósł rycerz w białej zrobi,może byłem biały,miałem zazwyczaj miecz,ale żaden ze mnie rycerz.Idąc z Shiarou na rękach wszedłem do hotelu,poprosiłem pokój dla dwóch osób i zapłaciłem.Wszedłem z nią do pokoju i położyłem delikatnie na łóżku,zamknąłem pokój na klucz i pobiegłem szybko do apteki.Kupiłem bandaże i maść na złamania i stłuczenia,następnie wróciłem do pokoju i miałem dylemat.Czy rozebrać Tsume i ją opatrzyć czy zostawić maść i bandaże jej,pomyślałem chwilę i doszedłem do wniosku,że szkoda czasu.Rozebrałem ją do samej bielizny tzn. miała na sobie wyłącznie stanik i majteczki.Klęknąłem przy łóżku,otworzyłem maść i nałożyłem na palec,grubą warstwą j.ą posmarowałem wcierając ile się da.Wziąłem bandaż w ręce i owinąłem nim cały obszar brzucha wokół niej.Byłem dumny,że jej pomogłem i że jest taka piękna,na swój sposób była urocza i jeszcze jej wygląd,była wręcz olśniewająca.Przykryłem ją kołdrą i sam usiadłem na parapecie i zacząłem patrzeć w gwiazdy.Nie miałem zamiaru ani spać ani odstąpić ją na krok,na jakiś czas się nią zajmę,mam jeszcze dzień wolnego od mojej bogini,który mi się należał jak najbardziej.
Shiarou?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz