Menu

Członkowie

czwartek, 1 marca 2018

Od Aorine CD Asher'a "Przeciwieństwa się przyciągają"


Czy miałem poczucie winy? Oczywiście. Stan Ashera najwidoczniej był poważny, gdyż nie wyzywał mnie, przyjmował pomoc , a nawet sam z siebie chciał wrócić do świątyni. W normalnych okolicznościach pewnie postąpił by na odwrót, ale teraz.... miałem jedynie nadzieje, że nie będzie później przez o problemów. Cicho westchnąłem gdy, Ash wpatrywał się w kubek parującej herbaty. I co ja miałem w sumie zrobić prócz byciu przy nim? Musiałem na dodatek uważać, by się nie narzucać za bardzo .... źle by to zapewne wyglądało teraz w jego oczach. 
- Tak w ogóle.... to jeżeli chcesz możesz się przebrać. Z rana wyrzucę ten strój.... - mruknąłem cicho narzucając na jego ramiona mięciusi kocyk. Musiałem rozmyślić jeszcze jedną rzecz...a dokładniej pokój dla niego. Miałem w sumie parę nieużywanych pokoi, które mogłoby się lekko odkurzyć, lecz nadal pozostaje sprawa łóżka i potrzebnych rzeczy. Tylko jedna sypialnia była w tej świątyni... a do tego dochodziła jeszcze niewyrobiona kanapa, na której będzie nieco niewygodnie spać. - A... i przygotuje ci kąpiel... - Dodałem po chwili kierując się w stronę łazienki. Pewnie teraz można było uznać, że mu służę po tym wszystkim.... ale to po prostu moje dobre serce okazujące współczucie po tym wszystkim.
Odkręciłem kran i zatkałem wannę korkiem. Dodałem nawet wodę święconą i lekki aromat, który powinien rozluźnić mięśnie  i jednocześnie polepszyć humor....choć szczerze wątpiłem w to ostanie. Westchnąłem i przypilnowałem przez chwilę wodę, czy nie leci za ciepła, a następnie poszedłem po Ashera, który na szczęście zaczął powoli pić herbatę.
- Chodź... woda jest już gotowa - uśmiechnąłem się lekko. Przez chwile patrzyłem na Ashera, który z bólem wstał i owinął się bardziej moim płaszczykiem. Starałem się nie gapić na niego przez długi czas, by nie poczuł się znów w jakiś sposób zagrożony. Chwiał się, więc delikatni złapałem go za dłoń, by zaprowadzić do łazienki. Była zimna i lekko się trzęsła, co mnie jeszcze bardziej zaniepokoiło. Nadal się bał...był roztrzęsiony. A ja nic nie mogłem zrobić , nie licząc obwiniania się i zagryzania wargi, by nie powiedzieć przekleństw na własną głupotę. Zostawiłem go w pomieszczeniu samego, by w spokoju się przebrał i umył ze wszelkich nieczystości i splugawień. Ostatnie czego potrzebuje, to opętany przez akume chowaniec.
<Ash? Tym razem ja nie mam pomysłu.... ten jeden raz>

362 słowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz