Menu

Członkowie

niedziela, 14 kwietnia 2019

Od Phoenixa CD Eredina "Zobacz kotku co mam w środku"

Siedząc na kanapie czekałem z niecierpliwością na historię Eredina, dotyczącą sztyletu, choć widząc po chwili jego oczy odechciało mi się wsłuchiwać. Było to dla niego ciężkie, a co za tym idzie nie chciał o tym jawnie mówić. Chciałem mu przerwać, lecz stwierdził, że jak zaczął to musi skończyć, więc takim sposobem byłem zmuszony do słuchania, choć bardziej odlatywałem myślami w całkiem innym kierunku. Byłem ponownie zmęczony, przez co wkurwiałem się na swój organizm, patrząc na to, że zasypiałem w połowie jego historii, jednak powstrzymywałem od tego swój organizm. To nie tak, że mnie to nie interesowało, po prostu moje ciało domaga się resetu, który jest mu cholernie potrzebny.
Gdy Eredin skończył mówić przytuliłem go. Nie odzywałem się, gdyż chciałem przeczekać jego łzy w ciszy. Wolałem po prostu milczeć, nie chcąc wywołać większegi potoku łez.
Kiedy ten się już uspokoił, poszedłem do kuchni zrobić coś ciepłego do picia, a dokładniej wstawić wodę.
- Eredin, trochę późno się robi.. zostaniesz? - zapytałem stając za nim.
Chłopak popatrzył na mnie unosząc delikatnie jedną ze swoich brwi.
- No nie patrz się tak - zaśmiałem się. - zgwałcić cię już nie zgwałce to jak będzie? - zapytałem zaciekawiony.
- Niech będzie.
- To jak chcesz to możesz wskoczyć pod prysznic - uśmiechnąłem się lekko. - wiesz co gdzie jest, a koszulkę mogę ci odstąpić jakąś, ale nie wiem czy nie będzie za mała.
- Chyba nie..
- Jestem niższy, więc może tak jednak być - rzuciłem wracając do kuchni, gdyż woda już się zagotowała.
Wyjąłem z szafki dwa kubki, które były niby różne, ale dawały ten sam zamysł.
Wziąłem czarne naczynie oraz białe.
Na pierwszym był napis:
"Kto kurwa lubi DC?!", które zamienia się na "Marvel FOREVER!", kiedy ten przyjmuje kolor czerwony.
Za to kubek biały posiada napis "DC? A co to, a kto to?" Również zmienia kolor i napis, przez co po chwili widnieje "Te Supermeny czy też Batmany to bohaterowie? Ja jestem Filantropem, milionerem i geniuszem!" Kubek nie jest w jednym kolorze, gdyż przypomina bardziej zbroję Iron Mana.
Zalałem kubki gorącą wodą, robiąc ciepłe picie i ruszyłem z kubkami do sypialni, mijając chłopaka wchodzącego do łazienki.
Ustawiłem naczynia na szafce, następnie zabierając się za zmienianie pościeli, co poszło mi o dziwo szybko. Dumny z siebie, wyjąłem z szafy jeszcze jedną poduszkę i również ją ubrałem. Czarna pościel była zawsze idealna, lecz na drugiej stronie też ma barwę czarną, ale ma dodatek w postaci szkieletu węża. No co na przecenie była.
Słysząc po dłuższej chwili otwieranie się drzwi, wziąłem to co potrzebuję i ruszyłem do łazienki wymijając chłopaka.
- Jak coś możesz wygrzebać cokolwiek z szafy, ja zaraz jestem - rzuciłem znikając za drzwiami.
Kiedy pozbyłem się ubrań wszedłem pod prysznic, gdzie spędziłem może z dziesięć minut. Następnie stanąłem przed lustrem i wziąłem maszynkę do ręki aby się ogolić. Oczywiście ciamajda musiał się zaciąć na policzku, przez co zaczęła mi powoli lecieć krew. Boże jski ze mnie dzban.
Kiedy skończyłem, przemyłem twarz i wróciłem do chłopaka, który siedział sobie na łóżku.
- Wróciłem, można iść spać - uśmiechnąłem się lekko i usiadłem obok niego chwytając kubek, chcąc się napić, lecz chłopak mnie ubiegł lecz pierw wytarł mi krew z policzka.
- Jak mogłeś się skaleczyć?
- Tak jakoś wyszło - lekko się uśmiechnąłem. - pij, póki jeszcze ciepła - rzekłem kładąc się i odpalając jakiś dziki serial o wampirach gdzie jeden z nich nazywał się Marselus a drugi Elajża czy jak to tam się pisze. Generalnie brzmi jak Eliza.
Kiedy pozbyliśmy się zawartości naszych kubków, wskoczyliśmy pod kołdrę.
- W razie czego zawszę mogę iść na kanapę gdybym ci przeszkadzał - powiedziałem patrząc na niego.
- Nie, jak już to ja powinienem iść na kanape.
- No chyba nie..
- No chyba tak.
- Chcesz się sprzeczać? - zapytałem patrząc na niego.
- Z chęcią.
- Sam tego chciałeś.. - wpakowałem mu się na biodra i z pocałowałem czule.
- Nadal będziesz się sprzeciwiał? - mruknąłem.
- Tak.
- Ah, tak? - zaśmiałem się i zjechałem ustami na jego szyję, gdzie wykonałem mu piękną malinkę, a przy tym czułem jak się podniecił.
- Dobra stop tortur - zaśmiał się.
- No widzisz, ja mam prawie zawsze rację - zaśmiałem się i wróciłem na swoje miejsce, odwracając się do chłopaka tyłem. Jak będzie chciał, się przytulić, to sam to zrobi, ja nie chcę się narzucać.
- Dobranoc mordko - uśmiechnąłem się pod nosem i udałem się w objęcia morfeusza, gdzie liczyłem na to, że Eredin wtuli się w me plecy.

703

Ehu mehu itd
Eredin?^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz