Widząc Shinaru, który był przytulany przez trzy, małe króliczki, zaśmiałem się pod nosem, lekko rumieniąc. Czyli to jest jego rodzina… Czy ja też taką mam? Co to znaczy mieć rodzinę? Minęła chwila, nim z transu wywrócił mnie Shinaru. Popatrzyłem na niego.
-Chodź, tylko ogarnę włosy i będziemy mogli…-nie dokończył, bo prawdopodobnie gospodyni tego domu, podała mi dłoń.
-Witaj Bogu. Zjesz może z nami obiad?-zapytała.
Z zakłopotaniem uścisnąłem łapkę króliczej kobiety, a potem podrapałem się po policzku.
-N-Nie wiem, czy powinienem i nie chciałbym przeszkadzać…-szepnąłem, jednak gospodyni się uśmiechnęła i zamknęła za mną drzwi.
Zaprosiła mnie do jadalni i tam posadziła na jednym z krzeseł. Zamrugałem kilka razy, a potem bardzo zawstydzony popatrzyłem na Shina. Ten wyłącznie się uśmiechnął i poszedł w swoją stronę. Małe króliczki też usiadły przy stole, patrząc na mnie z uśmiechem. Były urocze, ale nie wiedziałem, czy powinienem… Nagle na stole pojawiły się talerze i miska z sałatą z marchewką oraz zupą… Prawdopodobnie marchwiową. Uśmiechnąłem się delikatnie, czekając aż pojawi się blondyn. Czułem się tak skrępowany. Nagle ujrzałem złotookiego, który wszedł do jadalni i usiadł obok mnie.
---
Wyszliśmy od razu po obiedzie. Kiedy tylko się oddaliliśmy, odetchnąłem, drapiąc się po swojej głowie. Co za wstyd, że nie umiem spędzać czasu w tak dużym gronie osób…
-Przepraszam, zapewne narobiłem ci wstydu…-powiedziałem cicho, a Shinaru wyłącznie zachichotał.
-Nie narobiłeś. Jestem pewny, że pani Usagi ciebie polubiła.
Uśmiechnąłem się delikatnie, idąc z chłopakiem krok w krok. Po chwili w głowie usłyszałem modlitwę, a na moich palcach wskazujących pojawiły się dwie, czerwone nicie. Zgodnie z prośbą, związałem je, ale przez moje rozkojarzenie, supeł nie był zbyt mocny. Kiedy sznurki zniknęły, popatrzyłem na Shina.
-Co chciałbyś porobić? Może gdzieś się przejdziemy? -zaproponowałem, delikatnie się rumieniąc.
-Mam lepszy pomysł… Pójdziemy do świata ludzi!-powiedział rozentuzjazmowany.
Pokiwałem głową, bo sam byłem ciekaw, jak tam jest. Czasami w modlitwach są wspominane jakieś telefony i inne rzeczy, które niby wydają się znajome, ale jestem wtedy pewny, że nigdy tego nie widziałem. Blondyn chwycił delikatnie mój nadgarstek, biegnąc w stronę miasta. Uśmiechnąłem się delikatnie, czekając, aż znajdziemy się na ziemi.
---
Wraz z Shinem dotknęliśmy stopami ziemi. Poczułem jakby… Coś w środku mnie się zagotowało. Zacząłem z wielkim zainteresowaniem rozglądać się i uśmiechać do nocnego nieba. Takie śliczne, duże budynki, ogromne światła. Shinaru puścił moją dłoń, a ja nadal z pasją patrzyłem, co się dzieje wokół mnie. Zacząłem iść przed siebie, a po chwili blondyn podgonił mnie i zaczął dotrzymywać mi kroku.
-Łaaa… Jak tu pięknie! Powiem ci szczerze, że nie byłem jeszcze tutaj.-powiedziałem z zachwytem.
Chłopak się do mnie uśmiechnął. Na ulicach były pustki. Prawdopodobnie wszyscy już spali. Raz co jakiś czas, przejeżdżał jakiś samochód. Nagle w jednym ślepym zakątku ujrzałem siedzącą samotnie, płaczącą dziewczynkę. Podbiegłem do niej, klękając przed.
-Coś się stało?-zapytałem, ale ta nie podniosła głowy.
Płacz po chwili przemienił się w chichot, a chichot w głośny, zmodulowany śmiech. Dziewczynka podniosła głowę, a ja ujrzałem potwora. Upadłem, cofając się przerażony. Po chwili zamurowało mnie. To coś, miało szeroki uśmiech od ucha do ucha, było czarne, a oczy lśniły mu czerwienią. Na głowie zwisały jakby brązowe, tłuste strąki włosów. Dziewczynka została wessana do potwora, a łapy ogromnego monstrum dotknęły ziemi. Pazury tego czegoś wbiły się w ziemię, a potem to coś zaczęło iść w moją stronę. Cały drżałem, nie wiedząc co się dzieje… Dlaczego…
<Shinaru? ^^ Ratuj Kage! ^^>
-Chodź, tylko ogarnę włosy i będziemy mogli…-nie dokończył, bo prawdopodobnie gospodyni tego domu, podała mi dłoń.
-Witaj Bogu. Zjesz może z nami obiad?-zapytała.
Z zakłopotaniem uścisnąłem łapkę króliczej kobiety, a potem podrapałem się po policzku.
-N-Nie wiem, czy powinienem i nie chciałbym przeszkadzać…-szepnąłem, jednak gospodyni się uśmiechnęła i zamknęła za mną drzwi.
Zaprosiła mnie do jadalni i tam posadziła na jednym z krzeseł. Zamrugałem kilka razy, a potem bardzo zawstydzony popatrzyłem na Shina. Ten wyłącznie się uśmiechnął i poszedł w swoją stronę. Małe króliczki też usiadły przy stole, patrząc na mnie z uśmiechem. Były urocze, ale nie wiedziałem, czy powinienem… Nagle na stole pojawiły się talerze i miska z sałatą z marchewką oraz zupą… Prawdopodobnie marchwiową. Uśmiechnąłem się delikatnie, czekając aż pojawi się blondyn. Czułem się tak skrępowany. Nagle ujrzałem złotookiego, który wszedł do jadalni i usiadł obok mnie.
---
Wyszliśmy od razu po obiedzie. Kiedy tylko się oddaliliśmy, odetchnąłem, drapiąc się po swojej głowie. Co za wstyd, że nie umiem spędzać czasu w tak dużym gronie osób…
-Przepraszam, zapewne narobiłem ci wstydu…-powiedziałem cicho, a Shinaru wyłącznie zachichotał.
-Nie narobiłeś. Jestem pewny, że pani Usagi ciebie polubiła.
Uśmiechnąłem się delikatnie, idąc z chłopakiem krok w krok. Po chwili w głowie usłyszałem modlitwę, a na moich palcach wskazujących pojawiły się dwie, czerwone nicie. Zgodnie z prośbą, związałem je, ale przez moje rozkojarzenie, supeł nie był zbyt mocny. Kiedy sznurki zniknęły, popatrzyłem na Shina.
-Co chciałbyś porobić? Może gdzieś się przejdziemy? -zaproponowałem, delikatnie się rumieniąc.
-Mam lepszy pomysł… Pójdziemy do świata ludzi!-powiedział rozentuzjazmowany.
Pokiwałem głową, bo sam byłem ciekaw, jak tam jest. Czasami w modlitwach są wspominane jakieś telefony i inne rzeczy, które niby wydają się znajome, ale jestem wtedy pewny, że nigdy tego nie widziałem. Blondyn chwycił delikatnie mój nadgarstek, biegnąc w stronę miasta. Uśmiechnąłem się delikatnie, czekając, aż znajdziemy się na ziemi.
---
Wraz z Shinem dotknęliśmy stopami ziemi. Poczułem jakby… Coś w środku mnie się zagotowało. Zacząłem z wielkim zainteresowaniem rozglądać się i uśmiechać do nocnego nieba. Takie śliczne, duże budynki, ogromne światła. Shinaru puścił moją dłoń, a ja nadal z pasją patrzyłem, co się dzieje wokół mnie. Zacząłem iść przed siebie, a po chwili blondyn podgonił mnie i zaczął dotrzymywać mi kroku.
-Łaaa… Jak tu pięknie! Powiem ci szczerze, że nie byłem jeszcze tutaj.-powiedziałem z zachwytem.
Chłopak się do mnie uśmiechnął. Na ulicach były pustki. Prawdopodobnie wszyscy już spali. Raz co jakiś czas, przejeżdżał jakiś samochód. Nagle w jednym ślepym zakątku ujrzałem siedzącą samotnie, płaczącą dziewczynkę. Podbiegłem do niej, klękając przed.
-Coś się stało?-zapytałem, ale ta nie podniosła głowy.
Płacz po chwili przemienił się w chichot, a chichot w głośny, zmodulowany śmiech. Dziewczynka podniosła głowę, a ja ujrzałem potwora. Upadłem, cofając się przerażony. Po chwili zamurowało mnie. To coś, miało szeroki uśmiech od ucha do ucha, było czarne, a oczy lśniły mu czerwienią. Na głowie zwisały jakby brązowe, tłuste strąki włosów. Dziewczynka została wessana do potwora, a łapy ogromnego monstrum dotknęły ziemi. Pazury tego czegoś wbiły się w ziemię, a potem to coś zaczęło iść w moją stronę. Cały drżałem, nie wiedząc co się dzieje… Dlaczego…
<Shinaru? ^^ Ratuj Kage! ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz