Menu

Członkowie

czwartek, 11 stycznia 2018

Od Shinaru CD Kagehiry "Zazdrość jest ślepa"


Ciepły klimat gorących źródeł szybko przyprawił mnie o jeszcze większe zadowolenie. Mimo, że byłem dopiero w szatni, już czułem jak ciepłe opary relaksują moje ciało, a zmysły się wyciszają. Nie wiedziałem, czy przed śmiercią bywałem w takich miejscach, lecz to uczucie było dość znajome. 
Gdy wyszedłem z pomieszczenia owiał mnie lekki powiew wiatru. W końcu źródełko było pod gołym niebem, a otaczały je jedynie drewniane wysokie płoty. Parującą wodę otaczały małe kamienne płytki jako chodnik, a ozdoby nadające temu miejscu klimat przyjmowały formę roślin, skał z wodospadem oraz bambusowej rurki przelewającej wodę. Jej dźwięk roznosił się co jakieś 5 sekund zakłócając cisze mieszającą się z płynącą wodą. 
Źródełko było puste... nawet Kagehira jeszcze nie wyszedł z szatni, więc bez skrępowania zdjąłem ręcznik otaczający moje biodra i wślizgnąłem się do ciepłej cieczy. Materiał złożyłem i położyłem obok w razie późniejszej potrzeby. Tak jak myślałem... było tu wspaniale, a wszelkie złe myśli odleciały zostawiając miejsce dla tych spokojnych i relaksujących. Włosy związałem w inny sposób by nie narażać ich na zmoczenie, choć wplatanego warkoczyka zostawiłem w stanie nie naruszonym. 
- Możesz przez chwilkę nie patrzeć? Tylko wejdę do wody... -usłyszałem głos bóstwa, który wywołał na mojej twarzy lekki uśmiech. Był wstydliwy, ale nie postrzegałem tego jako wady... był uroczy pod tym względem.
Patrzyłem się przed siebie, aż nie zajął miejsca w ciepłej wodzie.
- Myślisz, że ktoś tu jeszcze przyjdzie? - Dopiero w tej chwili skierowałem na niego swoje spojrzenie. Miał lekkie wypieki na twarzy, które miały bliżej nie znaną mi przyczynę. Speszenie moją osobą, czy ciepło? No cóż.
- Um... Nie widziałem nikogo w pobliżu - schował się pod wodę pod samą brodę, a na głowie położył sobie zwinięty ręczniczek.
- No nie...a miałem nadzieje pomęczyć tu kogoś , by się czegoś dowiedzieć - oparłem łokcie na brzegu i spojrzałem na niebo. Ku mojemu zdziwieniu słońce już zachodziło, a ja nadal nie kupiłem tego co miałem. No cóż.. będę musiał biec by zdążyć przed zamknięciem sklepu.
- Długo tu jesteś? - Zapytał nagle wyrywając mnie z lekkiego zamyślenia.
- Wiesz? Może jakiś tydzień ... tutaj nie zwracam uwagi na bieg czasu. Jakoś... nie widzę potrzeby skoro już nie żyje - Zaśmiałem się. - Pewnie nie rozumiesz...prawda? - Na znak skinięcia głową kontynuowałem - Jestem duszą człowieka, która dostała szanse pójścia do raju lub trafienie tu jako chowaniec. Wybrałem drugą opcje bo wydawała się ciekawsza. Nie wiem za dużo o mojej roli, ani o moim życiu w świecie ludzi... ale to pewne, że nie żyje i zostawiłem swoją rodzinę w nieznany mi sposób - uśmiechnąłem się smutno wbijając wzrok  w parującą tafle wody. Była nieco mętna, co uniemożliwiało mi zobaczenie dna... ani własnych nóg.
- M-Mam rozumieć, że też jesteś zagubiony, prawda? Rozumiem to, naprawdę... Ja nie wiem nic...- Chłopak uważnie mnie obserwował swoją heterochromią.
- Cóż... w porównaniu do ciebie, jak mogę zejść na ziemię by poszukać czegoś o sobie... a nie wiem czy bóstwa rodzą się na ziemi, czy od razu tu - wrócił mój normalny wyraz twarzy. Nie miałem nad czym rozpaczać...co było to było. Teraz miałem nową rodzinę...i co z tego, że przypominają króliki. Rodzina to rodzina.
Nim młode bóstwo zdążyło odpowiedzieć na moją gadaninę, drzwi od szatni otworzyły się zwracając przy tym naszą uwagę. Naszym oczom ukazał się mężczyznę na oko nieco starszy ode mnie. Białe jak śnieg włosy lekko opadały na jego ramiona mimo, że te z tyłu były nieco krócej ścięte. Złote oczy skryte pod również białymi rzęsami spoglądały na nas z mieszaniną troski i zaskoczenia.
- Nie przeszkadzam wam, prawda? - Głos miał wyjątkowo ciepły, tak samo jak uśmiech którym nas obdarował. Największą uwagę zwróciłem jednak na wielką bliznę na jego klatce piersiowej. Wyglądała na świeżą, więc mogłem z łatwością wywnioskować, że w przeciągu ostatniego czasu był na ziemi.
- Nie... zapraszamy - odwzajemniłem uśmiech i odwróciłem wzrok, gdy białowłosy wszedł do wody obok Kagehiry.
- Nie spodziewałem się, że spotkam kogokolwiek tutaj o tej porze...a tym bardziej kogoś podobnego do mnie. - Złote oczy chłopaka zniknęły pod powiekami.
- A my mieliśmy jednak nadzieje, że kogoś spotkamy - Nie owijałem w bawełnę. Owy ktoś na bank był chowańcem broni lub bóstwem, więc mogliśmy się czegoś przydatnego dowiedzieć. - Nazywam się Shinaru i jestem chowańcem broni, a to jest Kagehira...bóstwo przeznaczenia - przedstawiłem nas nim ciemnowłosy chłopak zdołał mnie powstrzymać.
- S..Shin.. nie za szybko? - Kage spojrzał na mnie nieco zdezorientowany, a ja posłałem mu jedynie uspakajający uśmiech. W relacjach między ludzkich...czy raczej między żywymi istotami lepiej zostawić mi.
Białowłosy otworzył oczy i spojrzał na mnie nico zdziwiony. Wiem, że moja otwartość kiedyś mnie zgubni, lecz póki to nie nastąpi będę po prostu sobą.
- Nazywam się Kiyuki... bóstwo sprawiedliwości. - Odpowiedział po chwili, gdy pewnie przyswoił do siebie zdobyte informacje. A więc bóstwo... czyli będę mógł wyciągnąć z niego co nie co dla Kagehiry. W sumie to może i lepiej...on bardziej tego potrzebuje.
- Nie miałbyś nic przeciwko, gdybym zadał ci parę pytań? Kage jest początkujący, więc nie wie .... niczego -Przechyliłem niewinnie głowę na bok.
- Ah... rozumiem - Bóstwo sprawiedliwości wydawało się być zadowolony z takiego obrotu spraw. W jego oczach pojawiła się lekka iskierka, a uśmiech poszerzył się. - Możecie mnie pytać o co chcecie... postaram się odpowiedzieć w miarę moich możliwości, lecz nie wiem za dużo o chowańcach broni
Nie liczyłem na to, ale szkoda. Machnąłem wymijająco ręką i szturchnąłem młodego bożka w bok zachęcając go do odezwania się. Ja swoją robotę już wykonałem, więc niech teraz on dopytuje się o  wszystko co chce wiedzieć póki jest do tego okazja.
- Um... więc ... kim tak właściwie jesteśmy? - Zapytał nieśmiało patrząc na Kiyukiego. Wyglądał przy nim jak biedne dziecko, które szuka kogoś kto się nim zajmie.
- Kim jesteśmy? - Nieco się zdziwił. Fakt, że to pytanie było nie o dziwne. - Jesteśmy bóstwami zrodzonymi, by pomagać głównemu bogu spełniać modlitwy wierzących. Każdy z nas ma własną role... ja na przykład mam modlitwy związane głównie ze sprawami sądowymi, bo mają powiązane ze sprawiedliwością... ty pewnie miałbyś coś z przeznaczeniem, właściwą drogą itp.
- Modlitwy... to głosy w mojej głowie?
Z osoby trzeciej...czyli mnie była to dość dziwna rozmowa. Głosy w głowie? To było nieco niepokojące, lecz chyba było czymś normalnym dla nich.
- Tak... Twoim zadaniem jest pomaganie ludziom. W prawdzie później będziesz miał masę modlitw i niestety nie dasz rade wszystkich zrobić z Kami no Jigen. Będziesz musiał zejść na ziemię i osobiście zadziałać. Tylko pamiętaj - Podniósł dłoń z palcem dając do zrozumienia, że jest to ważne - Nie schodź sam do wymiaru ludzi. Jest tam wiele niebezpieczeństw. Powinieneś znaleźć sobie chowańca, który będzie cię bronił, bądź będzie twoim orężem  - w tym momencie spojrzał na mnie, a mnie przeszły dziwne ciarki. Może dlatego, że ja nadal nie ogarniałem jaka jest moja rola...a on mi mówi, że mogę być kimś, kto będzie bronić bóstwo. Ale jak do licha?
- Em... też jestem tu nowy i nie rozumiem, co tu robię - Wtrąciłem się
- Niestety, nie umiem ci wytłumaczyć tego. Posiadam chowańca, lecz on jest Kitsune, a nie bronią. - Uśmiechnął się przepraszająco, a ja nadymałem poliki. No małe coś mógł wiedzieć...jest bóstwem przecież. Będę musiał poszukać kogoś innego jeśli chodzi o doinformowanie mnie.
 < Kageeeee? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz