Menu

Członkowie

czwartek, 1 lutego 2018

Od Nexarona CD Tyve "Polowanie na lisy"


- Dzięki, ale komplementami nie dodasz sobie ani lat, ani kobiecości - podziękował jej szczerze za komplement, jakim go uraczyła, bo choć stwierdziła oczywiste, to przynajmniej tyle wymagało dobre wychowanie. Nie chciał nagle zacząć kłamać o jej uroku osobistym, którego nie posiadała, czy na przykład kobiecej figurze, której również nie posiadała. W najlepszym wypadku można było powiedzieć, że sylwetkę miała adekwatną do wzrostu, ale to oznaczało, że mogła mieć równie dobrze dwanaście lat, co i dwadzieścia, a gdy weźmie się pod uwagę, iż była chowańcem, to może i dwieście. W sumie to czy chowańce się starzeją? Bo jeśli nie dorastają, to może na zawsze zostać uwięziona w ciele dziecka. Gdy to do niego dotarło, przez moment zrobiło mu się jej żal i nawet pomyślał, że może powinien być dla niej milszy. Było to jednak tylko, krótka chwila, bo jego "łaska" nic nie zmieni na dłuższą metę.

Skoro już o niej mówiliśmy, on nie chciał jej smrodu, a ona jego łaski, to może powinien pomóc jej przypadkiem wpaść do bali z wodą? Wtedy nie będzie mu nic dłużna, a on nie pozwoliłby, jej wyjść aż się nie wypierze. Na pewno przy tym miotałaby się i nawet gryzła, ale jak przekonał się w alejce, nie było to nic strasznego. Już zamierzał zabrać się do dzieła, gdy Tyve znów się odezwała do wilka. Uczyniła to przy tym tak niesłychanie miłym głosikiem, że aż robiło się niedobrze.

- Brrr... Proszę... Przestań... Widać, że nie potrafisz być urocza - powiedział czując jak jego ciałem wstrząsa fala dreszczy - Brzmi to tak sztucznie, że nabieram ochoty zepchnąć cię ze zbocza i zostawić na pastwę demonów w okolicy, ale tak... W przeciągu tych paru ostatnich chwil nic się nie zmieniło. Nawet dorzucę za bluzę i spodenki, abyś nie musiała potem zakładać tego, co ja najchętniej bym spalił - to dodawszy, szybko wyszedł z pomieszczenia, ruszając na tył kapliczki. Skoro już mieli już ustalone "co i jak" to musiał zabrać się do roboty. Gdy znalazł się na zapleczu, szybko rozpalił ogień pod beczką wypełnioną deszczówką, aby zaczęła się rozgrzewać. Jemu pozostała rola dorzucania kolejnych kawałków drewna w oczekiwaniu aż osiągnie stosowną temperaturę i przeglądanie ciuchów, których nie byłoby mu szkoda stracić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz