Menu

Członkowie

niedziela, 11 lutego 2018

Od Soushiego CD Shiarou "Odbicie w krzywym zwierciadle"


-Odwdzięczyć powiadasz?-Zamyśliłem się na moment i spojrzałem na Tsume.- Sam twój widok, który przed chwilą oglądałem jest ponad wartością nagrody.
-Ależ ty skromny, ale ja na serio pytam, gdyby nie ty, teraz prawdopodobnie bym wisiała na jakiś łańcuchach, a nie głupim drzewie.
-No to może wpierw pomogę ci zejść?
-Jakbyś mógł.
Porozciągałem się chwilę patrząc jak ona dalej wisi, wdrapałem się szybko na drzewo i miałem już zamiar wydostać jej prawą nogę, ale moją uwagę przykuła naturalna ciekawość, ona nawet nie patrzyła co robię, spokojnie wisiała czekając na ratunek. Spojrzałem w dół stronę Shiarou, oj ciekawość jest chyba plusem skoro wykorzystałem taką sytuację, to byłem przyjemny widok, trochę się zamyśliłem, ale szybko się obudziłem z transu i wydostałem jej nogę, spadła na ziemię, chyba nic sobie nie złamała. Usiadłem na gałęzi drzewa z wiszącymi nogami.
-A mogę ci to powiedzieć później?-Spytałem z ciekawością.
-Niezbyt, chciałabym jak najszybciej spłacić ten dług wobec ciebie.
- No przepraszam, ale nie mam obecnie w głowie nic co mógłbym chcieć od ciebie.-To było oczywiście kłamstwo, byłem ciekaw jakby się zachowywała bez tych ciuszków będąc sami we dwoje.
-To może się napijemy?
-To ty miałaś się mi odwdzięczyć, a nie ja ci kupować trunki.
-Bez przesady, ja bym stawiała.
-Podpita maksymalnie bez kasy, ciekawie czy byś nie chciała mnie namówić na kupno kolejnego drinka.
-Niech ci będzie, coś innego wykombinujemy.
-To może w ramach naszego spotkania pójdziemy na kawę?
-Z chęcią.-Spojrzała na swój brzuch w miejscu, które było obandażowane przeze mnie.-Wiesz może coś o bandażach na moim ciele.
-Może.
-Czyli?
-To ja je założyłem.
-Zboczeniec!
-Skąd takie wnioski?
-Bo mogłeś sobie popatrzeć w czasie mojego bandażowania.
-Obrażasz mnie.
-Każdy facet tak zrobi.
-W tym problem ja jestem wyjątkiem.
-Okaże się.-Spojrzała na mnie z widocznym zainteresowaniem.-Prowadź do tej kawiarni, a i dzięki za rękawiczki.
Przemilczałem jej podziękowania za rękawiczki, złapałem ją delikatnie za rękę, czułem na początku delikatny opór, ale uległa mi. Doszliśmy szybko do kawiarni, zamówiliśmy po kawie i usiedliśmy przy stoliku, kelnerka przyniosła po kawie, Tsume się wyciągnęł,a ujrzałem blisko mnie jej piersi, były wspaniałe i przyjemne dla oka, jednak ten widok nie trwał zbytnio długo. Shiarou popijała swoją kawę, ja nadal nie ruszyłem filiżankę, mój mózg nadal widział te piersi. Zaczęła mi machać przed głową swoimi rączkami, to mnie odwiesiło. Miałem ochotę ją zachować dla siebie, zabawić, drażnić się nawzajem oraz wiele innych, zamówiliśmy jeszcze kilka zamówień i tak jakoś minął nam wspólnie czas, nie było najgorzej, mogę powiedzieć o interesującym spotkaniu kobiety wiszącej z drzewa, która zemną teraz rozmawia. Wyszliśmy z kawiarni i teraz to ona zaczęła mnie prowadzić, szliśmy w kierunku dzielnicy pełnej sklepów, nie wiedziałem co kombinuje, nawet nie chciałem się domyślać, byłem ciekawy co zrobi. Weszliśmy do małego sklepu z odzieżą, moja towarzyszka nie traciła czasu na oglądanie sklepu. Od razu przeszła do rzeczy i pociągnęła mnie w stronę działu z rękawiczkami.
-Wybierz sobie któreś.-Wskazała mi ścianę wypełnioną przeróżnymi parami rękawiczek.
-Wolę zdać się na twój gust.
-Tylko potem tego nie żałuj.- Uśmiechnęła się chytrze.
Ciągle przybliżała do mnie rękawiczki sprawdzając czy pasują kolorystycznie do mnie i mojej skóry, były czarne, brązowe, purpurowe, nawet z skórzanymi spróbowała, niestety jedynymi pasującymi były bordowe. Dumna z siebie wzięła je, złapała mnie za ramię i poszliśmy razem do kasy. Cena nie była jakoś zawyżona, nawet przyzwoita jak na taki wygodny materiał, od razu po kupnie wyszliśmy z sklepu, poprosiła mnie o zdjęcie obecnych rękawiczek, zrobiłem co kazała, następnie sama założyła mi rękawiczki na dłonie. Były delikatne w środku, materiał wcale nie gryzł, w przeciwieństwie do moich starych były jakoś przyjemniejsze w dotyku.
Spojrzałem na nią i przytuliłem mocno, nie chciałem jej wypuszczać z odcisku, rękawiczki to dla mnie jak część duszy, ulubiona rzecz świata, wierciła się ciągle.
-Dziękuję.-Po moich słowach przestała się wiercić, stała spokojnie.
-Dobrze lisie, ale wypuść mnie już bo to boli.
-Przepraszam, zapomniałem się trochę.
-Trochę?-Nacisnęła lekko na mnie.- Prawie mnie zabiłeś tą swoją siłą.
-Takiej piękności bym nie mógł zabić.
-Jesteś moją iluzją czy co?
-Może.- Przeszedłem za plecami towarzyszki, chuchnąłem jej w ucho i szepnąłem do niej.- Poczuj moje ciepło to się okaże czy jestem wyłącznie iluzją.
-Pomyślę nad tą propozycją, ale obecnie chcę się delektować tworem mojej umiejętności.
-To może zmienimy miejsce tej iluzji?
-A co proponujesz bielusiu?
-Bieluś proponuje iść do parku i posiedzieć na drzewie.
-Możemy iść, ale ty sobie posiedzisz na drzewie, nie chcę znów takiej sytuacji jak ostatnio.
-Ja tam z chęcią coś takiego zobaczę.-Ten obraz wykreował mi się dokładnie w głowie, chcę jeszcze popatrzeć.
Szliśmy razem w stronę parku ciągle rozmawiając, ku mojemu zdziwieniu mieliśmy dużo wspólnego, alkohol to było chyba ulubione z jej połączeń. Przechadzaliśmy się przez walk w poszukiwaniu ławki pod drzewem. Niezbyt długo to trwało, ale znaleźliśmy nasz cel, ja od razu wszedłem na drzewo ona usiadła na ławce. Proponowałem by weszła na drzewo, ale odmawiała stanowczo, aż w końcu dała się namówić pod warunkiem, że ją podsadzę i będę amortyzował. Ułożyłem ręce do jej wybicia lekko, złapała gałąź drzewa, teraz tylko ją wepchać, wpychając ją widziałem wszystko co było pod spódniczką, widok naprawdę warty, jak weszła nawet jako tako drzewa, pozostałem na dole by w razie czego jakby się poślizgnęła nie przywaliła prosto w ziemię, nerwowo i ostrożnie stawiała kroki. Na końcu straciła równowagę i poślizgnęła się, spadała w dół, złapałem ją prosto w moje ramiona, trochę patrzyła na mnie a ja na nią, w głowie miałem już myśl jak może mi się odwdzięczyć. Skoczyłem na drzewo usadziłem ją obok mnie, momentalnie siędo mnie przytuliła nie chciała znowu spaść, widać że strach obecnie u niej przeważał, na drzewie było strasznie wygodnie siedzieć, zwłaszcza jak piękna dziewczyna się do ciebie przytula, siedzieliśmy tak jakiś czas, ja machałem nogami w powietrzu naprawdę było mi wygodnie, Shiarou stopniowo wracała odwaga, przestała się przytulać i trzymała mnie za rękę. Powoli zaczynała powtarzać to co ja przed chwilą robiłem, na jej twarzy zawitał uśmiech satysfakcji, ten uśmiech był wyjątkowo piękny nawet jak na kobietę, siedzieliśmy teraz w bez ruchu i patrzyliśmy razem na park.
-Już wykombinowałem jak mi się odwdzięczysz.-Odpowiedziałem dumny z siebie.
-Dawaj.-Powiedziała z zaciekawieniem.
-Daj mi zaopiekować się tobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz