Może to rzeczywiście był dobry pomysł? Może rzeczywiście trzeba było wpierw rozeznać teren i przyciągnąć ludzi, a już oni by po sobie posprzątali? Przecież to wszystko ich wina! Tak… bogini zdecydowanie miała rację. Przede wszystkim należało się rozejrzeć po tym paskudnym i jak na razie śmierdzącym świecie. Podałem więc ramie Asami, jak każdy prawdziwy dżentelmen i sprowadziłem boginie po długich i wyślizganych schodach prowadzących do świątyni. Minęliśmy drugą, czerwona i wyraźnie nadgryzioną zębem czasu, bramę Tori.
Tuż przed naszymi nosami, w obie strony śmigały błyszczące samochody. Miałem wrażenie, że zaraz się zderzą. Nigdy nie widziałam, aby jakiś pojazd jechał z tak zawrotną prędkością.
Pęknięty kamień
nieodwracalna zmiana
Wszystko za prędko
Już nic nie będzie takie samo. Ale czy to źle? Chyba nie… Trzeba ruszyć do przodu i mieć nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży.
Ruszyliśmy wzdłuż drogi starając się by nie została z nas jedynie mokra plama. Tak, duch też może boleć coś takiego! Równy rytm wystukiwany przez nasze zsynchronizowane kroki i co chwile przejeżdżające samochody, zaczynały być z czasem nieco monotonne więc wręcz nieświadomie zacząłem tworzyć swoje ukochane haiku. Myśli i uczucia kształtowały się w słowa, a słowa w myśli i uczucia, tak że po krótkim czasie całkowicie odpłynęłam. Właśnie kończyłem wyjątkowo udane haiku gdy na naszej drodze stanęła jakaś dziwna, zniekształcona i śmierdząca postać. Acha. Pierwszy youkai. Ustawiony był do nas nieco bokiem i usilnie wlepiał swoje okrągłe ślepia w rów po drugiej stronie jezdni. To gdzie ten biedny człowiek, który jest kuszony przez to paskudztwo? Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem dwóch nastolatków rozciągających linę w poprzek drogi. Nie śmieszne. Zatrzymałem Asami kładąc jej delikatnie dłoń na ramieniu i wskazałem na youkaia oraz tych niedojrzałych młokosów
- To co? Pierwsza akcja? - spytałem z uśmiechem
< Asami? :3 >
287 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz