Poprzednie opowiadanie
Słysząc historię mojego ukochanego, czułam jak po policzkach spływają mi potoki łez. Tyle przeżył, a ja tego nie wiedziałam. Mogłam mu pomóc uporać się z okropnymi wspomnieniami, zastąpiłabym je tymi dobrymi, pełnymi radości i szczęścia. Ale nie... Nie udało mi się. Zawiodłam go. Nie dałam mu tego, czego on teraz naprawdę potrzebował. Zapomnieć o ciemności przeszłości. Patrzyłam na jego twarz pełną łez i smutku, który teraz stał się dla mnie jasny. Już wiedziałam czemu mu było tak źle. Już wiedziałam, że jako jego ukochana zawaliłam sprawę. Zepsułam wszystko. Nie mogłam zrobić nic... Ale teraz mogłam choć w małym stopniu naprawić mój karygodny błąd. Nadal głośno płacząc popatrzyłam na Hibikiego...
- Czemu nie mogę być wystarczająco dobry Asami! Nie mogę być wystarczająco dobry dla ciebie... - szepnął.
Popatrzyłam mu głęboko w załzawione oczy. Uśmiechnęłam się delikatnie do niego, ujmując jego policzki w swoje dłonie. Pogładziłam je delikatnie, po czym założyłam się, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. Objęłam go mocno za szyję, a mój ukochany złapał mnie niepewnie w pasie. Po długim czasie naszego całowania się, popatrzyłam mu w oczy i zetknęłam delikatnie nasze czoła.
- Hibiki... Myślisz że każdy jest idealny...? Oczywiście że nie. Ja też nie jestem idealna mimo tego, że jestem tutaj... W Kami no Jigen. Ale wiesz co...? Jesteś kimś, przy kim wiem, że mimo tego gdyby się wszystko paliło i waliło, zawsze będę bezpieczna. Tylko przy tobie czuję, że życie tutaj będzie miało sens. Tylko przy tobie wierzę w prawdziwą miłość. Co z tego że nie jesteś dobry... Ty tego nie widzisz... Ale ile razy uratowałeś mi życie, opiekowałeś się mną, pokazywałeś, że zawsze będzie wszystko dobrze. Zaufałam ci. Pokochałam cię. Oddałam swoje życie w twoje ręce. Bo tylko z tobą... Tylko z tobą czuję, że naprawdę żyję. Tylko ty sprawiasz, że moje serce bije mocniej. Tylko ty stałeś się ojcem Kishimury. Staliśmy się jednym kochanie. Nasze ciała i umysły działają wspólnie. Nasze dusze są blisko siebie. Teraz nikt ciebie już nie skrzywdzi. Jesteś bezpieczny i zawsze będziesz. Ta świątynia to nasz dom. Kocham cię bez znaczenia kim byś się nie stał. Zawsze będę przy tobie. - szepnęłam, mając łzy w oczach.
Wtuliłam się mocno w tors Hibikiego... Faktem było to, że tylko przy nim mogłam spokojnie zasnąć. Tylko przy nim byłam bezpieczna. I to się nie zmieni. Nikomu go nie oddam. Nikomu. Za mocno go kocham, aby go stracić...
- Już nie płacz kochanie. Bądźmy jak piosenka. Każda nuta będzie ukazywała kolejną, aż wreszcie stworzymy całą melodię. Kochajmy się bez względu na wszystko.... Dajmy Kishimurze prawdziwą rodzinę. Mamę i tatę. - szepnęłam i uśmiechnęłam się do niego delikatnie. - Na zawsze... Na zawsze będziemy razem. Kocham cię całym moim sercem, mój Hibiki. Dziękuję ci za wszystko co dla mnie zawsze robiłeś... Nie przestawaj. Zawsze dawaj mi poczucie, że przy tobie zawsze będę bezpieczna... Od dzisiaj bądź ze mną szczery, aby uniknąć tych okropnych ran jakich sobie narobiłeś... - dodałam cicho i przejechałam dłonią po miejscu gdzie miał otarcia. - Już mnie nie oszukuj. Zawsze mów szczerze co myślisz i czego potrzebujesz. Dam ci co chcesz... Masz moje serce na twojej dłoni. I nigdy go od ciebie nie zabiorę.
Złapałam mocno jego dłonie, po czym położyłam je na swoich biodrach. Uśmiechnęłam się lekko. Niech wie, że we mnie zawsze będzie miał wsparcie jakiego naprawdę potrzebuje w tej chwili...
Ilość słów: 543
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz