Popatrzyłam na niego z mieszanką pogardy, politowania i zmieszania, krzywiąc się. Dość agresywnym ruchem wyrwałam palce z jego uścisku, odsuwając się w tył o krok.
- Nie rób z siebie.. Czegoś takiego. - Wskazałam na jego klęczącą postać okrężnym ruchem palca, po czym przyłożyłam go sobie do ust. - Tsume.
- Wydawało mi się, że.. - Uniosłam rękę, uciszając tym samym białowłosego kitsune.
- Dla takich jak ty, jestem Tsume. Jeśli jesteś inteligentny, załapiesz skąd to się wzięło. - Mruknęłam złośliwe i przeszłam obok niego, uderzając go w twarz ogonem.
Tak właściwie to zgodziłam się na ten spacer głównie dlatego, by się przewietrzyć i wywiać z siebie negatywne emocje, które zgromadziły się we mnie po spotkaniu tamtych głąbów. Zresztą dawka świeżego wieczornego powietrza dobrze mi zrobi, szczególnie po ostatnich dniach, kiedy to wszystko się nasiliło.
- Zimno nie pasuje do twego piękna, panienko. - Soushi pojawił się obok mnie, idąc dostojnym krokiem. Nim cokolwiek odpowiedziałam, wzięłam kilka głębokich wdechów, by oczyścić umysł. Jak zwykle podziałało i od razu przyplątał się do mnie nieco lepszy humor.
- Zimno tez potrafi być piękne, mój drogi. - Wyciągnęłam przed siebie prawą rękę, prostując palce, na których pojawiła się lodowa róża. Kropka w kropkę jak prawdziwa z tą różnicą, że była z czystego lodu. Chwyciłam w palce jej łodygę i przesunęłam w stronę Shiro, jednak nim ten zdążył wykonać jakiś ruch, kwiat obrócił się w srebrzysty piasek, który rozwiał piach. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem, spoglądając na mężczyznę z ukosa. - A piękno jest ulotne.

- Więc o czym chciałeś porozmawiać?
<Soushi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz