Wiecie, gdzie możecie sobie wsadzić tę politykę.
Na domiar złego czekała mnie sterta papierkowej roboty, a to udziel błogosławieństwa, a to spełnij skryte marzenia, a to rozpatrz podanie o urlopie dla poratowania zdrowia. Jak żyć, panie premierze, jak żyć...?
Gdy kolejny raz odwróciłem głowę, tak dla upewnienia się, że nie zginę śmiercią tragiczną z ręki bożki psychopatki, okazało się, że ta szczerzy się jak głupi do sera w sposób dość niepokojący. Jest więc kilka opcji. Albo bawi ją moja osoba, zresztą z wzajemnością, albo włączyłem jej trybik okrutny psychopata z krwi i kości stworzony przez zagubioną w świecie rzeczywistym nastolatkę, albo po prostu... Po prostu...
No. Tak, zdecydowanie.
Uśmiech zniknął natychmiastowo, jak dojrzała, że tak właściwie to się gapię. Zastąpiło go zmarszczenie brwi i mina srającego na płocie kota.
Drzewo, długa, czy paść i udawać nieżywego? Zostaje jeszcze zabójstwo.
Albo przysiadka pod drzewem i krótka kimka. Tak, zdecydowanie to ostatnie. Kimka dobrze mi zrobi. Może się nie obudzę. Może.
<Reiko>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz