poniedziałek, 26 listopada 2018

Od Eryi DO Nexarona "Nie wywołuj wilka z lasu"

Blade, słabe światło skrywającego się za gęstymi chmurami księżyca, od czasu do czasu łagodnie opadało na nieznacznie oświetlone, spokojnie obrzeża miasta. Delikatny powiew wiatru od czasu do czasu podrywał w swoje objęcia panoszące się na ulicy niepotrzebne ulotki oraz inne, równie niepotrzebne śmieci, tworząc przy tym przyjemny dla ucha szelest. Miasteczko mogłoby się wydawać spokojnym, żyjącym powolnym, swoim własnym, wyznaczonym przez siebie toku miejscem. Nie było jednak nic bardziej mylnego. Zaledwie kilka przecznic dalej od zasadniczo spokojnej okolicy, rozpoczynały się zaczątki wielkiej metropolii, która jeszcze nigdy nie poznała dokładnej definicji spokoju czy też odpoczynku.  Nawet ta noc, która była raczej chłodna w porównaniu do tych, które panowały w wiosnę, nie odpędzała tłumu ludzi, którzy mieli w planach dobrze się zabawić. Siedząc na schodkach prowadzących do wejścia jakiegoś bloku, Erya obserwowała znajdujące się na końcu ulicy, stale zmieniające kolor neonowe światła, które zapraszały do reklamowanych przez siebie lokali, wokół których powoli zaczynali tłoczyć się ludzie. Ta, nie dbała jednak o mijających ją ludzi, którzy i tak jej nawet nie zauważali, a tym bardziej o możliwą formę rozrywki. Jej myśli już dawno podołały odpłynąć w kompletnie inne, odległe miejsce, pozostawiając dziewczynę kompletnie apatyczną wobec otaczającej jej rzeczywistości. Oddalone żywe konwersacje, głośna muzyka, odgłosy przejeżdżających nieopodal samochodów; wszystko to zdawało się nieistotne, choć nie było to zbytnio zaskakującym faktem. Dziewczyna od dawien dawna miała zwyczaj ignorowania tego, co uznawała za nudne bądź zwyczajnie niewarte uwagi, nieważne, czy byłoby to coś z życia codziennego wzięte, czy też byłaby to najzwyklejsza błaha konwersacja. Jednak mimo wszystko lubiła tutaj przychodzić, na Ziemię. Czuła wtedy, że jest bliżej paradujących wokoło niej ludzi i że może jeszcze raz poczuje jak to było być jednym z nich. Dziewczyna kompletnie nie pamiętała swojej śmierci, a nawet urywków wspomnień z życia w tym miejscu. Swoją rodzinę, przyjaciół oraz osoby bliskie jej sercu, widziała jak przez mgłę, gdzie twarze stały się bezkształtną mgłą, a głosy odległe i niezrozumiałe. Czasem próbowała wyjaśnić sobie swoją amnezję, podsuwając argument, że musi być jakiś ważny powód, dlaczego jej umysł ogarnęła całkowita zaćma. Jednak wtedy jej nadmiernie ciekawska natura dorzuca swoje trzy grosze, powodując, że nie jest w stanie przestać myśleć o tym, co się faktycznie stało w ten pamiętny dzień. Wtem nagły, głuchy łoskot skutecznie wyrwał ją z dalszego snu na jawie. Wciąż oplątana swoimi myślami, rozejrzała się zdezorientowana, próbując zlokalizować źródło hałasu. Napotykając jednak jedynie ulicę w niezmiennym stanie, zatopioną w odgłosach nocnego życia miasta, zmarszczyła nieco brwi. Coś było nie w porządku, jednak co było przyczyną chwilowego zakłócenia spokoju, który jeszcze przed chwilą tutaj panował? Wyobraźnia na pewno nie płatała jej figli, a nawet jeśli to wciąż wypadałoby to sprawdzić. Podnosząc się stopniowo na równe nogi, ponownie rozejrzała się na boki. Nic się nie wyróżniało, a przynajmniej takie było jej przekonanie. Ani mijający ją przechodnie, ani najbliższe otoczenie nie miało w sobie niczego szczególnego. Wciąż była to ta sama ruchliwa ulica, co przed chwilą,a potencjalny sprawca nie pozostawił po sobie ani śladu. Nieprzekonana sytuacją, Erya pośpiesznie zeskoczyła z drugiego schodka, na którym właśnie się znajdowała i właśnie wtedy podejrzany dźwięk rozległ się ponownie, jednak tym razem dziewczynie udało się doszukać miejsca, z którego się wydobył. Było to w okolicy zamkniętego już sklepiku po przeciwnej stronie ulicy, gdzie najpewniej chodziło o alejkę obok niego. Pozwalając, aby zainteresowanie wzięło nad nią górę, dziewczyna zaczęła kierować się w stronę podejrzanej lokacji. Po rozejrzeniu się w obie strony, Erya przebiegła prędko na drugą stronę ulicy. Niezwykle irytującą sprawą jest fakt, że ludzie są w stanie dostrzec takich jak ona, przez co bardzo łatwo jest o dorobienie się o kolizję z nadjeżdżającym z naprzeciwka pojazdem, a to do przyjemnych nie należy. Będąc ostrożna, aby przypadkiem nie wpaść na jakiegoś przechodnia, dziewczyna wparowała do alejki. Nie była ona zbytnio szczególna; już przy samym wejściu znajdowały się porozwalane dookoła śmieci, leżące pod ścianą ozdobioną graffiti wykonanymi przez lokalne bachory odłamki szkła, a do tego słabe światło psującej się już latarni, które było głównym czynnikiem w tworzeniu jej stereotypowego wyglądu. Powoli zagłębiając się w czeluści uliczki, do jej uszu po raz wtóry doszły podejrzane odgłosy. Zaciekawiona, jedynie przyspieszyła kroku, wciąż chcą dowiedzieć co takiego urządza sobie tutaj biesiadę. Kiedy dziwne szmery dochodziły tuż zza rogu, Eryę zdążył przepełnić czysty niepokój zmieszany ze stale rosnącym zainteresowaniem. Kto wie co mogło czyhać za rogiem? Akuma? Choć równie dobrze, zamiast niej mogło być to jakieś bezpańskie zwierzę, które panoszyło się po śmietnikach w poszukiwaniu resztek jedzenia. Ewentualnie mógł to być nieszczęśnik prosto z pobliskiego baru, któremu procenty zbyt szybko skoczyły do głowy, a teraz nieudolnie starał się powrócić do domu, przy okazji wpadając na wszystkich i wszystko. Nie chcąc jednak ryzykować możliwego spotkania z paskudą, zdjęła rękawiczki, gdyż jej przypadku niemożliwe jest korzystanie z jej umiejętności, podczas  gdy jej dłonie są w jakikolwiek sposób zasłonięte. Czasem bywa to uciążliwe, aczkolwiek pociesza się myślą, że jest to swego rodzaju ukryta umiejętność, której nikt się nie spodziewa. Biorąc się w końcu w garść, zerknęła ostrożnie za róg. Już wtedy uświadomiła sobie, że jej obawy związane ze spotkaniem akumy były błędne, bowiem w przewróconym koszu na śmieci buszował w najlepsze jakiś kudłacz, zwany również pod inną, powszechnie znaną nazwą kota dachowca. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, wiedząc, że nie będzie musiała walczyć z żadnymi paszczurami. Szybko przegoniła zwierzaka, który jeszcze perfidnie syknął na nią w formie pożegnania. Już chciała z powrotem założyć rękawiczki, gdyż z powodu panującego obecnie zimna jej ręce stały się sine i sztywne. Kiedy już miała wykonać tak długo oczekiwaną czynność, zza jej pleców rozległ się nieprzyjemny dla ucha odgłos. Przypomniał on stopniowo nasilające się gulgotanie, które pewnie sprawiłoby, że na głowie niejednej osoby zjeżyłby się włos. Erya powoli obróciła się, tylko po to, aby w głębi nieoświetlonej części alejki dostrzec dwa duże, złote ślepia, patrzące prosto na nią. Po chwili kreatura zaczęła powoli zbliżać się do chowańca, ukazując przy tym swoje prawdziwe oblicze. Było to coś na kształt sporej wielkości zdeformowanego psa połączonego z glutowatą breją. Świetnie. Wybornie. Wyśmienicie wręcz. Lepiej się nie dało! Właśnie wtedy ostatka życia żarówki wyzionęła ducha, powodując, że jedyne źródło światła właśnie zniknęło. Znakomicie, jednak się dało.

<Nexaron? Wybacz, że taki słaby początek, potem będzie lepiej :'D>

1008  słów 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz