Blade, słabe światło skrywającego się
za gęstymi chmurami księżyca, od czasu do czasu łagodnie opadało na
nieznacznie oświetlone, spokojnie obrzeża miasta. Delikatny powiew
wiatru od czasu do czasu podrywał w swoje objęcia panoszące się na ulicy
niepotrzebne ulotki oraz inne, równie niepotrzebne śmieci, tworząc przy
tym przyjemny dla ucha szelest. Miasteczko mogłoby się wydawać
spokojnym, żyjącym powolnym, swoim własnym, wyznaczonym przez siebie
toku miejscem. Nie było jednak nic bardziej mylnego. Zaledwie kilka
przecznic dalej od zasadniczo spokojnej okolicy, rozpoczynały się
zaczątki wielkiej metropolii, która jeszcze nigdy nie poznała dokładnej
definicji spokoju czy też odpoczynku. Nawet ta noc, która była raczej
chłodna w porównaniu do tych, które panowały w wiosnę, nie odpędzała
tłumu ludzi, którzy mieli w planach dobrze się zabawić. Siedząc na
schodkach prowadzących do wejścia jakiegoś bloku, Erya obserwowała
znajdujące się na końcu ulicy, stale zmieniające kolor neonowe światła,
które zapraszały do reklamowanych przez siebie lokali, wokół których
powoli zaczynali tłoczyć się ludzie. Ta, nie dbała jednak o mijających
ją ludzi, którzy i tak jej nawet nie zauważali, a tym bardziej o możliwą
formę rozrywki. Jej myśli już dawno podołały odpłynąć w kompletnie
inne, odległe miejsce, pozostawiając dziewczynę kompletnie apatyczną
wobec otaczającej jej rzeczywistości. Oddalone żywe konwersacje, głośna
muzyka, odgłosy przejeżdżających nieopodal samochodów; wszystko to
zdawało się nieistotne, choć nie było to zbytnio zaskakującym faktem.
Dziewczyna od dawien dawna miała zwyczaj ignorowania tego, co uznawała
za nudne bądź zwyczajnie niewarte uwagi, nieważne, czy byłoby to coś z
życia codziennego wzięte, czy też byłaby to najzwyklejsza błaha
konwersacja. Jednak mimo wszystko lubiła tutaj przychodzić, na Ziemię.
Czuła wtedy, że jest bliżej paradujących wokoło niej ludzi i że może
jeszcze raz poczuje jak to było być jednym z nich. Dziewczyna kompletnie
nie pamiętała swojej śmierci, a nawet urywków wspomnień z życia w tym
miejscu. Swoją rodzinę, przyjaciół oraz osoby bliskie jej sercu,
widziała jak przez mgłę, gdzie twarze stały się bezkształtną mgłą, a
głosy odległe i niezrozumiałe. Czasem próbowała wyjaśnić sobie swoją
amnezję, podsuwając argument, że musi być jakiś ważny powód, dlaczego
jej umysł ogarnęła całkowita zaćma. Jednak wtedy jej nadmiernie
ciekawska natura dorzuca swoje trzy grosze, powodując, że nie jest w
stanie przestać myśleć o tym, co się faktycznie stało w ten pamiętny
dzień. Wtem nagły, głuchy łoskot skutecznie wyrwał ją z dalszego snu na
jawie. Wciąż oplątana swoimi myślami, rozejrzała się zdezorientowana,
próbując zlokalizować źródło hałasu. Napotykając jednak jedynie ulicę w
niezmiennym stanie, zatopioną w odgłosach nocnego życia miasta,
zmarszczyła nieco brwi. Coś było nie w porządku, jednak co było
przyczyną chwilowego zakłócenia spokoju, który jeszcze przed chwilą
tutaj panował? Wyobraźnia na pewno nie płatała jej figli, a nawet jeśli
to wciąż wypadałoby to sprawdzić. Podnosząc się stopniowo na równe nogi,
ponownie rozejrzała się na boki. Nic się nie wyróżniało, a przynajmniej
takie było jej przekonanie. Ani mijający ją przechodnie, ani najbliższe
otoczenie nie miało w sobie niczego szczególnego. Wciąż była to ta sama
ruchliwa ulica, co przed chwilą,a potencjalny sprawca nie pozostawił po
sobie ani śladu. Nieprzekonana sytuacją, Erya pośpiesznie zeskoczyła z
drugiego schodka, na którym właśnie się znajdowała i właśnie wtedy
podejrzany dźwięk rozległ się ponownie, jednak tym razem dziewczynie
udało się doszukać miejsca, z którego się wydobył. Było to w okolicy
zamkniętego już sklepiku po przeciwnej stronie ulicy, gdzie najpewniej
chodziło o alejkę obok niego. Pozwalając, aby zainteresowanie wzięło nad
nią górę, dziewczyna zaczęła kierować się w stronę podejrzanej lokacji.
Po rozejrzeniu się w obie strony, Erya przebiegła prędko na drugą
stronę ulicy. Niezwykle irytującą sprawą jest fakt, że ludzie są w
stanie dostrzec takich jak ona, przez co bardzo łatwo jest o dorobienie
się o kolizję z nadjeżdżającym z naprzeciwka pojazdem, a to do
przyjemnych nie należy. Będąc ostrożna, aby przypadkiem nie wpaść na
jakiegoś przechodnia, dziewczyna wparowała do alejki. Nie była ona
zbytnio szczególna; już przy samym wejściu znajdowały się porozwalane
dookoła śmieci, leżące pod ścianą ozdobioną graffiti wykonanymi przez
lokalne bachory odłamki szkła, a do tego słabe światło psującej się już
latarni, które było głównym czynnikiem w tworzeniu jej stereotypowego
wyglądu. Powoli zagłębiając się w czeluści uliczki, do jej uszu po raz
wtóry doszły podejrzane odgłosy. Zaciekawiona, jedynie przyspieszyła
kroku, wciąż chcą dowiedzieć co takiego urządza sobie tutaj biesiadę.
Kiedy dziwne szmery dochodziły tuż zza rogu, Eryę zdążył przepełnić
czysty niepokój zmieszany ze stale rosnącym zainteresowaniem. Kto wie co
mogło czyhać za rogiem? Akuma? Choć równie dobrze, zamiast niej mogło
być to jakieś bezpańskie zwierzę, które panoszyło się po śmietnikach w
poszukiwaniu resztek jedzenia. Ewentualnie mógł to być nieszczęśnik
prosto z pobliskiego baru, któremu procenty zbyt szybko skoczyły do
głowy, a teraz nieudolnie starał się powrócić do domu, przy okazji
wpadając na wszystkich i wszystko. Nie chcąc jednak ryzykować możliwego
spotkania z paskudą, zdjęła rękawiczki, gdyż jej przypadku niemożliwe
jest korzystanie z jej umiejętności, podczas gdy jej dłonie są w
jakikolwiek sposób zasłonięte. Czasem bywa to uciążliwe, aczkolwiek
pociesza się myślą, że jest to swego rodzaju ukryta umiejętność, której
nikt się nie spodziewa. Biorąc się w końcu w garść, zerknęła ostrożnie
za róg. Już wtedy uświadomiła sobie, że jej obawy związane ze spotkaniem
akumy były błędne, bowiem w przewróconym koszu na śmieci buszował w
najlepsze jakiś kudłacz, zwany również pod inną, powszechnie znaną nazwą
kota dachowca. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, wiedząc, że nie będzie
musiała walczyć z żadnymi paszczurami. Szybko przegoniła zwierzaka,
który jeszcze perfidnie syknął na nią w formie pożegnania. Już chciała z
powrotem założyć rękawiczki, gdyż z powodu panującego obecnie zimna jej
ręce stały się sine i sztywne. Kiedy już miała wykonać tak długo
oczekiwaną czynność, zza jej pleców rozległ się nieprzyjemny dla ucha
odgłos. Przypomniał on stopniowo nasilające się gulgotanie, które pewnie
sprawiłoby, że na głowie niejednej osoby zjeżyłby się włos. Erya powoli
obróciła się, tylko po to, aby w głębi nieoświetlonej części alejki
dostrzec dwa duże, złote ślepia, patrzące prosto na nią. Po chwili
kreatura zaczęła powoli zbliżać się do chowańca, ukazując przy tym swoje
prawdziwe oblicze. Było to coś na kształt sporej wielkości
zdeformowanego psa połączonego z glutowatą breją. Świetnie. Wybornie.
Wyśmienicie wręcz. Lepiej się nie dało! Właśnie wtedy ostatka życia
żarówki wyzionęła ducha, powodując, że jedyne źródło światła właśnie
zniknęło. Znakomicie, jednak się dało.
<Nexaron? Wybacz, że taki słaby początek, potem będzie lepiej :'D>
1008 słów
<Nexaron? Wybacz, że taki słaby początek, potem będzie lepiej :'D>
1008 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz