Drobne piąstki bogini zaciskały się kurczowo na mojej bluzie, a jej łzy
delikatnie moczyły materiał. Nadal lekko ją obejmując, zsunąłem z ramion
bluzę, którą następnie okryłem drżącą niebieskooką. Bogini miała rację.
Należało znaleźć jakieś schronienie. Deszcz się wzmagał, a błyskawice
co chwilę przecinały, ciężkie od chmur niebo. Schyliłem się i prawe
ramię wsunąłem pod kolana dziewczyny, drugie zaś przesunąłem bardziej na
jej plecy. Następnie podniosłem się, tym samym podnosząc boginię na tak
zwaną “pannę młodą”. Przyciskając delikatnie jej drobne ciało do
siebie, ruszyłem przed siebie prędkim krokiem. Musieliśmy jak najprędzej
znaleźć jakiś opuszczony budynek czy coś w tym stylu.
Ciężkie krople deszczu uderzały w beton, wydając tym samym specyficzny
dźwięk. Miałem wrażenie, że to niebo gra na ziemi. Temperatura powietrza
znacznie spadła i teraz z moich ust wydobywały się obłoczki pary, który
następnie znikały nad moją głową.
W końcu wszedłem między pierwsze budynki. Była to z pewnością typowa
dzielnica biedy. Nieco spięty przycisnąłem boginie mocniej do siebie i
niespokojnie przebiegłem wzrokiem po okolicznych budynkach. Gdzieś pod
budynkiem siedział jakiś człowiek i mruczał nieprzerwanie niezrozumiałe
słowa. Narkoman. Przeszedłem koło niego nieco prędzej i udałem się na
dalsze poszukiwania. Szczerze mówiąc to, z całym szacunkiem dla bogini,
zaczynało mi być ciężko. Mój oddech przyspieszył, płuca kłuły
niemiłosiernie. Zacisnąłem zęby. Musiałem znaleźć schronienie.
Wreszcie w moje oczy rzucił się niski budynek z zapadniętym lekko dachem
i wybitą szybą. Ze ściany zwisały poszarpane, przemoknięte, wyblakłe
plakaty. Na chwilę postawiłam boginię na ziemi, a następnie zrobiłem coś
co tak często kiedyś byłem zmuszony robić. Naparłem z całych sił na
drzwi. jednak te nie chciały ustąpić. Najwyraźniej ktoś zabił je od
środka. Cofnąłem się dwa kroki, po czym uderzyłem w drzwi z półobrotu.
Te wypadły z zawiasów z trzaskiem i upadły do środka. Wszedłem powoli,
pokazując bogini, aby sekundę poczekała. Przyjrzałem się uważnie
wnętrzu, jednak kiedy nic podejrzanego nie zauważyłem, podałem
niebieskookiej dłoń, zapraszając ją do wnętrza.
< Asami? Co ty na to? >
Liczba słów: 311
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz