sobota, 7 lipca 2018

Od Higeki'ego CD Nao "Chwila ciszy"


Prawdą było, że wiele bóstw czuło się nieco skrępowanych lub zmęczonych własną boskością, jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało. W Kami no Jigen przytłaczającą część mieszkańców stanowiły jednak chowańce, więc siłą rzeczy bóstwa nieco się wyróżniały – emanowały tą specyficzną aurą, która przyciągała wzrok i wzbudzała zainteresowanie. Higeki rozumiał, że sposób, w jaki wpływało to na relacje ze wszystkimi wokół mógł być niektórym nie w smak, sam jednak nigdy nie czuł, by było to dla niego ciężarem bądź niewygodą. Ponownie – mogło to być efektem tego, w jakiej epoce Najwyższy postanowił powołać go do życia, ale dla Higekiego nieco bardziej oficjalne kontakty wydawały się wygodniejsze i bardziej naturalne. Mężczyzna potrafił płynnie odnaleźć się w relacjach, które były ciepłe i szczere, jak wśród przyjaciół, ale jednocześnie uprzejme, bez wychodzenia poza granice tego, co wypada w towarzystwie, a co nie. 
Sposób, w jaki został przyjęty, oraz sam dom Nao właściwie już zaczęły pozytywnie wpływać na jego zszargane nerwy, jakby całe mieszkanie było przesiąknięte mocą chowańca. Higeki zdjął geta przed wejściem i ustawił je przodem na zewnątrz, a potem wszedł do środka za gospodarzem. Zajął miejsce na jednej z poduszek wokół niskiego stolika, wyjął zza pasa daisho i ułożył po swojej prawej stronie, jak nakazywał obyczaj. Kiedy Nao zostawił go samego, pozwolił sobie obejrzeć nieco pokój, w którym się znajdował.
Shouji były rozsunięte, wpuszczając do pomieszczenia letnie słońce i woń kwiatów porastających przydomowy ogródek, a rozstawione tu i tam doniczki z roślinami sprawiały, że zacierała się granica między pokojem i ogrodem. Dom wydawał się nieodłącznie spleciony z naturą, która go otaczała, co jeszcze bardziej wpływało na aurę spokoju i odprężenia otaczającą cały przybytek. Higeki zauważył, że choć jego własny dom również został zbudowany w tradycyjnym, japońskim stylu, to jednak bardzo różnił się od tego – bóg katastrof był minimalistą i nie dało się uświadczyć w żadnym z jego pokoi niczego poza podstawowymi sprzętami i niezbyt wyrafinowanym kakemono będącemu jedynym urozmaiceniem gołych ścian. Żyjąc samotnie, Higeki nie miał nawet czasu zatroszczyć się specjalnie o ogród, w którym rośliny rosły tak, jak natura chciała i nie było ogrodnika, który chociaż trochę by je poprzycinał. Było to chyba wyraźnym znakiem, że mężczyzna po raz kolejny za mocno wpadał w wir pracy. Kiedyś miał u swego boku kogoś, kto potrafił wydobyć go z tego wiru i przypilnować, by Higeki nie podupadł na zdrowiu z przepracowania, ale ten czas miał już nigdy nie wrócić i mężczyzna musiał sam się pilnować. Co niestety różnie wychodziło, jako że mężczyzna miał w sobie coś z japońskiego pracownika biurowego 
Podniósł głowę, gdy Nao wszedł do pomieszczenia i skinieniem głowy podziękował mu za herbatę. 
– Jedno nie wyklucza drugiego – odpowiedział na jego słowa. – Łódka pruje fale, jednak roztrzaskuje się na skałach, te zaś ustępują wytrwałości wody. Który z tych trzech elementów jest najpotężniejszy, a który najsłabszy?  – Zapytał filozoficznie i pociągnął łyk z kubka. 
Higeki uważał, że każde ze stworzeń Najwyższego miało swoje miejsce w świecie, a próby zmienienia tego były nie tylko głupie, ale i od razu skazane na porażkę. Z tej samej przyczyny dziwnym wydawało mu się, by czuć się źle z powodu tego, gdzie akurat przeznaczenie daną osobę postawiło. Sam był bóstwem i sądził, że właściwym jest okazywanie mu szacunku, jakkolwiek dumnie by to nie zabrzmiało, ale ze swej strony starał się, by ów szacunek miał swoją podstawę. Nie było nic gorszego ponad bóstwo, w którego postępowaniu nie było nic godnego szacunku.
– Kilka osób opowiadało mi o tym, że potrafisz uspokoić cudze emocje i zdjąć z barków ich ciężar, jednak nikt nie potrafił dokładnie opisać, jak ów proces następuje – zaczął, przechodząc od razu do sedna. Był mężczyzną konkretnym i nie lubił niepotrzebnie zajmować innym czasu. – Przyznam, że chciałem nieco się o tym dowiedzieć, nim cokolwiek nastąpi. Nie jest tak, że wątpię w Twoje umiejętności, tylko po prostu martwię się, czy nie będę prosił o zbyt wiele...

641 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz