- Wskocz na nią! – powiedziałem i zacząłem atakować. Przyjmowałem jej ciosy na broń, robiłem uniki i nie pozwoliłem siebie dotknąć, aż nekomata nie wylądowała na Akumie. Ta zaczęła się znowu szamotać i skakać, próbując ją z siebie zrzucić. Dziewczyna mocno trzymała się bestii. - Na ścianę! - zawołałem, aby mnie usłyszała, po czym się odsunąłem. Kohaku zajęło chwilę opanowanie sytuacji i zmuszenie stwora do biegu przed siebie. Sam podbiegłem do budynku, w który wróg miał ponownie uderzyć. Skupiłem się i szybko stworzyłem portal do świata demonów. - Tutaj! - machnąłem ręką, nekomata jakoś pociągnęła za skórę stwora, zmuszając go do skrętu w moją stronę. Na ślepo biegła przed siebie, w dalszym ciągu próbując ją z siebie zrzucić. Gdy była przy portalu i miała do niego wpaść, krzyknąłem do towarzyszki „Skacz”, a ona puściła Akume i skoczyła. Na nasze nieszczęście, dziewczyna zahaczyła o ogon demona, od którego poleciała razem z nią do portalu. Szybko wyciągnąłem do niej dłoń i pociągnąłem do siebie. Kiedy my wylądowaliśmy na betonie, Akuma zniknęła w portalu, który po chwili zniknął. Odetchnąłem z ulgą, po czym wstałem i pomogłem Kohaku wstać.
- Dziękuje – mruknęła dość cicho. Popatrzyła na ręce, przetarła twarz i spojrzała na mnie.
- Wszystko gra? - zapytałem, a ona pokiwał głową, uważnie sobie się przyglądając. Miała porwane ubranie w jednym miejscu przez ogon, do tego nabawiła się tam siniaka oraz zdarła sobie kolana przy upadku. Miałem nadzieje, że to wszystko, reszty nie widziałem.
- A ty? - też pokiwałem głową. Nie licząc pojedynczych siniaków na plecach, od wylądowania na ziemi i przygniecenia przez bestię, byłem zdrów.
- Ładnie sobie poradziłaś – stwierdziłem, gdy ruszyliśmy przed siebie w poszukiwaniu przejścia do Kami no Jigen. Schowałem broń do kieszeni i się rozejrzałem. Miejsce wyglądało, jakby nie zdarzyła się tu żadna walka, my zaś byliśmy zmęczeni. Może i była to jeden osobnik, ale za to silny i uparty. Poczułem, że na coś stanąłem. Spojrzałem w dół i zobaczyłem biały materiał, podniosłem go i otrzepałem z ziemi. - Proszę – podałem dziewczynie rękawiczki, jakie znalazłem. Ta spojrzała na nie z ulgą i podziękowała, nakładając je na ręce.
- Bez ciebie bym nie dała rady – pokiwałem głową, bo miała racje.
- Wracajmy. Mam ochotę się położyć i odpocząć – wyciągnąłem ręce do góry. - Najlepiej na miękkim łóżku albo trawie i sobie popatrzeć na niebo – rozmarzyłem się.
Kohaku?
Liczba słów: 435