- Lepiej się gdzieś schowaj, poradzę sobie z nią - powiedział poważnym tonem, a ja tylko przełknęłam ślinę i pokiwałam twierdząco głową.
Potem znowu ruszył do ataku, a ja zaczęłam szukać jakiejś kryjówki, chociaż wyrzuty sumienia zaczynały mnie coraz bardziej zżerać od środka. Przecież mogłabym mu pomóc, prawda? Na coś by się te pazury w końcu zdały. Ale powiedział że sobie poradzi, to znaczy, że wie co mówi i na pewno da sobie radę. Obserwowałam jego walkę z natłokiem myśli w głowie i zapartym tchem. Nie wyglądało to za dobrze ani tak, jakby szala zwycięstwa miała się zaraz przechylić na stronę złotowłosego. W pewnym momencie akuma przygwoździła go do ziemi, a ten próbował odepchnąć ją trzymaną w obu dłoniach kosą. Wzięłam głęboki oddech. Nie mogłam tak wiecznie siedzieć i jak ostatnia sierota patrzeć, jak walczy z nią sam. Szybko rozejrzałam się po okolicy. Przy nich znajdował się budynek. Bez żadnego konkretnego planu, jedynie z małym zamysłem, zaczęłam przemykać się obok nich niezauważona dzięki swojej mocy. Na szczęście, tak jak się spodziewałam, akuma mnie nie zauważyła. Starałam się jak najszybciej wspiąć na górę, a gdy już tam się znalazłam, stanęłam na krawędzi nad nimi. Zdjęłam rękawiczki i włożyłam je do ust, żeby ich nie zgubić. Była to moja ulubiona para, jedna z dwóch, może trzech. Potem wysunęłam pazury i postawiłam krok przed siebie, spadając wprost na potwora. Wylądowałam na nim, wbijając w ciało wszystkie ostre paznokcie. Od razu zaczął wierzgać lub cokolwiek innego próbując mnie tym samym z siebie strącić. Przy okazji, a raczej zgodnie z moim celem, zostawiła Desideriusa.
- Co robisz?! Mówiłem ci, żebyś się schowała! - krzyknął, podnosząc się z ziemi.
- Chcę ci pomóc! Nie będę siedzieć i się gapić jak idiotka kiedy walczysz sam z akumą! - odpowiedziałam, bo moje rękawiczki już dawno gdzieś odfrunęły, zaginęły w akcji.
Wyżej wymieniona akuma zaczęła pędzić w stronę ściany budynku, ale zdążyłam z niej zeskoczyć, lądując na czterech łapach jak prawdziwa nekomata. Tym samym sama uderzyła w twardy beton. Szybko się “zniknęłam” i oddaliłam się na bezpieczną odległość. Można powiedzieć, że w tamtym momencie nie byłam w stanie myśleć o strachu, a raczej nie miałam czasu. Przede mną znajdował się potwór, którego trzeba było unicestwić. Podeszłam do złotowłosego i stanęłam obok niego, ujawniając się.
- Nic ci nie jest? - spojrzałam szybko na chłopaka od stóp do głów dla upewnienia się, że akuma na pewno nic mu nie zrobiła. - Naprawdę chcę pomóc, więc powiedz mi, jak mogę się przydać - dodałam szybko w pełni poważnym, nieznoszącym sprzeciwu tonem.
<Desiderius?>
Liczba słów: 698
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz