piątek, 12 lipca 2019

Od Kohaku CD Desideriusa ,,Nie wszystko złoto... a może jednak?"

Zgodziłam się na mały spacer w deszczu z małą dozą niepewności. Jednak ostatecznie po kilku minutach już swobodnie spacerowaliśmy i w międzyczasie opowiedziałam mu jak to się stało, że jakoś tak się nieco… zgubiliśmy? No, oddaliliśmy od siebie i tyle. Mimo, że Desiderius zdawał się być myślami setki kilometrów od ciała, miałam cichą nadzieję iż może jednak w jakimś małym stopniu mnie słuchał, ale jeśli nie, to trudno. Szliśmy tak nie przejmując się pogodą, zaś reszta ludzi w naszym otoczeniu przeciwnie, uciekali pod każdy najbliższy dach, jaki tylko zobaczyli. Nie mieli czasu zwrócić na nas uwagi, a nawet jeśli, były to tylko spojrzenia nie trwające więcej niż pięć sekund. Zaś dzieci zatrzymywały na nas wzrok nieco dłużej. Jedne patrzyły się z istnym zainteresowaniem, inne nieco zawstydzone. Niecodziennie w końcu widzi się nekomatę. Do niektórych robiłam nawet głupie miny, a te albo się śmiały albo chowały za rodzicem. Reakcje były dosyć zróżnicowane. Nagle złotowłosy coś zauważył, a potem pobiegliśmy w kierunku tego czegoś. Owe coś okazało się być akumą i to dosyć sporą. Ba, spora to mało powiedziane. Była ogromna. Nie minęło wiele czasu aż ona również nas dostrzegła. Cofnęłam się dwa kroki oraz trochę skuliłam z położonymi uszami, a bóstwo stanęło pewnie i wyciągnęło z kieszeni długopis, który po chwili stał się kosą. Bez ani chwili zwłoki przystąpił do ataku. Można powiedzieć, że trochę zamarłam ze strachu. Nie miałam pojęcia, co robić. Chciałam tak jak ostatnio uciec z pola walki aby nie przeszkadzać. Jednak na chęciach się skończyło. Gdy już miałam się ukryć, potwór ruszył na mnie. Nogi miałam jak z waty, gotowa byłam przyjąć cios. W ostatniej chwili, jak rycerz w niemalże złotej zbroi, Desiderius pojawił się przede mną i machnął kosą, odbijając akumę niczym piłkę basebollową.
- Lepiej się gdzieś schowaj, poradzę sobie z nią - powiedział poważnym tonem, a ja tylko przełknęłam ślinę i pokiwałam twierdząco głową.
Potem znowu ruszył do ataku, a ja zaczęłam szukać jakiejś kryjówki, chociaż wyrzuty sumienia zaczynały mnie coraz bardziej zżerać od środka. Przecież mogłabym mu pomóc, prawda? Na coś by się te pazury w końcu zdały. Ale powiedział że sobie poradzi, to znaczy, że wie co mówi i na pewno da sobie radę. Obserwowałam jego walkę z natłokiem myśli w głowie i zapartym tchem. Nie wyglądało to za dobrze ani tak, jakby szala zwycięstwa miała się zaraz przechylić na stronę złotowłosego. W pewnym momencie akuma przygwoździła go do ziemi, a ten próbował odepchnąć ją trzymaną w obu dłoniach kosą. Wzięłam głęboki oddech. Nie mogłam tak wiecznie siedzieć i jak ostatnia sierota patrzeć, jak walczy z nią sam. Szybko rozejrzałam się po okolicy. Przy nich znajdował się budynek. Bez żadnego konkretnego planu, jedynie z małym zamysłem, zaczęłam przemykać się obok nich niezauważona dzięki swojej mocy. Na szczęście, tak jak się spodziewałam, akuma mnie nie zauważyła. Starałam się jak najszybciej wspiąć na górę, a gdy już tam się znalazłam, stanęłam na krawędzi nad nimi. Zdjęłam rękawiczki i włożyłam je do ust, żeby ich nie zgubić. Była to moja ulubiona para, jedna z dwóch, może trzech. Potem wysunęłam pazury i postawiłam krok przed siebie, spadając wprost na potwora. Wylądowałam na nim, wbijając w ciało wszystkie ostre paznokcie. Od razu zaczął wierzgać lub cokolwiek innego próbując mnie tym samym z siebie strącić. Przy okazji, a raczej zgodnie z moim celem, zostawiła Desideriusa.
- Co robisz?! Mówiłem ci, żebyś się schowała! - krzyknął, podnosząc się z ziemi.
- Chcę ci pomóc! Nie będę siedzieć i się gapić jak idiotka kiedy walczysz sam z akumą! - odpowiedziałam, bo moje rękawiczki już dawno gdzieś odfrunęły, zaginęły w akcji.
Wyżej wymieniona akuma zaczęła pędzić w stronę ściany budynku, ale zdążyłam z niej zeskoczyć, lądując na czterech łapach jak prawdziwa nekomata. Tym samym sama uderzyła w twardy beton. Szybko się “zniknęłam” i oddaliłam się na bezpieczną odległość. Można powiedzieć, że w tamtym momencie nie byłam w stanie myśleć o strachu, a raczej nie miałam czasu. Przede mną znajdował się potwór, którego trzeba było unicestwić. Podeszłam do złotowłosego i stanęłam obok niego, ujawniając się.
- Nic ci nie jest? - spojrzałam szybko na chłopaka od stóp do głów dla upewnienia się, że akuma na pewno nic mu nie zrobiła. - Naprawdę chcę pomóc, więc powiedz mi, jak mogę się przydać - dodałam szybko w pełni poważnym, nieznoszącym sprzeciwu tonem.

<Desiderius?>

Liczba słów: 698

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz