niedziela, 13 maja 2018

Od Niyumi CD Kiyuki'ego "Papierowy żuraw"


 - Niyumi? - Nadstawiłam uszu, przenosząc spojrzenie na postać stojącą w drzwiach. - Cieszę się, że mogę cię znów zobaczyć.
   Ten głos, jego ton... To nie był Kuroki, byłam tego bardziej niż pewna. W tych słowach było za mało chłodu i obojętności jak na czarnowłosego, choć to właśnie właśnie on stał w przejściu. Ale skoro przed oczami miałam czarnego boga, a słyszałam tą łagodną melodię, to czy znaczyło to, że...?
 - Kiyuki! - Zawołałam, podnosząc się w ułamku sekundy i przyległam całym ciałem do mężczyzny, obejmując go rękami. Ramiona bóstwa otuliły mnie szczelnie, odcinając od pozostałej części pokoju, tak jakby chciał schować mnie przed wszystkim co do tej pory się stało.
   Wtuliłam się mocniej w Sprawiedliwość, ocierając mokre policzki o bandaż, który niedawno sama mu wiązałam. Jednak czarnowłosy nie zdawał się tym przejmować, przytulał mnie mocno do siebie, pochylając się nieco nade mną, by złożyć delikatny pocałunek na czubku mojej głowy.
   Tęskniłam za nim. Za jego ciepłem i bliskością, za tym z jaką delikatnością do mnie podchodził, do wszystkiego zresztą. Tęskniłam za jego dotykiem, od którego przechodziły mnie przyjemne dreszcze. Za tym łagodnym uśmiechem, od którego miękły mi kolana, śmiechem, który samym swoim dźwiękiem poprawiał mi nastrój. Tęskniłam za samą świadomością tego, że jest przy mnie i będzie zawsze, kiedy będę go potrzebować.
   Doceniłam to wszystko jeszcze bardziej, gdy to straciłam, ale teraz... Teraz Yuki trzymał mnie mocno przy sobie i nie chciał puścić. Sama nie chciałam się od niego odsuwać, dlatego tylko uniosłam lekko głowę, pociągając przy tym nosem.
 - Kiyuki-sama, to naprawdę ty... - Słowa, choć wypowiedziane przeze mnie, brzmiały bardziej jakby pochodziły od małego dziecka, które zgubione w ciemnym lesie w końcu odnalazło ukochanych rodziców. Patrzyłam prosto w czerwone tęczówki, które choć nie miały tego błysku i łagodności złota, spoglądały na mnie z czymś zupełnie innym niż przez ostatnie kilka dni.
 - Może nie w pełnej okazałości, lecz tak... To chyba ja. - Uśmiechnął się delikatnie i pochylił, muskając czubek nosa, po chwili odsuwając się nieco... Speszony? - Chyba powinnaś się przykryć, skarbie... - Zaśmiał się ledwo słyszalnie, odwracając wzrok w bok i luzując nieco swój uścisk.
 - Huh? - Zastrzygłam uszami, patrząc na niego niezrozumiale. Dopiero po chwili zębatki w głowie mi zaskoczyły, a wzrok powoli zsunął się w dół na moją nagą klatkę piersiową. Momentalnie położyłam po sobie uszy, owijając ogon wokół prawego uda i jak poparzona odskoczyłam od bóstwa, zasłaniając się rękami. Dokładnie czułam jak czerwienieje cała na twarzy z zawstydzenia, nie mogąc przez chwilę wydusić nawet słowa.
 - S-sumimas-sen... - Wydukałam w końcu, spuszczając głowę i chowając się w pasmach swoich włosów. Łagodny śmiech zadźwięczał mi w uszach, jednak nie zdążyłam unieść nawet spojrzenia, kiedy chuda ręka przesunęła się po moim policzku, zmuszając mnie do uniesienia twarzy wyżej. Nadstawiłam nieco uszu, przyglądając się uśmiechniętej twarzy, która pochylała się w moją stronę. Po chwili sama uśmiechnęłam się równie lekko, kładąc uszy po sobie, po czym przyłożyłam ostrożnie jedną dłoń do policzka Yuki'ego. Przyciągając go w ten sposób nieznacznie do siebie, wspięłam się na palce i pocałowałam go czule w ciepłe wargi. Były tak przyjemnie miłe w dotyku i miękkie, że z ociąganiem się od nich odsunęłam.
   Zerknęłam na niego speszona z dołu, odwracając się niemal natychmiast w poszukiwaniu czegoś, co mogłabym na siebie narzucić. Właściwie w pokoju nie było za wiele rzeczy, choć od rozwiązania paktu nie zmieniło się tu za wiele, dlatego chwyciłam za cienki materiał, który robił wcześniej za kołdrę i otuliłam się nim, zawiązując jego końce nad lewym ramieniem.
   Kilka minut później staliśmy w kuchni, patrząc przez okno na bezlistne drzewa w ogrodzie. Otulałam się ramionami, mając wrażenie, że to wszystko to tylko sen, który odzwierciedla moje pragnienia i nadzieje. Bałam się, że jeśli jeszcze raz dotknę czarnowłosego to rozpłynie się niczym mgła, a ja obudzę się znowu pod tym durnym mostem, marznąc z zimna.
 - Kiyuki-sama...? - Odezwałam się w końcu, ściągając na siebie spojrzenie czerwonych tęczówek. - Nie chcę, żebyś mnie znowu zostawiał... Tęskniłam za tobą bardziej niż możesz to sobie wyobrazić, nie chcę znowu cię stracić... - Spojrzałam na niego wystraszonym wzrokiem. - Wiem, że to co zrobiłam jest niewybaczalne i bardzo tego żałuję, gdybym była sobą... Kiyuki, przecież ja nigdy nie chciałam, żeby stała ci się krzywda, a co dopiero samodzielnie ci ją wyrządzić. - Postąpiłam krok w tył, nie przerywając tego co mówiłam ani na moment, nawet widząc jak czarnowłosy zbliża się do mnie, pochylając w przód. - Przecież cię kocham, nie mogł... - Głos uwiązł mi w gardle, kiedy ciepłe wargi przesunęły się po mojej szyi, wpędzając mnie natychmiastowo w błogi stan i zmieszanie. Poczułam jak przyjemne uczucie rozpływa się po całym moim ciele, sprawiając, że nieco traciło ono na stabilności, dlatego chwyciłam się jego ramion, by nie runąć na ziemię. - Ki-yuki... - Mruknęłam prosto do jego ucha.

<Yukiś? >w< Nie mam pomysłu co dalej x3>
Słów 794

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz