poniedziałek, 28 maja 2018

Od Victori CD Tarou "Dzieci i Toru głosu nie mają"


Idąc na moczary, rozmyślałam o tym wielkim bogu, jakim był Toru. Po co komu bóg pogody, skoro tylko przez niego pada deszcz. Do pięknych to on nie należy, chyba że udałoby się go zmienić. Teraz bez zastanowienia, nie chciałabym być jego chowańcem, gdyż on jest strasznie dziwny. Nie dość, że wysoki jak tyczka, to wygląda jakby, uciekł z zoo. Nie rozumiem, jak można być tak dziwnym. Rozumiem, jestem tutaj totalnym odmieńcem, gdyż moja osoba nie jest za miła, chyba że kogoś polubię.
Gdy dotarłam na miejsce, wskoczyłam na pobliskie drzewo i wyciągnęłam mój ulubiony instrument. Stara harmonijka jest moim jedynym przyjacielem, z którym nie rozstaje się na krok.
Miałam chwilę spokoju aż do momentu, kiedy usłyszałam jego głos. Kurwa mać, weźcie go ode mnie!
- Ej, ty, złaź na dół! - jego krzyk. Ten śmieszny bożek chyba nie był zachwycony moim zachowaniem, gdyż zaczął mnie wyzywać, że jestem tutaj, aby pomagać.
Mam trudny charakter co ja na to poradzę?
Zeskakuję z drzewa i staję przed nim.
- Słuchaj, nie łaź za mną i odczep się! Jestem, jaka jestem, nie chciałam tutaj być, rozumiesz?! - po tych słowach odepchnęłam go i stałam wkurzona.
- Będę za tobą chodził, bo jest w tobie coś niezwykłego.
- Co proszę? Jestem tak samo bezużyteczna, jak kamień.. i tak samo interesująca, daj mi robić, co chce.. - warczę pod nosem, a następnie ruszam w swoją stronę, przemieniając się, aby mnie nie dopadł.
Docieram w dość krótkim czasie do mojego skromnego mieszkanka. Bez większego namysłu idę się pozbyć przemokniętych ubrań, gdyż jest w nich za zimno. Wracając z łazienki w spodniach i staniku, przy okazji wesoło pogwizdując, napotykam na tyczkę, tak tę tyczkę co myślicie. To już jest przesada!
Gdy wpadam na bliżej niezidentyfikowany obiekt, unoszę głowę i dostrzegam czerwonego na twarzy, pożal się boga.
- Cholera jasna! Czy ja już nawet w spokoju nie mogę się przebrać?! Wejdź mi jeszcze do łazienki, jak stoję naga! - wkurzona jego zachowaniem strzelam mu liścia, którego wykonuje, stając na łóżku i przy okazji zakładam bluzę.
On się nie odzywa, czyżby sam stwierdził, że trochę przesadził?
Schodząc z mebla ścielę je ponownie.
- Teraz będziesz tak stał cicho jak gdyby nigdy nic? Jesteś żałosny.. - warczę, wciągając na swoje stopy białe trampki i wiąże dokładnie sznurówki.
- Ja.. ja.. przepraszam, nie myślałem, że .. będziesz się przebierać.
- Taki wielki z ciebie bóg, a nie wiesz, że jak przemokniesz, to zazwyczaj zmienia się ubrania? Dopóki się nie odczepisz w końcu ode mnie, będziesz tak samo żałosny, jak na początku naszego spotkania. Rozumiesz?
- Jesteś bezczelna - widzę na sobie jego wkurzony wzrok.
- Brawo dla tego pana, ma ktoś tu może tablice wyników? Dopiszmy dziesięć punktów za spostrzegawczość!
- Nie skończyłem.. irytująca i dziwna.
- Witam w moim świecie.. - wzruszam ramionami i siadam w miękkim fotelu. - Jak masz tu stać, nie wiadomo ile czasu, to lepiej usiądź.
Po tych słowach otworzyłam czekoladę, która leżała na stoliku.
- Częstuj się i powiedz mi, dlaczego za mną chodzisz. Chcę wiedzieć, bo jesteś irytujący jak kasjerka, która mówi, że chce drobne, bo nie ma jak wydać z dychy..

518 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz