Dziewczyna była tak cicho, a ja zajęty swymi myślami, że nie zauważyłem, kiedy ją zgubiłem. Zrozumiałem to dopiero wtedy, gdy wchodziłem w tłum ludzi na ulicy, rozejrzałem się, a nekomaty nigdzie nie było. Przez jakiś czas próbowałem ją znaleźć, ale ona jakby rozpłynęła się w powietrzu. Wtedy z nieba spadły pierwsze krople deszczu, dlatego zrezygnowałem z poszukiwań. W końcu Kohaku nie była małym dzieckiem, które trzeba pilnować, z łatwością sobie poradzi w ludzkim świecie, tym bardziej, że należy do innego, magicznego wymiaru. Co innego, jeśli trafi na Akumę…
Znalazłem sobie schronienie w altance w parku. Usiadłem przy innych ludziach, którzy zdawali się mnie nie widzieć. Co innego pies, należący do jakiejś starszej kobiety. Nieduży kundel usiadł naprzeciwko mnie i domagał się pieszczot, które otrzymał. Po jakimś czasie siedzenie pod dachem znudziło mi się. Nie zwracając uwagi na deszcz, wyszedłem z altanki i postanawiając skorzystać z deszczowej pogody, spacerowałem sobie dróżką, moknąć do suchej nitki. Specjalnie mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie.
Po jakimś czasie spacerowania i moknięcia, natrafiłem na zagubioną dziewczynę, która skryła się pod drzewem. Obserwowała park wokół i przyglądała się ludziom, którzy chowali się pod parasolkami, aż stanąłem naprzeciwko niej.
- Desiderius – odparła z lekkim uśmiechem. - Nie znalazłeś schronienia? - zapytała, kiedy przyjrzała się mojemu mokremu ubiorowi. Pokręciłem głową.
- Znalazłem – odpowiedziałem z uśmiechem. Na jej twarzy pojawiło się zakłopotanie, jednak o nic nie spytała. Po chwili się odwróciłem i zacząłem iść dalej.
- Gdzie idziesz? - usłyszałem dziewczynę, której ogon zaczął się kręcić z ciekawości. Poruszyła oczami, gdy się do niej odwróciłem.
- Sam nie wiem, przejść się – odparłem zgodnie z prawdą. Zdziwienie u Kohaku nie minęło.
- Ale pada.
- To co – wzruszyłem obojętnie ramionami, miło się uśmiechając. - Idziesz ze mną? - dodałem. Nekomata nie była pewna, przez chwilę stała w miejscu i się zastanawiała, aż szybko pokiwała twierdząco głową. Niepewnie wyszła na deszcz, a kiedy poczuła na sobie krople deszczu, zawahała się. Po chwili wyszła na deszcz, poczekałem na nią, aż dorównała mi i ruszyliśmy przed siebie. Przez jakiś czas mokliśmy w ciszy, aż Kohaku opowiedziała mi o muzyku, jakiego spotkała i który był powodem, dla którego się rozstaliśmy. Ja za to nie podzieliłem się żadną opowieścią, gdyż ciągle byłem zamyślony, więc nie tylko nie widziałem tego, co krążyło wokół mnie, ale teraz nawet zapomniałem o swych myślach.
Normalnie bylibyśmy małą miastową atrakcją; dwóch ludzi, którzy spacerowali sobie w deszcz bez parasolek, kiedy normalni ludzie chowali się przed deszczem, jednak oni tylko rzucali na nas przelotne spojrzenie. Nie, to co ich pociechy, które uważnie nam się przyglądały. Nagle zauważyłem w oddali duży cień, który poruszał się bardzo szybko. Pobiegliśmy w jego stronę i jak się nie myliłem: ogromna Akuma.
<Kohaku?>
Liczba słów: 446
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz