czwartek, 8 marca 2018

Od Aorine CD Asher'a "Przeciwieństwa się przyciągają"


Podmuch wiatru zgarnął z mojej twarzy roztrzepaną grzywkę jednocześnie wytrącając mnie z lekkiego zamyślenia. Znów znajdowałem się na na wzniesieniu....czyli ponownie znalazłem się w swoim śnie bez konkretnego sensu czy też przyczyny. Na początku myślałem, że ma on jakieś ukryte dno, lecz nic a nic się nie zmieniło, nie licząc tego, że Ash posiadał jakiś skrawek serca i skłamał, że nie chce rozwiązania paktu.... jednak ja wiedziałem, że nadal tego pragnie. Próbowałem sobie jednak wmówić, że jest w tych słowach choć ziarno prawdy , dlatego dałem radę zasnąć...choć to może być również wina zmęczenia fizycznego, jak i psychicznego. 
Podniosłem się z zielonej trawy i podszedłem do samotnie rosnącego drzewa muskając lekko opuszkami palców jego korę. Była zimna i chropowata, co nie dawało wrażenia, że jestem jedynie w dziwnym śnie. Miałem wrażenie, że jest prawdziwe. Westchnąłem cicho licząc na to, że czas w realu szybko minie i prędzej czy później się obudzę w swoim ciepłym łóżku w pobliżu Ashera.... o ile nie skorzystał z okazji i nie uciekł gdzie pieprz rośnie jak najdalej ode mnie. 
Oparłem się plecami o pień drzewa i zamarłem. Spodziewałem się widoku czystego błękitu z nikłymi śladami bieli o nieregularnych kształtach, lecz zamiast tego ujrzałem głęboką czerwień jego oczu, które poznałbym wszędzie. 
- Asher..... ?- Z moich ust wydał się szept, który uświadomił mnie, że mogę tu mówić. 
Chłopak uśmiechnął się delikatnie patrząc na mnie nieco zaciekawiony. O co mu chodziło? Znów był za blisko... jego ręce zablokowały mi drogę ucieczki znajdując się po bokach mojej głowy, a jedna z nich wplotła się w moje włosy. Już nie czułem tego samego dyskomfortu co wtedy... teraz.... teraz jego bliskość była uspakajająca. Na swoim policzku mogłem wyczuć ciepło jego oddechu przez co zaczynałem lekko wątpić w ten sen. Czemu on u licha jest tak realistyczny? Odczucia, dotyk... a nawet jego zapach. 
Mój wzrok nieco złagodniał, gdy delikatnie zaczął głaskać mnie po włosach, a następnie przeniósł dłoń na mój policzek.
-Ash..... - Przymknąłem oczy wtulając go w jego rękę, a on... najprościej w świecie mnie pocałował. Delikatnie , jak nie on. Spodziewałem się drapieżności, a dostałem słodycz i subtelność , której nigdy w nim nie widziałem. Może te odczucia były zamknięte głęboko w jego sercu, albo to tylko senne urojenia tego czego chce...
- Tylko czemu ja chce ciebie.... - Dokończyłem niechcący na głos. Nie zorientowałem się na wet, gdy się odsunął i cicho się zaśmiał, jakby moje stwierdzenie było czymś zabawnym. 
- To oczywiste .... po prostu t....- Jego głos zaczął cichnąć, aż znów zmienił się w bezdźwięczne poruszanie wargami. Nie skończył zdania...a ja nie wiedziałem o co chodziło. 

~~~*~~~
- Po prostu czemu....- Mruknąłem myśląc, że zdążę się spytać sennego Ashera, lecz otwierając lekko oczy ujrzałem biały kubek z zieloną herbatą stojącym na szafeczce nocnej przy łóżku. Obudziłem się...w tym złym  momencie... chciałem znać tą przeklętą odpowiedź skoro już doszedłem do takich dziwnych wniosków.
Podniosłem się do siadu przecierając zaspane oczy wierzchem dłoni. Byłem sam w pokoju? Nie... W drzwiach stał Asher patrzący na mnie z lekkim osłupieniem. O co mu chodziło? Przechyliłem głowę lekko na bok, a po krótkiej chwili zdałem sobie sprawę, że mogłem mruczeć przez sen to co tam mówiłem. Moje oczy przypominały pewnie monety pięcio-jenowe , a policzki przybrały odcień pomidora. O nie... nie nie  nie nie.... Ao naucz się nie gadać przez sen bo w końcu źle skończysz.
- c.....c....coś mówiłem? - Wydukałem starając się jakoś uspokoić. Obym nie powiedział czegoś złego. Niech nie słyszał tego, że go w pewnym sensie pragnę... choć nie byłem niczego pewien. Zawsze mogłem zwalić to na dziwne sny.
-Hym- podrapał się po brodzie- No.. trochę Ci się z tych ust wylało.- Oparł się ramieniem o futrynę drzwi, a mi serce na chwile stanęło. Szlag...
- T... to nie tak jak myślisz! - Chciałem szybko zaprzeczyć, lecz jego świdrujący wzrok i moje speszenie nie ułatwiało mi tego zadania.- To tylko durny sen bez dziwnego znaczenia. C..chce cie jako b...broń jasne? - Czułem jak mi się język plącze przez co się jąkałem.
Uniósł jedną brew, a ja miałem wrażenie, że moje wymówki dla niego są czystymi kłamstwami. Mówiłem w końcu prawdę...nie było tu ukrytego podtekstu, lecz najwidoczniej on myślał inaczej. Wpadłem... znowu.... czemu ja muszę się zawsze w coś wpakować jeżeli chodzi o niego? To zaczynało już być straszne. Spuściłem wzrok i zacisnąłem ręce na kawałku pościeli licząc w głębi serca, że odpuści dręczenie mnie
<Ash? ;v >

727 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz