piątek, 16 marca 2018

Od Kagehiry CD Shinaru ,,Zazdrość jest ślepa"


Widziałem kochanego blondyna, który płakał. To tak bolało, patrzeć na takie coś. Tym bardziej, że bardzo mi na nim zależy. Bez powodu przecież nie związałem naszych przeznaczeń! Podszedłem do niego, łapiąc jego dłoń. Spojrzałem mu z determinacją w oczy, po czym pocałowałem delikatnie wierzch jego łapki.

-Shinaru... Nie płacz, proszę. Wiem, to na pewno ciebie boli, ale teraz musisz mi mówić co czujesz. Jak mamy cierpieć to we dwoje. Nie pozwolę, aby tak bliska mi osoba płakała i nie ujawniała uczuć. Shin...-szepnąłem, po czym założyłem mu grzywkę za uszko.

-Pozwoliłem sobie umrzeć na oczach młodszej siostry....jest to chyba najgorsze co mogłem zrobić... - wyłkał, osuwając się po pniu drzewa, po czym ukrył twarz w dłoniach - Ona jest za młoda by mieć taki obraz przed oczami ....o wiele za młoda.
-Shin, rozumiem. Jednak, uratowałeś ją. Zrobiłeś coś, czego by inni się bali. Ocaliłeś życie swojej siostry. Ale... Nie zrozum mnie źle. Nie jesteś teraz szczęśliwy?-zapytałem.
- Jestem.... - Otarł wierzchem dłoni oko by pozbyć się łez. Mimo tego i tak następne zajęły ich miejsce. - Nie żałuje, że wtedy ją uratowałem.. W końcu była i jest moją małą księżniczką ... Jednak miałem zamiar ... - nie dokończył, gdyż zobaczył fioletowego irysa tuż przed nosem.
Trzymała go dziewczynka o włosach jasnych niczym pole pszenicy i lekko się uśmiechała .
-Shiemi... -wyszeptał cicho jej imię i odwzajemnił uśmiech mimo rzeki łez.
Uśmiechnąłem się i ukucnąłem obok dziewczynki. Ta również pokazała rumiane policzki i rząd białych jak perełki ząbków. Podeszła do Shina, po czym go przytuliła. Chłopak ze łzami w oczach odwzajemnił jej uścisk. Było mi żal... Tak bardzo żal, że nie dopytałem wcześniej o coś tak ważnego. Przecież musiał cierpieć. Moim zadaniem, jako jego bóstwa, powinienem był pytać... Dziewczynka po chwili zauważyła, że rodzice się za nią rozglądają, więc odsunęła się i uśmiechając się, odbiegła do mamy. Natychmiast zastąpiłem jej miejsce, przytulając go mocno.
-Shin... Pamiętaj. Zawsze będę obok ciebie. Czy to będzie dobra chwila, czy zła, czy krytyczna, zawsze i to zawsze będę ciebie pocieszał. Będę twoim oparciem. Co z tego, że jestem bóstwem... Nadal przecież jesteś dla mnie kimś bardzo bliskim...-szepnąłem, po czym spojrzałem mu w oczy.
- Dziękuje Kage - pociągnął noskiem i schował buzie w zagłębieniu jego szyi.
Uśmiechnąłem się, po czym delikatnie ucałowałem jego czoło. Mój biedny Shin... Zawsze tak się stara, zawsze robi ile może, chroni mnie, a ja nie mogę nic zrobić.
-Nie dziękuj mi... Nie masz za co mi dziękować. To normalne, że pocieszam osobę, na której tak bardzo mi zależy. Będę zawsze obok...-szepnąłem, po czym go namiętnie pocałowałem.
Zamknął oczy oddając delikatnie ten gest. Jego emocje powoli się uspokajały, więc gdyby jeszcze chwile poczekać, to wróciłby do normalnego stanu. Tak dedukowałem. Miałem do tego nosa. Położyłem dłonie na jego ramionach, gładząc go po nich.
- Wracajmy do domu... - szepnął, gdy na chwile się rozdzieliliśmy i pogłaskał kciukiem mój policzek - Dowiedziałem się co chciałem... Teraz mogę spoczywać obok ciebie w spokoju.
-Dobrze. Chodźmy...-szepnąłem.
Oboje wstaliśmy i trzymając się za dłonie, ruszyliśmy z powrotem do Kami no Jigen. Pragnąłem wrócić do świątyni, bo przez ten czas otrzymałem tak wiele modlitw... Będę musiał nieco zająć się przeznaczeniami. Moi wierni na mnie liczą.
---
Weszliśmy do świątyni. Rozejrzałem się, widząc wiele ciągnących do siebie czerwonych nici. No to chyba powinienem się tym zająć. Jednak chyba wpierw wolałbym zająć się czymś, co od dawna leży w kącie mojej sypialni. Pewnym małym, słodkim przedmiotem. Uśmiechnąłem się delikatnie, po czym spojrzałem na nasze dłonie, które nadal były splecione. Popatrzyłem w oczka Shina, który również pokazał mi ten swój uroczy uśmiech.
-Chcesz mi towarzyszyć? Czy wolisz zająć się sobą?-zapytałem, gładząc kciukiem wierzch jego dłoni.
-Moje życie w Kami nie ma sensu bez ciebie obok - uśmiechnął się lekko z ostatnimi łzami w oczach.
Zbliżyłem się, po czym przytuliłem się do niego, ocierając się swoim policzkiem o jego policzek. Blondyn mnie objął. Chwilkę tak staliśmy, ciesząc się swoją obecnością, a potem znowu trzymając się za dłonie poszliśmy do mojej sypialni. Otworzyłem suwane drzwi, po czym puściłem łapkę Shina. W rogu mojego pokoju, ujrzałem porwanego, różowego królika, który wymagał renowacji. Wziąłem go w dłoń, a z kieszeni swetra wyjąłem nić oraz igłę, z którą się nie rozstaję. Usiadłem na materacu i poklepałem miejsce obok siebie.
-Siadaj. Możemy porozmawiać, kiedy będę szył.
Shinaru wskoczył od razu na łóżko, a potem usadowił się po turecku, przyglądając mi się. Uśmiechnąłem się, po czym zacząłem zszywać wyprutego pluszaka. Czułem z nim jakąś dziwną więź. Był zawsze w tym kącie i długo się zastanawiałem, czy powinienem go dotykać. Teraz nadszedł ten czas. Czerwoną nicią zacząłem naprawiać króliczka, który spoglądał na mnie czarnymi oczkami, które były guzikami. Czułem radość, robiąc coś takiego. Nagle wyciągnąłem nieco dłoń, patrząc na Shina.
-Umiesz szyć, Shinaru?-zapytałem go, po chwili wracając do szycia.
-Czy umiem tego nie wiem... Ale kiedyś miałem już parę razy w rękach igłę i zostałem nazwany lalkowym lekarzem - zaśmiał się cicho.
-No to cudownie. Kiedyś będziemy musieli sprawdzić kto to robi lepiej. -szepnąłem, po czym związałem supełek i przegryzłem niepotrzebną część nitki.-Gotowe. Pan Króliś jak nowy.
Pokazałem blondynowi króliczka, po czym położyłem mu go w dłoniach. Ten spojrzał na mnie nieco zdziwiony.
-To prezent ode mnie... Chcę, abyś miał coś, co ci będzie zawsze mnie przypominało. Nawet wtedy, kiedy zginę...-szepnąłem, nieco psując atmosferę.
- Kage... -skrzywił się lekko na ostatnie słowa - Wypluj to od razu... A przede wszystkim nie umieraj...
-Nie chcę umierać, ale wiem, że kiedyś ten czas nadejdzie i wtedy możesz zostać sam. Może się to stać przez moją głupotę i wieczną chęć pomocy każdemu...-spojrzałem mu w oczy.
- Będę cię pilnował jak wierny pies i na pewno nie pozwolę ci zginąć.
-A ja będę musiał pilnować ciebie... Nie chcę, abyś ty zginął... Nie wyobrażam sobie życia bez osoby, która jako pierwsza mnie zaakceptowała... Przynajmniej wydaje mi się, że mnie zaakceptowałeś.
- Nie mam powodu cię nie akceptować Kage - spojrzał na króliczka z uśmiechem, po czym lekko go przytulił do policzka.
-Cieszę się, że ci się podoba i cieszę się, że mam kogoś tak niesamowitego jak ty obok...-szepnąłem, po czym przysunąłem się do niego.
Złapał mnie za rękę i splótł ze mną swoje palce. Zaczerwieniłem się delikatnie, ciągle patrząc mu w oczy. Dlaczego zasłużyłem na tak cudowną osobę...
- A ja chyba nie mógłbym trafić na lepsze bóstwo.
-Możliwe, nie znam wielu, ale mam nadzieję, że już na zawsze będziesz ze mną szczęśliwy...-szepnąłem cichutko, po czym przystawiłem swoje czoło do jego czoła i delikatnie go pocałowałem.
- Mogę ci obiecać, że będę - uśmiechnął się, pewny siebie.
Nie mogłem powstrzymać szerokiego uśmiechu. Wtuliłem się w Shina, śmiejąc się szeroko. To było tak niesamowite, że zakochałem się w tak cudownej osobie, jaką on jest i na zawsze będzie. Dla mnie on zawsze będzie miał takie miano. Po chwili wstałem, całując delikatnie jego czoło. Złapałem jego dłoń, ciągnąc go powoli ku pomieszczeniu z niciami.
-Gdzie idziemy?-zapytał.
-Idziemy związać kilka przeznaczeń i chcę jeszcze raz zobaczyć nasze. Są takie piękne!-powiedziałem z zachwytem, ciągnąc go dalej.
Bardzo szybko dotarliśmy do pokoju przeznaczeń. Od razu z zachwytem rozejrzałem się, dotykając po drodze czerwone nicie, które oplatały się wokół moich dłoni i palców. Miłe uczucie. Po chwili nić moja oraz Shinaru ruszyła w moim kierunku i zaczęła się oplatać wokół mnie. Czułem tak cudowną więź z moją bronią. Spojrzałem na Shina, który w tej chwili mógł dojrzeć nitki.
-Shin, dziękuję, jestem taki szczęśliwy. Dziękuję... Dziękuję, że to ja mam zaszczyt być twoim bóstwem. Dziękuję, że będziesz obok mnie. Dziękuję, że te nicie są teraz tak piękne i dość grube. Jest tak wiele rzeczy, za które mógłbym ci na okrągło dziękować. Shin, kocham cię. Już nigdy nie pozwolę, aby ktokolwiek mi ciebie odebrał. Aby ktokolwiek zrobił ci krzywdę. Aby ktokolwiek wywołał u ciebie łzy. Teraz chcę być dla ciebie największym w świecie wsparciem!
- Pamiętaj ze to wszystko jest twoja zasługą. Gdybyś nie wpadł wtedy na mnie , nie wiadomo czy byśmy się poznali - uśmiechnął się szczęśliwy. - Nie musisz mi za nic dziękować, ani przepraszać, gdyż na to wszystko twoja bliskość mi wystarcza.
Nicie po chwili lekko się odwiązały z moich rąk i drugą częścią związały dłonie Shina, ciągnąc go w moją stronę. Uśmiechnąłem się, po czym podbiegłem do niego i rzuciłem się w jego ramiona. Spojrzałem mu w oczy, gładząc jego policzek. Przechyliłem delikatnie głowę, po czym wpiłem się w jego usta. Nawet na chwilę nie oderwałem się, ledwo dychając. Teraz dla mnie ważna była nasza bliskość, która chciałem, aby trwała wiecznie... Nie wiedziałem, że zacznę tak bardzo kochać... Teraz wiem, że to, co jest między nami nie jest byle czym. To ważna rzecz, która na pewno będzie nas trzymała ciągle blisko. Złapałem jego dłonie, nadal go całując. Nie chciałem, aby się oddalał...

<Shin? ^^>

Ilość słów: 1448

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz