poniedziałek, 26 marca 2018

Od Soushiego CD Tomijiego "Samotność drogą do znajomości"


Dosyć długo nie widziałem ulubionego celu do żartów, ale dosyć krótko minął mi czas czterech dni wyłącznie na spaniu. Przez ten okres nie czułem żadnej tęsknoty, ciągle czas leciał jak szalony, dopiero po przestaniu spać dotknęło mnie uczucie braku i potrzeby kogoś, wiedziałem kogo muszę spotkać, ale nie chciałem być nachalny i prześladować go. W końcu pod koniec czwartego dnia ruszyłem w stronę świątyni bóstwa, które prawie skazałem na śmierć z powodu mojej zabawy. Było zabawnie, ale potem jego wybuch złości mnie kompletnie zaskoczył, największy kłopot sprawiała mi cisza i samotność, dlatego wolałem spać. Dosyć długo szukałem mieszkanka Tomijiego, ale jakoś znalazłem miejsce zamieszkiwania biednego chłopczyka. Świątynia była dosyć zwyczajna, niestety nie zauważyłem, ani nie usłyszałem jej władcy, prawdopodobnie musiał gdzieś zniknąć lub spać. Wszedłem cicho do świątyni, zacząłem skradać się po domu i łazić po pokojach. W końcu odnalazłem pokój bóstwa, przeciętny jak jego wygląd, ale śpiąc był nawet uroczy. Widziałem tylko jego plecy, spał bokiem do mnie, nagle się odwrócił i było widać jego twarz, było widać jego łzy z oczu lecące na pościel łóżka. Jego widok mnie mocno uderzył w serce, nie wiedziałem, że go tak boli, sam mogłem wytrwać wiele, ale nie on, miałem ochotę go teraz przytulić i jakoś pocieszyć. Podszedłem bliżej łóżka i dotknąłem bok pleców chłopaka, były ciepłe, ale nie mogłem mocniej naprzeć, mógłbym obudzić chłopaka, takiej pobudki mu nie życzę, osobiście nie chcę go zranić ani zmartwić. Miałem tylko 1 opcję, przemieniłem się w małe dziecko, trochę nie podobał mi się ten pomysł, ale trzeba kombinować w życiu, zwłaszcza w takich momentach, zwinąłem się w puchatą białą kulkę i czekałem z zamkniętymi oczami na bóstwo, które się obudzi i dotknie białej kuleczki, czyli mnie.

282 słowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz