Jak byłem mały, mój starszy brat opowiadał mi o Aniołach, które schodziły pod najróżniejszą postacią na ziemię i pomagały ludziom. Zawsze gdy o nich mówił, wyciągał ze swojej tajnej skrytki stare, czarno-białe zdjęcie. Wygięte rogi i dwie linie zgięcia krzyżujące się na środku, sugerowały o częstym użytkowaniu.
Przedstawiało przepiękną kobietę o jasnych włosach i oczach. Takich kobiet nie było wtedy jeszcze w Japonii. Tak więc ta właśnie uskrzydlona postać ze starego zdjęcia była dla mnie wyobrażeniem Anioła. A teraz? Teraz leżałem obok mojej bogini i zdałem sobie sprawę, że to właśnie ona jest jednym z nich.
Poczułem po raz kolejny jak serce wali mi, prawie wyskakując z piersi. Prędko tłoczona krew, prędko ukazała się w postaci rumieńców na mojej twarzy.
Delikatnie uniosłem dłoń i odsunąłem z jej twarzy zabłąkany kosmyk. Było bardzo późno, jednak ja nie mogłem zmrużyć oka, wciąż podziwiając piękno Asami. Gdyby nie to, że jest boginią Miłość pewnie błagał bym już o to by się we mnie zakochała. Jednak nie mogłem… Zresztą… Ja i bogini? To się nie może udać! Jak bym spróbował… wyśmiałby mnie.
Poczułem w sercu silne ukłucie. Aby uśmierzyć ból przycisnąłem dłonie do klatki piersiowej jednak gdy to nie pomogło, podniosłem się z posłania. Wyszedłem na okryty mrokiem korytarzyk i posuwając się wzdłuż lewej ściany skierowałem się do kuchni. Jednak przechodząc obok pokoju w którym spał Kishi-chan zaniepokoiły mnie dźwięki dobiegające z za cienkich drzwi. Niepewnie otworzyłem je delikatnie i spojrzałem przez szparę.
Nad chłopcem pochylał się sporych rozmiarów youkai, który swoimi długimi mackami oplatał szyję chłopca. Nie myśląc zbyt wiele wpadłem do pomieszczenia i stworzyłem Granicę oddzielając potwora od Kishimury.
-Wynosi się - z moich ust wyrwało się warknięcie, a oczy z pewnością płonęły
-Ła… ładnie..pachnie! - youkai zignorował moją prośbę i zbliżył się w moim kierunku
Nie czekając ani chwili dłużej zasłoniłem Kishimure, który właśnie usiadł na posłaniu przecierając oczy.
-Asami! - mój krzyk poniósł się w głąb pomieszczenia ,a ja szykując się na zbliżającego się potwora i zapewne moją śmierć. Szarpnąłem cicho
Asami… Kocham Cię...
<Co ty na to? >
332 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz