Szczerze mówiąc nie rozumiałem czemu biały mop pociągał nosem, jakbym jej robił jakąś krzywdę. Poniekąd ją uratowałem, co nie? Nie powinna być wdzięczna? To nie tak, że każę jej wracać do życia albo będę ją wykorzystywał... no może trochę, ale i tak będzie mieć lepiej niż wcześniej.
- Chodź - spojrzałem się na białowłosego mopa. - Użalanie się nad sobą niczego nie zmieni, no chyba że lubisz jak ciebie robaki jedzą w grobie, więc się pogódź z losem. Nawet jeśli jesteś kobietą to nie musisz się tak użalać nad swoim życiem.
- A co? Mam się cieszyć i składać ci pokłony - zaśmiała się ironicznie. - Gdyby nie ty nie musiałabym się już tutaj męczyć. Byłabym kompletnie nieświadoma i z pewnością nie musiałabym się użerać z jakimiś męskimi szowinistami.
- Brzmi całkiem dobrze moim zdaniem, te pokłony - zignorowałem jej ton. - A nie możesz tego potraktować jako drugą szansę? To nie tak że ciebie odsyłam do twojej rodziny albo zamierzam ciebie wykorzystywać seksualnie.
Jej twarz zrobiła się czerwona.
- Ty... - Ewidentnie szykowała się do jakieś dłuższej wypowiedzi, ale zakryłem jej usta moją dłonią z szerokim uśmiechem.
- Jak wcześniej mówiłem, mam wyższe standardy niż białowłose mopy - wzruszyłem obojętnie ramionami. Brakuje ci je... - nagła fala bólu sprawiła, że urwałem moją wypowiedź. - Czy ty mnie właśnie...
Kąciki ust białowłosej uniosły się. Wyraźnie była usatysfakcjonowana tym obrotem akcji. Taa...
- Problem? - Nie okazywała nawet odrobiny skruchy.
- Wiesz, że ugryzłaś właśnie boga? - byłem zdumiony jej brakiem strachu. Czy ona liczyła na to, że jak mnie wkurzy to poślę ją do grobu.
- Niby tak, ale czuję że będę musiała umyć zęby - skrzywiła się. - Jesteś pewien, że jesteś bogiem? Mam gorszy odruch wymiotny niż po zjedzeniu spleśniałego sera.
- Jeśli myślisz, że tak uciekniesz to się mylisz - westchnąłem. - Czemu kobiety zawsze muszą wszystko komplikować.
- Czemu mężczyźni nie potrafią myśleć, jak im się nie poda prostego rozwiązania - odszczeknęła.
- Jak na razie moja droga to ty tutaj wszystko komplikujesz - wytknąłem jej dosyć oczywisty fakt. - A proste rozwiązanie to ja ci już podałem, tylko nie chcesz go zaakceptować co było dosyć zadziwiające biorąc pod uwagę jak hojną mam dla ciebie propozycję. No, ale zawsze mrówki, lokalne pająki czy gdzie by ciebie tam na brzeg nie wyrzuciło się zadowolą takim obrotem akcji.
Spojrzała na mnie podejrzliwym, nieco przerażonym spojrzeniem. Najwyraźniej wspomnienie o pająkach zadziałało, bo aż zacisnęła nadgarstki, jak padła nazwa tego insekta.
- Dobra, zgadzam się - mruknęła ponuro, jakby próbowała pogodzić się z losem przed jakąś egzekucją. - Zostanę twoim chowańcem - to jej "twoim" brzmiało jakby próbowała wypluć to słowo.
Widocznie będę musiał jeszcze popracować nad jej postawą nim stanie się wzorowym niewol... sprząta... chowańcem.
Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, na widok którego białowłosy mop się odruchowo odsunął.
- Nie słyszałem - odpowiedziałem perfidnie. - Powiedz to głośniej.
Tym razem nie byłem w stanie zrozumieć jej bełkotania przez zaciśnięte zęby.
- No, już już - pogłaskałem ją po głowie. - I nim mi tu wysnujesz kolejne teorie na temat molestowania spójrz na to tak, możemy to załatwić szybko i zapomnieć o sprawie albo będziesz się bronić i tylko przedłużysz swoje cierpienie.
- Mówiłeś, że jesteś bogiem zemsty, tak? - zapytała.
- Ano, mówiłem - odparłem.
- Potrzebuję się na kimś zemścić - spojrzała mi śmiertelnie poważnie w oczy. - Jest taki ciemnowłosy idiota z mopem na głowie z przerośniętym ego i syndromem gimnazjalisty, który pewnie całuje jak glonojad. Przez niego stracę mój pierwszy pocałunek, a to ważne wydarzenie w życiu kobiety.
Chciałem wytknąć fakt, że jej życie się zakończyło zanim z kimkolwiek się pocałowała i technicznie to było już po śmierci, ale sobie już darowałem ten fakt. Jeszcze zdążę to zrobić.
Spojrzałem na dziewczynę raz jeszcze. W sumie wciąż nie wiedziałem do końca czemu to robiłem, no ale było już trochę za późno, aby zmienić zdanie. Poza tym dręczenie tej istotki może być dosyć ciekawą odmianą od powtarzającego się schematu nudnych dni. Zwłaszcza ten widok jej twarzy, jakby miała zaraz popełnić samobójstwo był 10/10.
- No już, nie krzyw się tak - pstryknąłem ją w nos, a wtedy ona zaskoczona otworzyła oczy. Wykorzystałem ten moment, aby ją pocałować i tym samym przypieczętować fakt.
Oczywiście nie zamierzałem jej mówić, że to był również mój pierwszy pocałunek.
<Auroś twoja kolej>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz