piątek, 24 maja 2019

Od Kohaku CD Desideriusa "Nie wszystko złoto... a może jednak?"

Gdy tylko dostałam “zezwolenie”, niemalże natychmiast ruszyłam na podbój bibliotecznych regałów. Można powiedzieć, że zaliczyłam chyba każdy dział. Naukowy, historyczny, biografie… Jednak to fantastyka mnie przyciągnęła do siebie najbardziej. Moim oczom od razu rzuciło się kilka tytułów w ładnych okładkach. Kto by pomyślał, że skończę siedząc pośród sterty książek. Zabrałam się za kartkowanie jednej, potem następnej i kolejnej. Każda z nich miała w sobie coś interesującego, przy niektórych nawet się zatrzymywałam, żeby przeczytać chociaż kawałek. Jedna, o elfach, magicznych istotach i innym wymiarze zawierała piękne ilustracje. Nawet nie usłyszałam kroków, które się do mnie zbliżyły.
- Znalazłaś coś ciekawego? - do moich uszu dobiegło krótkie, ciche pytanie.
- Tak! Ta książka jest naprawdę świetna - odpowiedziałam z entuzjazmem, nadal szepcząc. - Bardzo nam się spieszy?
- Chyba nie… - odparł złotowłosy nie do końca pewny, niczego jeszcze się nie spodziewając.
- A więc, jeśli mamy chwilę… - odsunęłam się nieco, robiąc miejsce i poklepałam kawałek kawałek podłogi obok, pośród wielu książek. - Może bóstwu nie przystoi siadać na podłodze, ale obrazki w tej książce są naprawdę warte zobaczenia - zaśmiałam się cicho.
Uśmiechnął się tylko delikatnie i z cichym westchnięciem przyłączył się do oglądania książki. Oczywiście nie mogłam powstrzymać się od krótkiego streszczenia całej fabuły. Po dziesięciu, może piętnastu minutach była już najwyższa pora, aby się zbierać. Szybko odłożyłam wszystkie książki na miejsca i odrobinę smutna opuściłam bibliotekę w towarzystwie Desideriusa. Jednak wiedziałam, że na pewno jeszcze kiedyś tam wrócę. Najpierw skierowaliśmy się na przystanek, a potem wsiedliśmy w jakiś autobus, chociaż Desiderius zapewne wiedział, gdzie jedziemy. Ta krótka podróż, podczas której wgapiałam się w okno i obserwowałam wszystko, co mijamy, minęła wyjątkowo w ciszy. Zdawał się być zmęczony, a poznać można to było po jego wyrazie twarzy. Fakt, zdarzyło mi się kilka razy na niego zerknąć. Jednak nie ma się czemu dziwić, jako bóstwo ma naprawdę mnóstwo obowiązków. Gdy wysiedliśmy, udaliśmy się na jakieś osiedle. Podczas gdy on poszedł zająć się ostatnim wiernym, ja siedziałam na chodniku przed budynkiem i czekałam. Po paru minutach przybłąkał się do mnie jakiś czarny kot. Patrzył na mnie wzrokiem, jakby zdawał sobie z tego wszystkiego sprawę, a ludzie żyją w jakiejś niewiedzy, ale nie miał złych zamiarów. Podszedł i zaczął się łasić, a ja nie mogłam się powstrzymać, aby go nie pogłaskać. Nawet wpakował mi się na kolana. Okolica była spokojna i powoli nastawał wieczór. W oddali słychać było tylko dźwięki samochodów oraz dzieci. Wzięłam głęboki oddech. Był to całkiem ciekawie spędzony dzień w świecie ludzi. Kilka minut później zjawił się złotowłosy. Tym razem, nawet jeśli bardzo się starał, nie mógł już ukryć zmęczenia. Uśmiechnęłam się ciepło, ostrożnie zdejmując kociaka z kolan i wstając z ziemi. Zanim każdy ruszył w swoją stronę, zdążyłam go pogłaskać po głowie. Potem skierowałam się już do Desideriusa i ruszliśmy w stronę najbliższego portalu.
- Rany, praca bóstwa jest naprawdę męcząca - stwierdziłam, kiedy wracaliśmy do naszego świata. - Cóż, ja już chyba będę się zbierać. Mam nadzieję, że porządnie dzisiaj odpoczniesz i szybko się spotkamy - położyłam na chwilę dłoń na jego ramieniu. - Do zobaczenia - dodałam, unosząc lewy kącik ust.
Mimo, że nic aż takiego tego dnia nie zrobiłam, ale samo poznawanie dla mnie tylu nowych miejsc sprawiło, że stawałam się senna. Jedyne, o czym wtedy myślałam, to wygodne łóżko.

<Desiderius?>

Liczba słów: 528

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz