Nie mogłam powstrzymać zadowolenia, co udzieliło się też mojemu ogonowi. Desiderius przyglądał się mu przez chwilę, a gdy to spostrzegłam niemal natychmiast przestałam, nieco speszona. Gdy ruszył przed siebie, podążyłam za nim. Najwyraźniej “pierwszy cel” znajdował się w hotelu, bo to tam poszliśmy najpierw. Mężczyzna siedzący za ladą recepcji nawet nas nie zauważył gdy zmierzaliśmy w stronę korytarza. Później tylko parę kroków i już staliśmy przed drzwiami jednego z pokoi. Desiderius zapukał, ale nie usłyszał odpowiedzi, więc bez oporu wszedł do środka. Stał tam mężczyzna najwyraźniej szykujący się już do tego, żeby ze sobą skończyć. Nie powiem, widok ten trochę mną wstrząsnął, ale nic nie powiedziałam. W końcu miałam nie przeszkadzać. Bóstwo podeszło i dotknęło jego dłoni i dopiero wtedy jakby zdał sobie sprawę z jego obecności, jednak nadal nie zareagował. Patrzył jedynie z pustką w oczach. Jak się chwilę później dowiedziałam, nie słyszał ani nie mówił. Pociągnął go na krzesło, a sam usiadł przed nim. Zapanowała cisza. Patrzyli tylko ja siebie w milczeniu. Kilka minut później Desiderius wstał, wręczył mu sznur i gdy opuszczaliśmy pokój mężczyzny, usłyszałam cichy płacz. W głowie kłębiło mi się mnóstwo pytań, co się przed chwilą stało. Kiedy wyszliśmy z budynku kierując się do kolejnego potrzebującego, nie mogłam powstrzymać tego pytania. Odpowiedź całkiem mnie usatysfakcjonowała. Skinęłam na koniec głową na znak, że rozumiem. Skocznym krokiem dreptałam nieco za złotowłosym. Przemierzaliśmy ulice miasta jakbyśmy byli jego częścią. Mimowolnie zaczęłam coś nucić pod nosem, może odrobinę odpływając myślami gdzieś w kosmos. Wróciłam na ziemię dopiero w momencie, kiedy wpadłam na plecy Desideriusa.
- Ups - położyłam po sobie uszy i ponownie się uśmiechnęłam, kiedy odwrócił głowę aby na mnie spojrzeć.
Wyjrzałam zza jego pleców na budynek przed nami. Był to niewielki wieżowiec, a wokół kręciło się kilka osób. Znaleźliśmy wejście, potem odpowiednie mieszkanie i było po wszystkim. Szybko byliśmy w drodze do następnego wierzącego. Tym razem zapowiadało się na dłuższy spacer. Jednak pogoda sprzyjała, to nie było się o co martwić. Przynajmniej w tamtym momencie, bo jakiś czas później zaczęły zbierać się chmury zwiastujące jakiś przelotny deszcz. Przechodziliśmy akurat przez wyjątkowo pusty park. Chyba była taka pora, że nikt nie miał czasu przyjść i nacieszyć się spokojem. Wskoczyłam na mały murek obok ścieżki, którą szliśmy.
- Bycie bóstwem musi być super… - stwierdziłam bardziej do siebie, rozkładając ręce i starając się iść po prostej linii - Miałeś kiedyś przypadek, któremu nie udało ci się pomóc? - spytałam, zerkając kątem oka na Desideriusa.
- Może i tak. Wszystko zależy od człowieka, czy znajdzie w sobie siłę aby coś zmienić, zrobić - odparł krótko.
Gdy tylko murek się skończył, zgrabnie z niego zeskoczyłam, lądując przed złotowłosym z pytaniem, czy daleko jeszcze. Pokręcił jedynie głową na znak, że jesteśmy blisko. Ostatecznie zatrzymaliśmy się przed biblioteką, na widok której ledwo powstrzymywałam radość. Byłam niezwykle ciekawa książek z ludzkiego świata.
- Jaka była twoja najdziwniejsza prośba, którą otrzymałeś? Lub jakkolwiek to się nazywa - spytałam gdy wchodziliśmy na górę po schodkach.
<Desiderius? Przepraszam, następne będzie lepsze :'> >
Liczba słów: 479
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz