Pytanie dziewczyny go zdziwiło. Nigdy nie zastanawiał się nad prośbami pod tym względem. Po prostu ich słuchał i starał się spełnić, w miarę możliwości i bez zależności, jak ono może być „dziwne”. W odpowiedzi wzruszył ramionami.
- Zazwyczaj proszą mnie o siłę psychiczną, gdy zdarzy się coś złego, więc nie wiem, czy któreś można porównać do dziwnych – odpowiedział dość obojętnym głosem. Zawsze popadał w dziwny nastrój, pomiędzy smutkiem, a obojętnością, gdy osobiście wybierał się pomagać ludziom. Widział już tyle bólu, zła jakie oni sami na siebie zrzucają, niekiedy sobie nawzajem, że Desiderius przyzwyczaił się do okropnych rzeczy i przerażających myśli, ale nigdy nie mógł się wyzbyć tego współczucia i nadziei, że przyszłość będzie lepsza. W rzeczywistości wydaje mu się, że jest ona coraz gorsza, ale stara się nie myśleć nad tym.
- No tak – usłyszał cichy głos dziewczyny, która wpatrzyła się w drzwi biblioteki. Otworzyłem je i wpuściłem nekomatę.
- Ale wiesz co? Kiedyś ktoś mnie prosił o cierpliwość, bo jego kot załatwiał mu się na dywanie – powiedział po chwili ciszy. Dziewczyna słysząc to wybuchnęła cicho śmiechem, zważając na miejsce, w jakim się znajdowali. Chłopak delikatnie się uśmiechnął i zauważył, jak Kohaku błyszczą oczy, gdy patrzyła na zbiór książek. - Lubisz książki? - zapytał ją lekko szturchając w ramię.
- Bardzo – przytaknęła z szerokim uśmiechem.
- Skorzystaj z okazji – stwierdziłem. - Jak skończę, znajdę cię – po tych słowach skierował się do swojego celu. Przeszedł między regałami wypełnionymi literaturą i stanął przed najbardziej zakurzonymi książkami, jakie tutaj były. Znajdował się w najrzadziej odwiedzanym kącie biblioteki. Było to idealne miejsce dla kogoś, kto chciał pobyć sam w ciszy. Kucnąłem obok młodej dziewczyny, która siedziała na ziemi ze słuchawkami w uszach, a policzki miała mokre od łez. Bóg delikatnie pociągnął za czarny kabelek, odłączając ją od muzyki. Wtedy spojrzała na niego czerwonymi od łez, ale wściekłymi oczami. Mimo to nic nie powiedziała.
- Na prawdę chcesz uciec? - zapytał cichym głosem. Ona w odpowiedzi skinęła głową. - Nie obwiniaj się. To nie twoja wina, że rodzice się rozchodzą. Myślisz, że ucieczka pomoże? – siedział przy niej parę minut, ona go słuchała i się nie poruszała, jednak wiedział, że go słuchała. Taka była jego moc, nawet, jeśli nie chcesz, nie możesz, będziesz go słyszeć (bądź nawet głuchy, i tak usłyszysz jego głos). Kiedy skończył, dziewczyna była nad wyraz spokojna. Oparła głowę o książki, schowała słuchawki i przetarła zmęczone oczy. Powoli wstała i skierowała się do wyjścia, mrucząc pod nosem krótkie „muszę wracać”. Gdy zniknęła ona Cyferce z oczu, ten także powoli wstał, rozciągnął się i stwierdził, że została mu ostatnia osoba, znajdująca się na drugim końcu miasta. Może lepiej pojechać autobusem?
Zaczął przechodzić między regałami w poszukiwaniu towarzyszki, która w tej chwili dosłownie zniknęła. Czuł się, jakby błądził w labiryncie, aż udało mu się dojść do działu fantastyki i odnaleźć kotowatą siedzącą na ziemi przy stosie książek i oglądającą jedną z nich. Podszedł do niej.
- Znalazłaś coś ciekawego? - zapytał cicho. Czuł się zmęczony, jednak nie chciał tego dać po sobie poznać.
<Kohaku? Wybacz za takie krótkie>
Liczba słów: 498
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz