piątek, 10 maja 2019
Od Hibiki'ego Cd. Asami "Dzienniki życia ziemskiego"
Najpiękniejsze co mnie w spotkało? Najlepsz co przerzyłem? Najwspanialsze słowa jakie w życiu usłyszałem?
- Hibiki... Kocham cię, słyszysz...? Hibiki... Na zawsze, rozumiesz?
Moje serce… Zaraz jakie serce? Jest tylko Asami. Asami i ja. Tylko ten błękitnooki anioł. Tylko ja i mój prywatny Cud. Nawet nie jestem pewien w którym momencie, z moich oczu potoczyły się pierwsze łzy. Łzy tak niewypowiedzianej ulgi, że musiałem oprzeć ramiona o boginię by zaraz nie paść jak długi. Stan w krórym obecnie sie znajdowałem był tak przedziwny. Z jednej strony rozrywający ból w piersi, spowodowany śmiercią Kishimury jak i szalone kołatanie serca, pragnącego wyrwać się na zewnątrz i wpaść prosto w delikatne dłonie blondwłosej. Bezwstydnie jak mały dzieciak, wtulałem się w mojką boginię, mocząc jej koszulke łzami. Jednocześnie oblewany falami żałoby i radości, drżałem w jej ramionach niemiłosiernie. Ona powiedziała mi że mnie kocha. Asami wyznała mi miłość. Ta sytuacja cały czas nie do końca do mnie docierała.
Nie wiem jak długo staliśmy, wtulając się w siebie, pragnąc już nigdy nie wypuścić z uścisku ukochanej osoby. Nie wiem jak długo skradaliśmy sobie słodkie pocałunki, przepełnione jednocześnie tak niewyobrażalnym smutkiem. W końcu jednak powolutku odsunąłem ręce od bogini i patrząc w kierunku wschodzącego słońca, spojrzałem na maleńkie ciałko Kishimury. Pochyliłem się, by następnie jak najdelikatniej unieść martwe ciało syna. Jego blada cera, przybrała teraz barwę czystej kartki papieru, a jasne blond włoski, poplamione były w paru miejscach krwią. Twarz miał spokojną, z delikatnym błąkającym się w kąciku ust uśmiechu. Wyglądał jakby po prostu spał. Mój synek.
Chociaż nie znaliśmy go długo, nasze serca pokochały go z całej siły i teraz myśl, o pożegnaniu chłopca sprawiła, że nasze serca umierały.
Powiał delikatny wiatr, który odsunął włosy z czoła chłopca. Był taki spokojny. Taki… szczęśliwy? Musiał być. Był tam gdzie nikt już nie cierpi. Odkupił swoje grzechy. Był niewinny.
Uderzająca myśl, prawie ponownie powaliła mnie na kolana. Z ową dawką adrenaliny, odwróciłem się w miejscu by spojrzeć na boginię.
- Asami? On jest teraz bez grzechu. Prawda?
Moje pytanie zawisło w powietrzu. Przez chwile staliśmy naprzeciwko siebie, gdy wreszcie przez wymęczone ciało niebieskookiej przeszedł dreszcz i tak jak ja przed chwilą, poczuła nowy przypływ sił.
- Trzeba go zabrać do Świątyni
365 słów
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz