Jak przystało na wczesną wiosnę, wieczory potrafił być jeszcze mroźne i ten właśnie do takich należał. Dawno jednak minęły już czasy, gdy ludzie z powodu pogody musieli zmieniać swoje plany. Wystarczyło, aby stosownie cieplej się ubrali i śmiało mogli iść na miasto się bawić. Nex pod tym względem miał trochę więcej możliwości niż przeciętny "Kowalski", bo poza narzuceniem czegoś więcej na grzbiet, mógł również wszystko z siebie zdjąć. Na ten właśnie drugi wariant tego dnia się zdecydował. Przybrawszy swą prawdziwą postać, miał pewność, że jego futro zapewni mu wystarczającą izolację, nawet jeśli temperatur miałaby nagle spaść o dwadzieścia lub więcej stopni, co w rzeczywistości nie było przecież możliwe. No... Chyba że jakiś chowaniec zdecydowałby się na spłatanie figla ludziom i nawet... Sam wilk po chwili zastanowienia już wiedział, jak mógłby doprowadzić do podobnego efektu. Pozostawało jednak pytanie, czy miał po co?
Odpowiedź zaś na nie to nie. Przynajmniej na razie wybrał się "na miasto" nie w takim celu. Zaznaczę w tej chwili, że zwrot "na miasto" należy rozumieć w tym wypadku bardziej dosłownie aniżeli zazwyczaj. Nie ciężko sobie przecież wyobrazić jaką panikę wywołałby pośród ludzi, przemieszczając się w tej postaci, nawet jeśli kilka chwil później mieliby o nim zupełnie zapomnieć. Zdecydował się zatem, że zamiast korzystać z ulic, dróg, ścieżek, deptaków będzie się poruszać po dachach budynków. O tak późnej porze na dachach budynków w centrum miasta ciężko byłoby kogoś spotkać.
Ta wycieczka miała oczywiście swój jasno określony cel. Było nim naturalnie polowanie na akumy. Nie dlatego jednak, że dostał takie zadanie od jakiegoś boga, który nie chciał/nie mógł wysłać własnych niewolników... Znaczy chowańców i nie dlatego, że czuł się zobowiązany do ochrony ładu, jaki bogowie w ten sposób wprowadzali na ziemi. Powód był bardziej przyziemny i prosty... Po prostu to lubił. Nexaron nie pamiętał swojego poprzedniego życia i szczerze mówiąc, w ogóle go ono nie interesowało, ale w związku z tym mógł tylko zgadywać, z czego takie upodobania u niego wynikały. Może jako człowiek musiał w sobie dusić emocje, którym teraz mógł w ten sposób dać upust i to w taki sposób, że nikt nie będzie miał do niego żalu. Jednocześnie zupełnie odwrotny scenariusz był równie prawdopodobny. Mam tu na myśli, że, mimo iż świat ludzi był względnie spokojny, to gdzieś zawsze toczona jest jakaś wojna i dlatego Nex mógł być jej częścią, a to, co robił teraz było "rutyną" do jakiej przywykł.
Rozważania te były jednak bezcelowe, bo Nex'owi najzwyczajniej to odpowiadało i dlatego zdecydował się na ten spacer. Z góry nie straszył niepotrzebnie ludzi ani akum, a samemu mógł ich swobodnie obserwować co się dzieje wokoło. Z czasem nawet dało to jakieś efekty. Przemierzając się w ten sposób po mieście w pewnej chwili dostrzegł na dole jednego ze "swoich". Chowańca z rogami na głowie biegnącego przez ulicę. Zwróciło to jego uwagę z dwóch powodów. Po pierwsze prawie została przejechana przez jeden z samochodów, ale to nie było dziwne, skoro dorośli mieli kłopot z ich dostrzeżeniem. Po drugie i ważniejsze nie znalazłaby się tutaj o tej porze bez ważnego powodu. Znaczy się... Zakładając, że nie była jak on "bez pańska". Nie mając nic do stracenia, ruszył jej śladem. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Ledwo owieczka zdążyła wejść w boczną uliczkę, a za nią ruszył wielki czarny pies. Nex'owi nawet przemknęło przez myśl, że może to po prostu pies pasterski poszukuje zagubionej owieczki, ale szybko stwierdził, że to jednak nie pora na głupie żarty. Odczekawszy, aż będzie zbyt skupiony na wizji cielęcych kotletów, rzucił się na niego z góry, wgryzając głęboko w kark. Nie było to dość, aby od razu zabić demona, ale był to dobry początek, a fakt, że uliczka była wąska, utrudni jego zrzucenie.
611 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz