W łazience stałem przez chwile skołowany. Pierwszy raz nie wiedziałem co
czuć. Byłem wkurzony, zauroczony, podniecony i zdezorientowany. Dziwnie
było się czuć przez nią poniżany, ale było coś w tym miłego. Zdjąłem
szmaty, którymi byłem odziany. Przemyłem się w miarę jakoś, by nie było
już czuć smrodu. Spojrzałem na siebie w lustrze. Strasznie zmizerniałem.
Widać było, że głód zrobił swoje, bo już trochę nie jadłem, przez co
strasznie schudłem. Zerknąłem na moje rany. Nie było sensu się nimi
przejmować. Chciałem już wychodzić, ale nie wypada paradować z interesem
na wierzchu. Otworzyłem lekko drzwi i wyjrzałem za nie. Nikogo nie
widziałem, ale zawołałem.
-Em… Niyumi masz może coś do ubrania ? - Nie dostałem odpowiedzi, lecz po chwili z innego pomieszczenia wyszła dziewczyna.
-No przynajmniej już tak nie cuchniesz. Masz tu coś czystego do założenia. - Podała mi je, a ja unikałem jej wzroku. Przyjąłem od niej czyste ubranie i poszedłem się ubrać.
Gdy wyszedłem z łazienki, to w reszcie pomieszczeń panował półmrok. Naprzeciw łazienki stała Niyumi oparta o futrynę drzwi.
-Wyglądasz, jakbyś chciała się na mnie rzucić i mnie znowu pobić. -Ta tylko dalej spoglądała na mnie i podeszła bliżej.
-Powinnam cię wyrzucić, ale mam serce. Pokaże ci, gdzie będziesz spał. - Udałem się bez słowa za nią do pomieszczenia, gdzie stało posłanie i inne meble. Już chciała wychodzić, lecz ją zatrzymałem.
-Dziękuje ci raz jeszcze za wszystko. Wiele to dla mnie znaczy.
-Jak mówiłam mam serce. Jutro pójdziemy ci poszukać jakiegoś lokum. - Powiedziała
to i wyszła. Stałem i gapiłem się w miejsce, gdzie jeszcze niedawno
stał chowaniec. Westchnąłem i usiadłem na miejscu, gdzie miałem spać.
Chciałem spać, lecz miałem za dużo emocji w sobie. Moje oko już nie
wyrabiało, bo ciągle zmieniało kolor od szarego, co znaczyło
zdezorientowanie po czerwony, który nie wiedziałem, co znaczy. Chciałem
sięgnąć do kieszeni, lecz zapomniałem, że ubrania zostały w łazience.
Wyszedłem i szybko się tam udałem, aczkolwiek po cichu. Znalazłem
spodnie, które zostawiłem tam i w kieszeni znalazłem zgubę Mały
dzwoneczek, z którym się nie rozstaje. Wróciłem do pokoju, lecz nie
chciałem spać. Żeby nikogo nie budzić, wyszedłem po kryjomu i udałem się
w miejsce, które zauważyłem wcześniej. Małe jeziorko. Usiadłem na
brzegu i spojrzałem na gwiazdy. Było w nich coś hipnotyzującego dla
mnie. Usłyszałem coś za sobą i odwróciłem się, lecz nic nie zobaczyłem.
Kątem oka wydawało mi się, że widziałem białe włosy, ale stwierdziłem,
że mi się zdaje. Wróciłem do oglądania jeziorka i z moich ust same
zaczęły wydobywać się słowa piosenki. Siedziałem i śpiewałem. Jak
skończyłem, postanowiłem wrócić. Zwłaszcza że trochę mnie bolały rany na
plecach i rękach. Gdy już byłem wewnątrz świątyni, to myślałem, że będę
zmęczony, lecz się myliłem. Nie chciało mi się nadal spać, ale moją
uwagę przykuła wielka sala blisko mojego pokoiku. Wyglądała zwyczajnie
poza tym, że była pusta a w niej stały miecze różnego rodzaju. Była to
sala ćwiczeń. Nie myśląc, wziąłem miecz pierwszy z brzegu i zacząłem
ćwiczyć, nieudolnie mi to niestety wychodziło. Nie umiałem walczyć.
Nawet podczas walki z akumą się ośmieszyłem oraz użyłem mocy, której nie
wiedziałem że mam. Chciałem się nauczyć walczyć, bo przecież Niyu nie
będzie ciągle ze mną. Jak o tym pomyślałem, zasmuciłem się, oko zmieniło
barwę i z całych sił zacząłem uderzać mieczem w słup do ćwiczeń. Wtedy
stało się coś złego. Poczułem ból na plecach i się odwróciłem. Stała tam
lisica z mieczem wystawionym w moim kierunku.
-Musisz mieć oczy dookoła głowy i nie wolno nigdy czuć ci się bezpiecznym. -Patrzyłem na nią zdezorientowany.
-Miecz
wyżej. I nie daj się ponieść emocją, bo stracisz równowagę i
koncentracje. -Wykonała szybki ruch, podcięła mi nogi i upadłem. Tylko
się uśmiechnęła i podała mi rękę. Jak tylko ją ująłem, poczułem
mieszaninę uczuć. Poczułem zimno w jej ręce, przeszedł mnie prąd zimna,
lecz był on przyjemny. Niestety poczułem też ból w ramieniu. Zauważyłem,
że przez koszulkę lekko przesiąka krew. Próbowałem to schować, lecz ona
to zauważyła i znowu z niesamowitą szybkością była blisko i podniosła
koszulkę.
-Możesz mi powiedzieć do cholery, czemu nie powiedziałeś o ranach ? -Była zła. Nie tylko z głosu, ale wręcz promieniowała złością.
-To
nic takiego. -Chciałem się odsunąć, lecz ta mnie powstrzymała i
usadowiła na ziemi, po czym podeszłą do małej szafki, w której kącie nie
widziałem i wróciła z jakimiś buteleczkami oraz bandażami. Gdy szła w
moją stronę, sięgnąłem ponownie do kieszeni i zauważyłem że gdzieś
podziałem mój dzwoneczek. Chciałem wstać, lecz ta już była obok mnie
więc siedziałem cierpliwie.
-Mogłeś powiedzieć, to bym cię opatrzyła. - Patrzyłem na nią, jak kładła wszystko na ziemi, po czym kucnęła obok mnie.<Niyumi?>
751 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz