wtorek, 22 stycznia 2019

Od Asami do Hibikiego "Dzienniki z życia ziemskiego"


Kiedy opuściłam łazienkę, z uśmiechem zabrałam się za robienie obiadu dla młodego chłopca. Oczywiście, Hibikiemu też. Sama nie miałam zamiaru jeść. Przez ten czas, kiedy Hibiki pomagał dziecku, zeszłam do hotelowego sklepu, aby kupić co trzeba... Nie było mnie stać na tyle składników, aby udało się wykonać więcej porcji. Oszukam moja broń... W dobrym celu. Westchnęłam, nagrzewając garnuszek na polowym palniku. Widać było, że to niezbyt prestiżowy hotel. Wszystko było kupione tak, aby mieć jak najwięcej za jak najmniej. Mimo to, nie czułam się z tym źle. Najważniejszy był chłopiec, aby mógł się umyć, zjeść, zaznać ciepła... To on był najważniejszy. Obróciłam się, widząc Hibikiego. Uśmiechnęłam się z lekkim bólem w sercu, w końcu... Ciągle myślałam, co zrobimy z malcem...
- Jak się czuje Kishicchi? - zapytałam, patrząc w oczy mężczyźnie.
- Jest dobrze. Myje się, ma mnie potem zawołać. - powiedział, podchodząc bliżej. - Jak mogę ci pomóc, pani?
- Nie trzeba, usiądź i czekaj, aż zawoła cię Kishi. Poradzę sobie. Zaraz skończę.
Westchnęłam, zmniejszając ogień. Odwróciłam się znowu do Hibikiego, zbliżając się do niego. Przytuliłam się do jego torsu, przymykając oczy. Potrzebowałam tego. Ciągle tylko zatracałam się w myślach o młodzieńcu, gdzie on pójdzie... Nie chciałam pozostawić go przecież w domu dziecka. Potrzebował miłości rodzinnej, a nie sztucznej. Wiedziałam, że przy nas jej zazna.
- Hibiki... Co zrobimy z Kishim...? Martwię się o niego tak bardzo. Nie chcę go oddawać. Chciałabym, aby wrócił z nami. Tylko... Czy to możliwe? - szepnęłam.
Tylko jak pomyślałam o młodym chłopcu, w głowie pojawiło mi się, że... Mógłby być naprawdę szczęśliwy. Jego piękne blond włoski, blada skóra... Do tego hipnotyzujące zielone oczy. Miał lekką budowę ciała, dodatkowo czuć było od niego, że chce być dobry. To było dla mnie bardzo ważne. Wiedziałam, że w Kami no Jigen by sobie poradził. Jednak... Czy ja mogę go tam zabrać? Czy to nie jest zakazane...? Będę musiała się dowiedzieć. I to jak najszybciej. Nie pozwolę, aby ktokolwiek go zranił. Zamieszka z nami w świątyni. Tam, będzie na pewno bezpieczny. Tam, będzie miał dom.

Tam... Będzie miał rodzinę, jaka go pokocha.

<Hibikiś? ^^>
Ilość słów: 331

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz