wtorek, 1 stycznia 2019

Od Natsumi cd. Makoto "Biedny piesek"


- Niech sobie myśli, co tylko chce. - Natsumi machnęła lekceważąco ręką na zmartwione słowa Makoto. - Prędzej czy później ktoś wyprowadzi go z błędu. Albo zapomni o całej sprawie. Kto tam wie. Medycy spotykają się z przeróżnymi sytuacjami, ta raczej nie powinna go zdziwić. - Zawiesiła się na chwilę. - A jeśli zgłosi to, dajmy na przykład, do Najwyższego to sprawa rozwiąże się w try miga. - Wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się, co nie do końca pasowało do jej delikatnie agresywniejszych słów na temat stworzyciela.
Niebieskooka myślami przeskoczyła jednak znowu na ubrania. Stara yukata? Z reguły szybko pozbywała się ciuchów, które już nie nadawały się do noszenia na co dzień. Po co miały zajmować miejsce skoro nie były potrzebne? Kompletnie bez sensu. Gdyby była pod tym względem chomikiem jej świątynia od dawna tonęłaby w nawałach ubrań albo miałaby dobudowane piętro specjalnie dla ich zbierania. Niby coś mogło uchować się na dnie szafy, w której od jakiegoś miesiąca nie robiła porządków ale... Dobra, poszuka, sprawdzi, może będzie, skoro czarnowłosy tak nalegał.
- Niech tak będzie. Coś powinnam znaleźć -  podsumowała krótko kładąc dłonie na biodrach i ledwo powstrzymując chęć ziewnięcia. - Jak wrócę z medykiem to poszukam. - Podniosła się z podłogi i nagle wycelowała palcem w stronę chłopca. - Ale jeśli nic nie znajdę to uszyjemy ci nowe.
Nim zdążył cokolwiek odpowiedzieć kobieta opuściła pokój a następnie świątynię. Medyk mieszkał dość blisko, ale i tak wolała załatwić wszelkie formalności z nim jak najszybciej. Tak by nie błąkał się po jej domu dziesiątki razy, było to całkowicie zbędne. Po pierwszej wizycie nieszczególnie za nim przepadała.
***
- To ja was zostawię samych, co by nasz nieśmiały chłopiec na spokojnie wygrzebał się z kokonu - odezwała się, gdy wróciła w towarzystwie starszego chowańca do siebie i odprowadziła go do pokoju, w którym aktualnie był Makoto. Gdy zamykała drzwi zdążyła jeszcze puścić oczko do małego Inugamiego i powędrowała do swojej sypialni w celu przeszukania swojej garderoby.
A gdyby tak udawać, że nic nie znalazła? Natsumi uniosła brew na tę myśl i ziewnęła przeciągle. Nie, chyba już wystarczająco zakłopotała swojego gościa, chociaż dalej do końca nie rozumiała dlaczego tak bardzo nie chciał skorzystać z oferowanej pomocy.

Marność, wszędzie marność
I nietaktyczne przeskoki w akcji
Liczba słów: 349

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz