poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Od Desideriusa cd. Higeki'ego do ktosia "Jak nie stracić głowy"


Uważniej przyjrzałem się ciemnowłosemu mężczyźnie, zdecydowanie wyższemu ode mnie. Wyglądał na wątłego, był ubrany w kimono, którego osobiście nie znoszę nie tylko z tego powodu, że przypomina sukienkę, ale nie lubię gdy obwiewa mi nogi i genitalia. Przez chwilę miałem ochotę krzyknąć Nie ma za co stary, ale słysząc jego kulturalne przywitanie, odpłaciłem się tym samym:
- Mi także było miło walczyć u twego boku. Nazywam się Desiderius i jestem Bogiem Świadomości - przedstawiłem się.
Po krótkiej rozmowie, Higeki ruszył w stronę parkanu, pod którym leżała jakaś siatka. Gdy podniósł ją, zauważyłem, że miał w niej książki. Nagle moją uwagę przykuł głośny wybuch, odwróciłem się do tyłu i zobaczyłem małe iskierki na niebie. Po chwili wybuch się powtórzył, fajerwerk poleciał do góry i rozbłysnął na niebieskim niebie żółtymi paskami. Stałem w miejscu obserwując to zdarzenie, które niestety się już nie powtórzyło. Zaciekawiony ruszyłem w tamtą stronę. Przeszedłem przez boisko i wylądowałem na ruchliwej ulicy, na której długo się czekało na zielone światło dla pieszych. Nie zbyt wiedząc, którędy mam iść, wmieszałem się w tłum i zacząłem błądzić po okolicy, zacząłem sądzić, że ten występ był krótki i tylko dla chwilowego pokazu. Usiadłem na ławce i na chwilę zamknąłem oczy, by odpocząć. Miałem zamiar wrócić do świątyni, ale gdy wstałem i skierowałem się w prawą stronę, prawie uderzyłem o tablicę informacyjną. Od razu wzrok skierowałem na kolorowy plakat, który mówił o wieczornym występie jakiegoś zespołu. W mojej głowie narodziła się myśl, że fajerwerki mogą zostać wypuszczone w trakcie lub pod koniec koncertu. Na moje szczęście wejście było darmowe, dlatego od razu wybrałem się do parku, gdzie miał odbyć się występ. Trwały prace organizacyjne, zajmowali się sceną, głośnikami i oświetleniem, dlatego wybrałem wygodne miejsce w cieniu drzewa, opierając się o jego pień, po czym uciąłem sobie małą drzemkę.
Obudziła mnie gitara elektryczna, na której grał jakiś mężczyzna na scenie. Przez chwilę myślałem, że koncert się zaczął, ale to była tylko próba. Mimo to nie mogłem już zasnąć, dlatego wstałem i zacząłem się przechadzać po parku, obserwując ludzi z pupilami, pary trzymające się za ręce i dzieciaki bawiące się na placu. Gdy koncert się zaczął, wszyscy ludzie skierowali się pod scenę, by być jak najbliżej, ja za to wróciłem na miejsce pod drzewem i siedząc pod nim, wsłuchiwałem się w pop, lecący ze sceny.
Pod jakimś czasie usłyszałem rozmowę ludzi, którzy mówili, że wkrótce powinni wypuszczać fajerwerki, na które tak długo czekałem. Natychmiast wstałem i skierowałem się na miasto, podczas przechadzki po parku, znalazłem świetne miejsce, z którego mógłbym obserwować zjawisko. Wszedłem do bloku i wjechałem windą na ostatnie piętro, po czym wszedłem na dach, z którego idealnie było widać cały teren parku, a tym bardziej scenę. Okazało się jednak, że nie byłem tu sam. Na krawędzi dachu siedziała jakaś osóbka. Nie mając zamiaru odpuścić sobie tak cudnego miejsca, podszedłem do nieznajomego i usiadłem obok.
- Mam nadzieję, że miejsce jest wolne – powiedziałem z lekkim uśmiechem, spoglądając na obcego.

<Ktosiu? Może odpisać kilka osób ^^>

Liczba słów: 486

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz