środa, 22 sierpnia 2018

Od Mikleo CD Desideriusa " Jak nie stracić głowy"


Naprawdę nie rozumiałem teraz mojego życia. Wszystko się zmieniło ... choć może nie do końca. Świat w którym się znalazłem tak bardzo przypominał mi obraz z jakiejś książki, bądź filmu - Ładne, czyste miasto, a dookoła pola i lasy. Czy to nie jest tak zwany raj ? Bo niebem bym raczej tego nie nazwał. Mili mieszkańcy, w sklepach to, co jest potrzebne do życia, a na dodatek możliwość zejścia do świata żywych. Sprzedawczyni w sklepie warzywnym odradzała mi jednak tego pomysłu, gdy tylko zacząłem drążyć temat wycieczki do świata żywych. Dlaczego? Twierdziła, że tam jest niebezpiecznie przez jakieś potwory. W sumie wierzyłem jej na słowo, jednak ....cóż.... chciałem tam wrócić, a jednocześnie wolałem zostać już na zawsze w Kami.

Ile minęło od mojej śmierci?
Czy ONA nadal mnie pamięta?
Czy w ogóle mnie zobaczy.... 


Westchnąłem zmęczony swoimi obawami i takim rozmyślaniem. Nie chciałem jej widzieć, a zarazem potrzebowałem tego. Może jednak o mnie zapomniała, a moje miejsce zajął inny facet z jej znajomych. Przecież... była i jest piękną dziewczyną,  która zamiast wybrać jakiegoś popularnego gościa z naszej szkoły wybrała mnie...cichą mysz, która nawet ocenami się nie wyróżnia, nie wspominając o urodzie czy innych aspektach. Dlaczego to zrobiła? Nie wiedziałem...lecz w moich oczach była prawdziwym skarbem. 
Wspominając wspólne chwilę udałem się na dół... gdzie moje życie się zaczęło i skończyło zarazem. Znalazłem się w parku , a dokładniej w jakimś krzaku. Czemu mnie w tak dziwne miejsce przeniosło? Minie pewnie trochę czasu nim będę rozumiał jak czego używać... nie od razu wszyscy umieli chodzić w końcu. Wyjrzałem ostrożnie z krzaków chcąc nieco rozeznać się w terenie. Nie kojarzyłem owego parku... nic nie wydawało mi się znajome... wszystko kompletnie obce. Przełknąłem cicho ślinę czując jak moje uszy wbrew w mojej woli kładą się po sobie. One mają własny rozum, czy co? Nawet jak chce ogonem ruszyć to on nic... dopiero jak jakieś moje emocje się obudzą postanawia jakoś drgnąć. Przeklęta psia natura, która jest uzależniona od uczuć. 
Musiałem się ruszyć... zobaczyć, gdzie wylądowałem, a z krzaków na pewno nic nie osiągnę. Wygrzebałem się z nich uważając, by zrobić jak najmniej hałasu, a na dodatek nie kalecząc się. Otrzepałem się na dodatek z liści i jakiś upierdliwych gałązek, które postanowiły osadzić się w moich włosach, po czym ruszyłem w stronę zabudowań. Ludzie przechadzali się wąskimi uliczkami w stronę parku z którego wyszedłem. Czemu oni się tam zbierali? Mogłem jedynie podsłuchać, że szli na jakieś wydarzenie związane z występem muzycznym. Na dodatek pod sam koniec miał być pokaz sztucznych ogni. Brzmiało ciekawie, dlatego stwierdziłem, że skoro już tu jestem, to skorzystam z tej atrakcji. Chwila wytchnienia i smaku zwykłego życia mi nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie - potrzebowałem go jak ryba wo... albo to złe porównanie. 
Udałem się na dach jednego z budynków otaczający zielony skwer , by tam zasiąść na jego krawędzi i obserwować nadchodzący koncert. Wiatr tutaj był zdecydowanie silniejszy niż wśród zabudowań. Rozwiewał moje włosy dając mi delikatne uczucie wolności i spokoju. Wszystko jednak zniknęło, gdy ktoś usiadł dokładnie obok mnie i odezwał się z lekkim uśmiechem. 
- Mam nadzieję, że miejsce jest wolne - Te słowa były skierowane do mnie...w końcu nawet ptaka nie było na tym dachu, wiec do kogo innego mogłoby to być ? On mnie widział? W sumie nie wyglądał jak przeciętny człowiek, więc na bank nie jest żyjącym. Poza tym...aura jaką roznosił również nie była codzienna. 
Włosy blond, które mogłem bez problemu porównać do zboża na polu tuż przed żniwami układały się w różne strony świata, jednak niektóre najzwyczajniej układały się w grzywkę opadające na jego prawe oko. Uroda dość nie przeciętna... na pewno daleko mi było do niego, gdyż jego cały wygląd był po prostu idealny. Czemu ja zawsze na takich wpadałem... 
Odwróciłem wzrok skupiając ponownie spojrzenie na ludziach krzątających się w tą i wewte po scenie. 
- Jest wolne... - Odpowiedziałem po chwili zdając sobie sprawę, że nie odpowiedziałem mu. Aż poczułem się głupio, że przyglądałem się tak jemu przez dłuższą chwilkę, bo kto normalny tak robi? Nie powinno się tak wwiercać spojrzenie w nieznajome osoby tylko dlatego, że od tak do ciebie podchodzą, a w szczególności, że powinny cię nie widzieć, gdyż nie żyjesz i jesteś dziwną hybrydą psa z człowiekiem.
- Również przyszedłeś oglądać fajerwerki? Po tym całym koncercie ma być ich pokaz - Nieznajomy odezwał się ponownie patrząc gdzieś w zielony krajobraz przed sobą. Czemu on tak próbuje nawiązać rozmowę? To dziwne... 
- Um.... tak, choć udając się tu na początku nie miałem takiego zamiaru. Ale chociaż mogę się nieco rozluźnić, czy coś.... - Nieco bałem się odpowiadać. Miałem wrażenie, że moje słowa były zbyt ufne co do niego, a wiadomo, że nie powinno się rozmawiać z nieznajomymi. - P... pan mnie widzi, tak? Ale ... nie jest pan człowiekiem - Teraz to chyba przebiłem sam siebie. Te zdania raczej nie miały sensu, lecz wolałem się upewnić, czy mam do czynienia z jakimś medium, czy kimś z boskiego wymiaru. 

<Cyferku?> 

818 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz