Nao w ciszy przysłuchiwał się słowom Higekiego. Przestawał teraz się dziwić, że bóstwo faktycznie może już psychicznie nie wytrzymywać sytuacji, z którymi codziennie ma do czynienia. Ludzie zawsze byli... bezczelni i samolubni, coś mu podpowiadało, że za życia miewał podobne sytuacje. Mógł sobie tego nie przypominać, ale gdy usłyszał te słowa coś w nim drgnęło, jakby słyszało coś znajomego. Być może tylko mu się wydawało w końcu nawet teraz Higeki wydał się wyrażać z pasją. Zdecydowanie lubił, to co robił, spora część bóstw zaczynała do tego, po dłuższym czasie, podchodzić z obojętnością, bo tak trzeba, bo to obowiązek. On ciągle szanował swoją pracę i całkowicie jej się oddawał, nawet jeśli powoli go wyniszczała.
To było bardzo szlachetne z jego strony, ale również niezdrowe. Gdyby Yoshiyuki miał wybierać wolałby obojętne bóstwo wykonujące swoje zadania, niż to załamane. Jeszcze istniała szansa, że z czasem gorycz i smutek mogłyby przerodzić się w gniew i mściwość. O nie, lepiej było nie myśleć o konsekwencjach.
- Nie powinieneś się tak zadręczać - powiedział, choć w głębi serca wiedział, że miałby zapewne dokładnie tak samo. Nie odrywał swojego spojrzenia od ciemnowłosego, chciał odepchnąć od niego wyrzuty sumienia i smutek, które wydawały się nadzwyczajnie lubić dręczyć jego myśli. Zaczynał się zastanawiać, czy nie lepiej będzie jak mocniej poruszy emocje targające bóstwem, drobne podsunięcia mogą się okazać zbyt małą pomocą. - Czasy zmieniają się zaskakująco szybko, nie sposób jest za tym nadążyć. Dawniej, standardy ludzkości były inne, życie było krótkie, nikt nie chciał by skończyło się jeszcze szybciej. Dlatego je doceniali. Teraz ważniejszy jest przedmiot. Ludzkie życie dzięki medycynie jest dłuższe, nie przykładają więc do niego takiej wagi. Jednocześnie zapominają, że rzeczy, które tak ubóstwiają nie dorównają im długością istnienia. - Zatrzymał się na chwilę by wziąć głębszy wdech, starał się dalej delikatnie uspokajać swojego towarzysza. - Jestem pewien, że znajdą się ludzie, którzy docenią twoje starania. A ci, którzy teraz chcą cię obwiniać zrozumieją swój błąd. Bardzo często tak jest, że zrozumienie przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie.
To było bardzo szlachetne z jego strony, ale również niezdrowe. Gdyby Yoshiyuki miał wybierać wolałby obojętne bóstwo wykonujące swoje zadania, niż to załamane. Jeszcze istniała szansa, że z czasem gorycz i smutek mogłyby przerodzić się w gniew i mściwość. O nie, lepiej było nie myśleć o konsekwencjach.
- Nie powinieneś się tak zadręczać - powiedział, choć w głębi serca wiedział, że miałby zapewne dokładnie tak samo. Nie odrywał swojego spojrzenia od ciemnowłosego, chciał odepchnąć od niego wyrzuty sumienia i smutek, które wydawały się nadzwyczajnie lubić dręczyć jego myśli. Zaczynał się zastanawiać, czy nie lepiej będzie jak mocniej poruszy emocje targające bóstwem, drobne podsunięcia mogą się okazać zbyt małą pomocą. - Czasy zmieniają się zaskakująco szybko, nie sposób jest za tym nadążyć. Dawniej, standardy ludzkości były inne, życie było krótkie, nikt nie chciał by skończyło się jeszcze szybciej. Dlatego je doceniali. Teraz ważniejszy jest przedmiot. Ludzkie życie dzięki medycynie jest dłuższe, nie przykładają więc do niego takiej wagi. Jednocześnie zapominają, że rzeczy, które tak ubóstwiają nie dorównają im długością istnienia. - Zatrzymał się na chwilę by wziąć głębszy wdech, starał się dalej delikatnie uspokajać swojego towarzysza. - Jestem pewien, że znajdą się ludzie, którzy docenią twoje starania. A ci, którzy teraz chcą cię obwiniać zrozumieją swój błąd. Bardzo często tak jest, że zrozumienie przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie.
Higeki? Pseplasam za marny odpis ;-;
Liczba słów: 330
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz