Pierwsze promienie wschodzącego słońca okalały delikatnym blaskiem twarz chłopaka. Jego duże, zielone oczy wpatrywały się we mnie z niecierpliwością i ciekawością, a kwiatek, który trzymał w prawej dłoni, żałośnie zwieszała się w dół. Początkowo przez moją twarz przemknął delikatny pół uśmiech, ale zaraz też oprzytomniałam i przerażona podbiegłam do umierającej rośliny. Delikatnie ujęłam ją w dwa palce i ułożyłam na lewej dłoni, muskając opuszkami jej aksamitne, białe płatki. Zostawiając chłopaka samego sobie w otwartych drzwiach furtki, popędziłam do kuchni.
Stając na samych czubkach palców, wyciągnęłam z szafki maleńki kieliszek, po czym napełniłam go świeżą, źródlaną wodą. Ponownie uniosłam stokrotkę, a w myślach od razu pojawił mi się cytat z jednej z moich encyklopedii:
“Stokrotka (Bellis) – liczący 15 gatunków rodzaj z rodziny astrowatych. Pochodzą z Europy, Afryki Północnej i Turcji”
Oraz kolejny pochodzący z opasłego tomiszcza pod dumnym, tytułem “Wszystko o roślinach”:
“Stokrotka - Gromada okrytonasienne, podgromada Magnoliophytina, klasa Rosopsida Batsch, podklasa astrowe, nadrząd astropodobne, rząd astrowce, rodzina astrowate, plemię Bellideae Cass, podplemię Bellidinae Willk, rodzaj stokrotka”
Ach… ta męcząca pamięć…
Włożyłam umierający kwiatek z największa czułością i zadowolona z efektu, przesunęłam delikatnie moje dzieło, tak aby padały na nią pierwsze promienie słońca. Szczęśliwa z podtrzymania życia tej kruchej istotki, obróciłam się i spokojnym krokiem wróciłam na taras. Spojrzałam na około rozmarzonym wzrokiem, a w moje oczy, rzucił się młody chłopak, wciąż stojący z wyciągnięta dłonią, przy furtce. Na śmierć o nim zapomniałam!
Nieco speszona zbliżyłam się do chłopaka. Moją twarz natychmiast pokrył szkarłatny rumieniec. Mimo to nie spuściłam wzroku.
- Kioku
< Przepraszam, że tak długo nie było odzewu i tak krótkie jest opowiadanie. Ale w wakacje przeważnie jestem poza jakimkolwiek zasięgiem >
252 słowa
252 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz