- Umyć mnie- powtórzyłem, podnosząc się do siadu- Jeśli masz odpowiednią ilość czasu, to w sumie byłbym wdzięczny. Trochę mi te zapaszki przeszkadzają.
- Chodź- Aorine złapał mnie za dłoń i pociągnął do góry.
Stanie nie było dla mnie problematyczne, tylko.. Chodzenie. Czułem się niepewnie, w świątyni w której spędziłem już na prawdę długi okres czasu. Chciało mi się płakać z tej bezsilności, byłem teraz ciężarem dla swojego bóstwa, oraz dla siebie też. Zacisnąłem dłoń mocniej, biorąc głębszy oddech.
- Spokojnie, już niedaleko- usłyszałem głos Aorine- Nic się nie bój, nie puszczę Cię dopóki nie znajdziemy się w łazience.
- D-Dziękuję Ao.. Bardzo Ci dziękuję- szepnąłem.
- Nie masz za co, przecież obiecałem Ci pomów. Dotrzymam moich słów- w pewnej chwili usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi.
Obydwoje weszliśmy do środka, bóstwo podstawiło mnie pod ścianę a sam poszedł coś robić. Teraz mogłem polegać tylko na swoim słuchu, było to dla mnie na prawdę trudne. Nigdy nie myślałem o osobach, co straciły wzrok na różne sposoby. Teraz byłem jednym z nich. Oparłem się wygodniej, pozwalając zalać swoją głowę milionami pytań.
"Czy kiedyś odzyskam wzrok? Jak sobie teraz poradzę? Czy Ao mnie nie zostawi? Będę mógł żyć bez oczu?"
W pomieszczeniu zakrólowały nowe odgłosy, woda lała się do wanny litrami. Uśmiechnąłem się mimowolnie, lubiłem się kąpać. Zawsze mnie to rozluźniało, czasami nawet czułem się szczęśliwy i wypoczęty. Złapałem za koniec swojej koszuli i uniosłem ją w góre, ściągając przez głowę. Szybko rzuciłem ją na podłogę, niedaleko moich stóp. Następne w kolejece były spodnie, z nimi było trochę gorzej, ale jakoś dałem sobie radę. Na samym końcu zostały bokserki, te przestały zdobić moje ciało po kilku sekundach. Byłem kompletnie nagi, stałem w łazience razem ze swoim bogiem. W sumie nie miałem już czego ukrywać, o ile w ogóle. Już wylądowaliśmy w łóżku.. Skończyło się to nawet dobrze. Ba, bardzo dobrze. Kiedy wyznawałem mu to, co czuję sam do końca nie byłem pewny, czy aby na pewno się nie mylę. Mój burzliwy charakterek oraz zachowanie nie raz dało Aorine w kość. Niektóre akcje mogłem sobie darować, a z kolei jeszcze inne były tak piękne, że to był "mus"
- Woda gotowa- usłyszałem głos boga, który po chwili dodał trochę jakby zmieszany- M-Możesz już wchodzić.
- Dziękuję- Ruszyłem powoli w stronę wanny, stawiałem kroki bardzo ostrożnie, rozważnie. Nie chciałem się o nic potknąć i nabić sobie niepotrzebnego guza. W pewnej chwili poczułem jak chłopak chwyta mnie za dłoń i prowadzi. Przeszedłem zaledwie kilka kroków, a już natrafiłem na zimnawy opór. Uśmiechnąłem się dosyć szeroko i powoli wsunąłem do wanny. Woda była bardzo przyjemna, moje napięte mięśnie rozluźniły się automatycznie. Nastała cisza, z minuty na minute stawała się ona coraz bardziej nie do zniesienia. W pewnej chwili poczułem, jak ktoś dotyka moich włosów. Odruchowo chciałem uciec do tyłu, jednak powstrzymałem się. Wiedziałem, że to Aorine, a on nie zrobi mi krzywdy. Ufałem mu. Nastawiłem się, tak żeby ten proces mógł przejść jak najszybciej, bez żadnych komplikacji.
- Dziękuje, że mi pomagasz Ao.. Nie wiem co bym bez ciebie zrobił.
- Nie masz za co mi dziękować. W końcu uratowałeś mi życie - Spłukał mi włosy, aby po chwili się do mnie przytulić.
- W końcu mój obowiązek- pociągnąłem go nagle do siebie.
Pisnął cicho, poczułem jak uderza.. chyba policzkiem o mój tors. Leżała tak dobrą chwile, chyba dochodził do siebie, układał sobie w głowie to co właśnie zaszło. Przejechał dłonią po mojej skórze, unosząc się delikatnie w górę.
- c....c.....c....co ty robisz A....ash?!
- No.. Pociągnąłem Cię, żebyś się ze mną wykąpał..
- z...z Tobą? r...razem? - Zapytał widocznie speszony
- Nie musisz, możesz wyjść- potarłem kark- Może nie przemyślałem swojego ruchu, wybacz mi.
- M...mogłeś ostrzec.... Teraz mam mokre ubranie - oparł swoje delikatne dłonie o moje ramiona, poczułem ciepło. Ostatnio dosyć polubiłem ten gest.
- O nie.. Ja niegrzeczny.. Muszę zostać ukarany...
- Ukarany? Wolałbym jednak...nie - zetknął nasze czoła.
- Jest wiele sposobów na ukaranie.
- Moje chyba nie są odpowiednie- szepnąl cicho, jakby z delikatnym smutkiem w głosie.
- Pomyśl troche w moim stylu
- W twoim? Czyli?.
- Pooomyśl
Nie doczekałem się odpowiedzi, w pewnej chwili zaś poczułem jak Ao ujmuje moje policzki i całuje mnie czule. Odwzajemniłem gest, dobierając się do warg bożka jak najlepiej tylko umiałem.
- Może innym razem Asher ,teraz nie jestem pewien czy podołam- przytulił się do mnie.
- Rozumiem, nie zmuszam Cię do niczego- poklepałem go po plecach- Umyję się do końca i może pójdziemy na kulki ryżowe? Co ty na to... W końcu Ci przecież obiecałem, a obietnic się dotrzymuje.
791 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz