niedziela, 20 maja 2018

Od Shigeru cd. Williama "Zachować milczenie"


Nie przepadał za jesienią. Powolnie spadające temperatury boleśnie uświadamiały go, że nadchodzi zima. Natomiast opadające, pożółkłe liście żegnały się z nim i pozostawiały ze świadomością, iż nie ujrzy zieleni dopóki nie nadejdzie ciepła wiosna. Trawa nie była już taka miękka i delikatna jak latem, wręcz przeciwnie, ta jesienna zawsze go gryzła oraz drażniła. W pewnym momencie tak miał jej dość, że zaczął nosić ze sobą koc, byleby tylko móc spokojnie poleżeć. Jedynym plusem tegorocznej jesieni był brak deszczu, gdyby ten nagminnie dręczył lisa swoim towarzystwem ten z pewnością byłby w końcu oszalał. Tak to mógł chociaż gdzieś się przejść, bez obaw, że jego grube futro przemoknie i spędzi niemal godzinę na próbie wysuszenia go.
Tego dnia na szczęście było cieplej i słoneczniej, więc nawet nie tracił czasu. Nim na ulicach zaroiło się od chowańców i bóstw wybył do lasu z kocem pod pachą i małą torbą wypełnioną jedzeniem na ramieniu. Zamierzał nie wracać do późnego wieczora, poczekać aż miasto znowu opustoszeje i dopiero wtedy wrócić. W samotności wyjść, w samotności wrócić, tak było najwygodniej. Nie musiał się wtedy przeciskać między ludźmi.
I tak spędził już połowę dnia. Leżąc na swojej ulubionej łączce w środku lasu, co raz przegryzał jedną z kilkunastu schowanych w torbie kanapek. Lepiej być nie mogło, nikt się nie napatoczył, nikt nie pytał o drogę. Praktycznie nikt nie znał tego urokliwego miejsca i bardzo było to lisowi na rękę. Przynajmniej do czasu, kiedy z drzemki wyrwało go uczucie, że ktoś go obserwuje.
Sierść na jego ramieniu i łapach nastroszyła się nieco, gdy usiadł i przyciągnął do siebie swoją torbę. Nadstawił uszu i odwrócił głowę. Jego wzrok padł na jasnowłosego chłopaka, który przyglądał mu się z ciekawością.
Co tu robił? Czemu tak się w niego wpatrywał? Shigeru nie wiedział, ale to zaciekawione spojrzenie już zaczynało działać mu na nerwy. Co on był? Lalka na wystawie? Na pewno nie. I nie życzył sobie być obserwowanym.
- No i czego się gapisz? - warknął do chłopaka i zmrużył oczy. Nadstawił uszu chcąc usłyszeć jego odpowiedź, jednocześnie gotowy był od szybkiego zebrania się i znalezienia innej miejscówki do leżenia.

William? Przepraszam, że tak krótko, nie mogłam tego w żaden sposób rozciągnąć...
Liczba słów: 348

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz