sobota, 9 czerwca 2018

Od Azrotha CD Miyashi "Nie dbaj o to"


Drobna kobietka (może jeszcze dziewczynka?), gdy go ujrzała, zlustrowała go spłoszonym spojrzeniem. Kąciki jej oczu połyskiwały nagromadzonymi się tam łzami, co uznał za niepokojące i postanowił pomóc dziewczynie, która w dodatku, także miała w swym posiadaniu parę uszu i ogon. Był to kolejny powód „za”, aby podejść – Może nie była ona nowa w tym wymiarze, może będzie w stanie mu powiedzieć, o co tu właściwie chodzi?
Śmiało wysunął nogę do przodu, chcąc wykonać krok i już otwierał usta, aby wypowiedzieć bliżej nieokreślone zdanie, które mu ślina na język przyniesie, ale drobna dziewczyna zaczęła się cofać. Udało jej się zrobić kilka kroków, ale najwyraźniej coś zawadziło o jedną z jej chudziutkich nóg i zachwiała się do tyłu, upadając. Szybko podparła się na rękach i zaczęła wymachiwać nogami, próbując cofnąć się dalej. Jej karmelowe oczy zalśniły łzami strachu i czymś w rodzaju upokorzenia.
– Um, przepraszam? – Szepnął, nie będąc do końca przekonany, czy ten ogólny popłoch jest z jego winy.
Ona tylko pokręciła głową, przymykając oczy i zerwała się na nogi. Postawiła krok do tyłu, wciąż w miarę czujnie go obserwując. Kilka brązowych pukli włosów opadło jej na twarz, więc szybko odgarnęła je ręką. Zarumienione policzki dziewczyny delikatnie kontrastowały z jej drobną, bladą twarzyczką. Z resztą – Nie był w stanie spojrzeć na jakąkolwiek część jej ciała i nie określić jej w pierwszej kolejności, jako „Drobną”, po prostu się nie dało. Jedynie kilka blizn, które był w stanie dostrzec z odległości, na jakiej się znajdował, dawały świadectwo tego, że dziewczyna doświadczyła bólu. Inaczej stwierdziłby, że jest to jedna z tych „Nietykalnych, nie wadzących nikomu”.
– Słuchaj – Zaczął, starając się mówić tonem cichym i opanowanym. – Nie chcę zrobić ci nic złego, po prostu jestem tu nowy i nie do końca wiem, jak się odnaleźć – Urwał, dając dziewczynie czas na przetrawienie tej informacji. – Jeśli potrafisz mi pomóc, to ja chętnie pomogę tobie, bo widzę, że coś się stało...
– N-nie – Odparła, a on zauważył, że głosik ma równie cienki i delikatny, jak na to wskazywała budowa jej ciała – Nic mi się nie stało... – Siorbnęła nosem i odwróciła wzrok.
– Ale możesz mi pomóc? – Dopytał nieco głośniej, niż miał zamiar, ale kobietka najwyraźniej to zignorowała, zajęta zbieraniem się do kupy.
– Chyba tak – Szepnęła tak cicho, że dopiero po chwili domyślił się, co powiedziała.
– Bardzo dziękuję – Odparł, delikatnie przechylając głowę. Nie był, wszak, pewien, czy w ogóle powinien jej na to odpowiadać, czy lepiej trwać w ciszy.
Złapała głęboki wdech i spojrzała na niego. Dał jej chwilę, aby oswoiła się z czymś, co dla niego nie było żadną barierą – Kontaktem międzyludzkim. Ponownie siorbnęła nosem, po czym do niego podeszła. Zmarszczył brwi, odnotowując, że dziewczyna ledwo sięga mu do obojczyka. Z bliska w ogóle zdawała się bardziej być dzieckiem, około trzynastu-czternastu lat. Odetchnął głęboko, zmęczony panującą między nimi, ciężką ciszą. Mimo tego, że dzieliła ich bardzo mała odległość, sprzyjająca rozmowie, miał wrażenie, że dziewczyna nie wyciągnie inicjatywy, rozpoczynając dialog. Po kilku minutach, które zdawały się być dla niego godzinami, odparł w końcu, starając się nie okazać swojej irytacji:
– Ile masz lat? Jak masz na imię?
Zmarszczyła delikatnie swoje cienkie brwi, wyrywając się z letargu, podczas którego wpatrywała się w jego twarz. Zarumieniła się z nieznajomych mu przyczyn i odparła:
– Jesteś bardzo niecierpliwy. Ja tylko starałam się ciebie poznać...
– Poznać mnie? – Zdziwił się. – O nic nie pytając?
– Słowa są źródłem nieporozumień – Odparła na to, ponownie skanując go spojrzeniem.
– Ja tak nie uważam – Oświadczył. – I dlatego pytam: Jak masz na imię?
Westchnęła ciężko, delikatnie (choć ewidentnie nieszczerze) się uśmiechając. Ponownie odgarnęła kilka pukli włosów za ucho. Dostrzegł na jej dłoni sporo blizn i zadrapań, ale czuł, że może być to dla niej drażliwym tematem, a ucieszony faktem, że prowadzi z nią właśnie jakąkolwiek konwersację, starał się tego nie psuć.
– Mam na imię Miyashi... – Odrzekła cicho, pocierając czoło nad lewą brwią. – A ty?
– Azroth... Az, Azro, cokolwiek...
– To miło – Odparła, pozwalając, by między nimi ponownie rozległa się irytująca cisza.
Chcąc ukryć zdenerwowanie, zaczął przechylać się z nogi na nogę; zaczął tupać prawą, po kilku minutach lewą; Odgarnął włosy z czoła, a potem przeczesał je dłonią; Kilkukrotnie westchnął, starając się wymusić atencję dziewczyny, ale nic to nie dało.
– Jak może cię to nie drażnić? – Syknął, nie wytrzymując napięcia. – Ta cisza...
– Przepraszam – Zaskomlała niespodziewanie, rumieniąc się i chowając twarz za kurtyną włosów.
Jęknął z irytacji i schował twarz w dłoniach. Przecież nigdy się z nią nie dogada, jeśli będą prowadzić urywany dialog w ten sposób. Pokręcił głową, biorąc głęboki wdech ustami, a potem wypuszczając powietrze nosem. „Tylko spokój nas uratuje, Azroth, tylko spokój” - Powtarzał w myślach, starając się zrelaksować. Potwór irytacji, zagnieżdżony gdzieś w okolicach jego klatki piersiowej, powoli zaczął się uspokajać, więc korzystając z tego, zmęczony podniósł głowę znad rąk; przetarł twarz dłońmi i przymknął powieki; Wziął głęboki wdech, po czym odparł:
– Nic się nie stało, to ja przepraszam. Po prostu przejdźmy już do wytłumaczenia mi, o co chodzi, dobrze? – Starał się wypowiedzieć te słowa tak łagodnie, jak tylko potrafił.
– Dobrze... – Odpowiedziała, spuszczając wzrok na swoje buty.


Miyashi? | 849 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz