Zadanie, jakie dał Higekiemu Najwyższy było ciężkie. Ratowanie ludzi z katastrof wymagało od niego żelaznej siły woli, sprytu i sprawnego działania, nie mówiąc już o tym, że mimo bycia bogiem Higeki mógł zginąć, a o to było bardzo łatwo, jeśli ktoś pakował się w sam środek szalejącego żywiołu. Do wszystkiego tego mężczyzna był już raczej przyzwyczajony i nie narzekał, jednak była jedna taka rzecz, która zawsze sprawiała mu przykrość i wprawiała w bardzo zły nastrój.
Niewdzięczność.
Na dodatek zdarzało się to coraz częściej – ludzie nie doceniali tego, ile szczęścia i boskiej pomocy otrzymali, a zamiast tego irytowali się na najmniejszą niewygodę. Co z tego, że nie zginąłeś w wypadku drogowym, jeśli cały samochód nadaje się tylko do kasacji? Jak można cieszyć się z ocalenia własnego życia, skoro teraz trzeba było iść na komisariat policji i zeznawać, kto brał udział w napadzie na bank? Widać zmieniające się czasy i coraz większa wygoda i bezpieczeństwo sprawiały, że śmiertelnicy nie tylko zatracili umiejętność cieszenia się z małych rzeczy. Nie potrafili się już cieszyć też z tych dużych i każde odejście od “idealnego życia” było dla nich nie do zniesienia.
Higeki słyszał, że gdzieś w Kami no Jigen znaleźć można chowańca obdarzonego niezwykłą umiejętnością uspokajania cudzych emocji. Bóg katastrof nie wiedział do końca, na czym to polegało i jaki tak naprawdę będzie efekt końcowy, ale chciał skorzystać z tego typu pomocy. Irytacja i poczucie niesprawiedliwości nie dawały mu niemalże spać i kompletnie go rozbijały psychicznie, a na to nie mógł sobie pozwolić. Jeśli miał wykonywać swoje obowiązki, musiał być w pełni sił.
Mężczyzna po raz ostatni zerknął na kartkę, potem na budynek przed sobą i w końcu schował kartkę do rękawa kimona. Tak, to było tutaj, udało mu się trafić bezbłędnie – to tu mieszkał ów chowaniec. Dom był położony w jednej z dzielnic na obrzeżu krainy, gdzie było cicho i spokojnie, i gdzie znajdowały się głównie niskie domy mieszkalne. Stąd blisko było do parku miejskiego, a także do położonego na zachodnim krańcu Kami no Jigen lasu. Idealne miejsce dla lubiących kontakt z przyrodą samotników. Sam dom utrzymany był w tradycyjnym, japońskim stylu, który w przeciwieństwie do europejskich domów, jawił się w oczach Higekiego jako ostoja spokoju i naturalności. Tak, to musiało być to miejsce – nie tylko adres się zgadzał, ale i styl pasował do tego, co bóg usłyszał o chowańcu. Zastanawiał się tylko, co inni mieli na myśli mówiąc, że “wygląda jak jeleń”...?
Higeki podszedł, podniósł dłoń i zastukał do drzwi mając nadzieję, że zastanie gospodarza w domu.
Słów 417
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz