piątek, 12 października 2018

Od Kanako do ? "Run"


Biegnie szybko przez noc, wypuszczając z ust co chwilę parę na zimne powietrze. Słysząc za sobą kroki i krzyki o niecenzuralnej treści pozwala sobie na szeroki wyszczerz. Ale nie może przecież zapomnieć o biegu, nieprawdaż? Wszelakie “drzwi” czy “zamki” nigdy nie zostają dla niej zamknięte na dłużej. Ale teraz na razie nie chce się schować. Jeszcze nie. Narazie jest czas na zabawę. Zaczyna się śmiać dosyć głośno, wciąż nie przerywając biegu. Odwraca się nawet przez chwilę tyłem w kierunku biegu na jednej z dłuższych odcinków trasy. Są trochę dalej niż na to liczyła ale to nic nie zmienia. Macha do nich z szerokim uśmiechem po czym zaczyna ponownie się śmiać. Niektórzy z nich przyspieszają podjudzani tym małym przedstawieniem braku za grosz szacunku. To dobrze. Powinni bardziej się postarać jeśli chcą dostać to za czym gonią. Zaciska mocniej dłoń na małej karcie pamięci z którą biegnie już od dłuższego czasu. Jeden dotyk dłoni i uczucie przeskakującej energii z koniuszków palców do panelu windy. Drzwi otwierają się z charakterystycznym “ting”. Wskakuje do windy i obraca się w kierunku zbliżających się mężczyzn. Pokazuje język robiąc przy tym minę której nie powstydziłby się pięciolatek. Słyszy wiązanki przekleństw. Nawet niektórzy w ostatnim akcie desperacji strzelają. Ona jednak nawet się nie porusza gdy kule lądują obok niej, tylko uśmiecha się pełna współczucia z słowami.
- To dopiero było żałosne. - drzwi zamykają się zaraz przed nosem pierwszego osobnika który biegnie na czele pościgu. Jeden dotyk panelu windy i numery zaczynają migotać przez co mężczyźni nie wiedzą, iż zamiast w dół pojechała na samą górę. I to zdecydowanie szybciej niż normalna winda. Gdy zatrzymuje się na dachu podskakuje delikatnie przez co chwilę jakby zawisa w powietrzu dzięki sile pędu. Śmieje się z tego głośno i wychodzi z windy, ostatnim dotykiem upewniając się, iż nie zostanie ona włączona przez te przygłupy. Przegląda małą kartę którą do tej pory miętosiła w drugiej dłoni. Wygląda na taką jakich tysiące. Wzrusza delikatnie ramionami z słowami.
- Nie wiem co im tak zależało. - powiedziawszy przechyla delikatnie głowę w prawo i wkłada kartę w specjalny otwór tuż za uchem. Oczy delikatnie się świecą na niebiesko i żółto gdy odwraca się nagle. Jej tęczówki poszukują tej jednej osoby która chyba przygląda się jej od czasu gdy weszła na dach. Nie mogąc nikogo dojrzeć, domyśla się, iż to ktoś z “Boskiego” świata. Dwie pieczenie na jednym ogniu? Uśmiecha się zbyt szeroko jednym z kącików ust gdy nagle przechodzi ja jakby prąd. Całe ciało charakterystycznie się napina. Łapie się w miejsce w które wkładała kartę pamięci. Prawie krzyczy już praktycznie bez uśmiechu.
- Kurwaa… - podeszła niebezpiecznie blisko krańcu dachu, chyba nawet tego nie zauważając ze względu na przechodzący przez nią od czasu do czasu prąd. Cały czas siłuje się z tym aby wyjąć kartę która chyba okazuje się winowajca całej zaistniałej sytuacji. Zdaje się nie dostrzegać swego otoczenia. Do momentu gdy stopa nie może znaleźć już dłużej oparcia pod postacią dachu. Gdy jej ciało nagle przechyla się w stronę przepaści jej oczy otwierają się szeroko w przerażeniu. Cóż… gdy stała w kolejce po swoje “super moce” kompletnie zapomniała o tej która umożliwiłaby jej latanie. Ręce ma zaraz za głową więc gdy wyciąga je w kierunku krańcu dachu udaje się jej tylko przejechać po nim opuszkami palców które wydają z siebie dźwięk smutnego metalu. Uchyla delikatnie usta w niedowierzaniu i marszczy brwi, zupełnie jakby chciała zrozumieć “jak to się stało”. Teraz może liczyć tylko na cud.

Ilość słów: 565

Ktoś ją może złapać? Lub popatrzeć jak spada?

1 komentarz: