Poprzednie opowiadanie
Makoto?
ostatni raz wyszukuje przepisy, co strona to inaczej x'D kicha przez to mi wyszła
Białowłosa zostawiła chowańca samego w pokoju i ponownie powędrowała do kuchni. Jeśli pamięć jej nie myliła, a szczęście dopisywało, powinna mieć jeszcze trochę zamrożonych placuszków do pierożków. W końcu zawsze robiła ciasta nieco więcej, by później mieć spokój. W sumie.. ze wszystkim tak robiła, byleby tylko rzadziej stać w kuchni przy garach. Czasem też kupowała gotowe składniki, jednak tylko wtedy, jeśli sklep był otwarty do późna i nie wszystko jeszcze wyprzedane. Ah, uroki bycia osobą o nocnym trybie życia.
Ziewnęła i wzięła się do roboty, gdy jej dłoń zacisnęła się na nożu i niczym robot zaczęła siekać warzywa, myśli Natsumi odpłynęły hen daleko, do rzeczy, które powinna zrobić po ugotowaniu gyozy. Nie do końca wiedziała teraz, co powinna zrobić z Makoto. Na pewno powinien u niej zostać, dopóki nie dojdzie w miarę do siebie. Jeśli naprawdę mieszkał sam, to nie można go tak było zostawić samego. Jednocześnie to zadanie gryzło się z jej trybem życia. Zasada w końcu była prosta, w dzień śpisz, nocą pracujesz. A już teraz zarywała dzień i wiedziała, że się to na niej odbije. Na dłuższą metę nie dałaby rady. O ile jej cierpliwość nie padłaby pierwsza. Mogła lubić dzieci, ale nie chciała się nimi cały czas opiekować. Za duże wymagania i za wiele obowiązków.
Chyba, że mały inugami miał jednak jakiegoś opiekuna i tylko się do niego nie przyznał. Bo kto by to zrobił. Został zostawiony na pastwę losu, bez opieki, wstydem byłoby teraz dla opiekującego się nim innego chowańca czy też bóstwa pokazać się i poprosić o oddanie zguby. A Najwyższy z pewnością nie czułby się za tę sytuację w żaden sposób odpowiedzialny. Bo co go obchodzi, co się dzieje ze wszystkimi bóstwami i chowańcami, on tylko znajduje nowych parobków, którzy nie mieli dość szczęścia, by dłużej zabawić na Ziemi.
Bogini parsknęła cicho i zacisnęła usta. Stukanie noża o deskę do krojenia stało się głośniejsze, gdy zdecydowała się trochę przyśpieszyć i nie stracić jednocześnie pewności, że zaraz przypadkiem się skaleczy.
~*~
W sumie nawet nie sprawdziła, kiedy zaczęła gotować. Teraz jej się wydawało, że zeszło jej się z tym jakieś pół godziny nieprzerwanej pracy, nawet na chwilę nie zajrzała do chowańca. Chociaż wątpiła, że on sam jakkolwiek się ruszył, nie zdziwiłaby się, gdyby w ogóle nie wygrzebał się z koców, tylko pozostał w swojej bezpiecznej strefie. Albo zdążył wybudować fort z poduszek i koców, ponoć dzieci często się tak bawią w domach.
Dlatego z ciekawością powędrowała do pokoju gościnnego i ostrożnie zajrzała do środka.
- Chyba nie będziesz tak cały czas siedzieć w tych kocach, co? - zapytała Makoto wchodząc do pomieszczenia i z uśmiechem pokręciła głową. Postawiła przed chłopcem tacę z dużym talerzem pierożków, pałeczkami i miseczką z sosem. - Jakbyś się wygramolił z tego kokonu to po jedzeniu moglibyśmy skombinować dla ciebie jakieś nowe ubrania.
Makoto?
Liczba słów: 459
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz