Słysząc komentarz Makoto nie mógł się po prostu powstrzymać. Wilk poczekał, aż skończy swą wypowiedź, nim splótł ramiona przed sobą, uśmiechnął się przebiegle i wcale nie kryjąc zadowolenia z samego, siebie przemówił...
- Widać, że dobrze kombinujesz, ale diabeł tkwi w subtelnościach. Nie jestem w stanie otworzyć, przejść do miejsc, w których byłem, a które - i tutaj wymownie urwał pozwalając, aby piesek sam doszedł do odpowiednich wniosków. Wierzył szczerze, że nie będzie to dla niego jakimś specjalnym wyzwaniem. Przynajmniej takie miał przypuszczenia na podstawie tego, co zdążył od niego usłyszeć podczas tego krótkiego spaceru.
- I wiesz... Jak będziemy w środku, nie przejmowałbym się alarmami tak bardzo. Nie w sensie, że ich tam nie ma, a raczej są, ale strażnicy na pewno też tam się znajdują. Muszą więc jakoś przemieszać się pomiędzy kolejnymi salami, więc jeśli nie będziemy się bawić zanadto przedmiotami z wystawy, to powinno być dobrze... Prawda? - tak przynajmniej podpowiadał mu jego intuicja, ale przecież nigdy nie pracował w takim miejscu, a przynajmniej nie pamiętał, aby w nim pracował. Niby to nie był bank, lecz w banku jakby co mieli skarbiec, więc ochrona nie była potrzebna tak bardzo. Na dodatek większość pomniejszych oddziałów nie trzymała większych ilości gotówki na miejscu, tylko im ją dowożono w razie potrzeby. Tylko skąd u licha wilk mógł to wiedzieć, prawda? Pomijając jednak ten drobiazg, to co można znaleźć w ścianach budynku, przed którym stali było warte bardzo dużo, aby nie powiedzieć, że było bezcenne i choć część eksponaty jak na przykład szkielet dinozaura ciężko byłoby ukraść, to trafiały się już takie, które można by schować pod bluzę. Z drugiej strony zamknięcie tego na zamek i pozostawienie sensorom wcale takim dobrym rozwiązaniem się nie wydawało. Zamek można zniszczyć, sensory wyłączyć lub oszukać i w takich chwilach warto zawsze było mieć kogoś na miejscu, kto od razu zareaguje.
302 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz