niedziela, 4 lutego 2018

Od Ashera CD Aorine "Przeciwieństwa się przyciągają"


Szybko starłem dziewczynie wąsik, musiałem przyznać, że wyglądała w nim uroczo. Tylko to odnoszenie się do swojej płci jako mężczyzna, zaczęło mnie trochę niepokoić. Jednakże, rumieniec na jej delikatnej twarzy wynagrodził mi wszystko.. No, poniekąd. Usiadłem wygodniej na miejscu, sięgając po kolejną kulkę ryżową.
- Wybacz, że pytam Aorine, ale nurtuje mnie to odkąd Cię poznałem, nie chcę czegoś zgałganić, czy Cię obrazić. Powiedz mi proszę, czemu używasz "męskich końcówek"
- Umm, jakoś tak odruchowo- powiedziała, z lekką nutą niepewności w głosie, która zaraz znikła kiedy wróciła do picia.
- Odruchowo?- zapytałem śmiejąc się cicho- Jak można mówić do siebie odruchowo w formie męskiej, kiedy jest się kobietą? Chyba, że jesteś prawdziwą chłopczycą.
- Myślę, że pokonałbym cię w mgnieniu oka ... i nawet byś nie widział co się stało- uśmiechnęła się.
- Pfff- odpowiedziałem, momentalnie- Jesteś za chuda, za szczupła moja droga. Nawet twoje ciosy byłyby pozbawione siły. Pewnie odczułbym łaskotanie.. zamiast bólu.
- Kiedyś się przekonasz, jak przesadzisz- zgromiła mnie wzrokiem.
- No już dobrze, dobrze. Wierzę Ci- uniosłem ręce w górę w geście uległości. Nie chciałem się z nią kłócić, ale z drugiej strony też chciałem.
Musiałem się przekonać, czy jest zadziorna, czy też nie. Reszta dnia powinna mi to spokojnie ułatwić, ponieważ w mojej głowie rodził się nowy, niecny plan. Musiałem go porządnie przemyśleć, bo inaczej może się on skończyć tym, że dostanę pięknego liścia na twarz i na tym się skończy moja znajomość. Po około trzydziestu minutach śmiania się i dokańczania kulek, w końcu udało nam się opróżnić talerz oraz nasze kubki. Przywołałem do nas kelnera, aby zapłacić za zamówienie. Podziękowaliśmy serdecznie i pożegnaliśmy się, ba. Obiecałem, że jeszcze kiedyś to wrócimy, na co moja towarzyszka pokręciła tylko bezradnie głową.
- No co, Aorine, chyba nie powiesz mi, że jedzenie było niedobre. Zajadałaś, aż Ci się uszy trzęsły- spojrzałem na nią wymownie.
- Uwielbiam kulki ryżowe, przecież dobrze o tym wiesz. Rozmawialiśmy o tym kilka razy, ale chyba skleroza Cię dopadła w tak krótkim czasie- skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- No droczę się z tobą droczę..- zacząłem, a ta niestety mi przerwała.
- Przecież wiem, ale wracając.. Nie zawsze mam wolny czas na takie wyjścia, więc obiecywanie komuś czegoś bez mojej zgody jest niegrzeczne, oraz niemiłe.
- Przepraszam, przepraszam- szybko pokręciłem głową- Obiecuję, że Cię zapytam, ale teraz.. pozwolisz, że przejdziemy się w jedno miejsce, zanim się ściemni? Nie pożałujesz, jest tam na prawdę pięknie po zmroku.
- W sumie mam jeszcze trochę czasu..- zastanowiła się, spoglądając w niebo.
- Świetnie!- złapałem ją za rękę i szybko pociągnąłem w stronę końca miasta.
Miałem zamiar ją zabrać w piękne miejsce, tam gdzie mity o magi stają się prawdziwe. Nasza droga trwała dobre pół godziny, podczas której udało nam się zamienić kilka słów. Pora lekko się zmieniła, zrobiło się dosyć ciemno, ale nie na tyle że potrzebna była nam latarka. Las, zaś w nim dróżka która była oświetlana przez światło księżyca.
- Pięknie tutaj- szepnęła Aorine, podchodząc bliżej do jednego drzewa.
- Prawda? Lubię tutaj przychodzić- również się zbliżyłem.
Odczekałem dobre kilka chwil, zanim to nie popchnąłem ją lekko na drzewo. Jej ręce zawisły wysoko nad jej głową. Unieruchomiłem je dla pewności, musiałem to zrobić. to było za silne.
- Asher!- szarpnęła się mocno, prawie mi się wyrwała przez co wzmocniłem uścisk.
- Wybacz...- nachyliłem się nad jej twarzą- Ale muszę, to silniejsze..

Aorine?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz