niedziela, 4 lutego 2018

Od Aoriego CD Ashera "Przeciwieństwa się przyciągają"


Poczułem się jak w raju. Wbrew wcześniejszym podejrzeniom względem całej tej oferty miałem z tego jakieś korzyści mimo, że wciąż miałem lekkie wyrzuty sumienia. Asher nadal myślał, że jestem kobietą, a ja nie mogłem się zebrać w sobie by mu o tym powiedzieć. Podchodziło to pod wykorzystywanie? Jeżeli tak, to trochę mi zajmie wyzbycie się z siebie tego plugastwa...o ile będzie taka potrzeba. Grzech to jest ostatnia rzecz którą można się po bóstwie spodziewać. Dobrze, że zajmuje się nadzieją, a nie Prawdą lub Sprawiedliwością...wtedy byłoby o wiele gorzej. Nie miałem złych zamiarów.... po prostu czułem, że lepiej nic mu nie mówić i poczekać, aż sam na to wpadnie. Nie mówiłem do siebie czysto w formie żeńskiej, nie zachowywałem się jak typowa kobieta, a przede wszystkim.... nadal nie ogarniam czemu mnie myli. Wygląd? Jakoś nie wiąże do tego większej wagi, choć fakt... włosy jak na faceta mam dość długie, lecz siedzący na przeciwko mnie chłopak również nie należał do osób z krótkimi kłakami. Głos? No na to to akurat nie mam wpływu...ale powinno się jakoś odróżniać tonacje czy coś. Co pozostaje? Nic... Oprócz opcji, że jest idiotą. 
- Skąd się wzięło twoje zamiłowanie do tego przysmaku? - Głos Asher'a przerwało moje zamyślenie na temat własnego wyglądu. Spojrzałem nieco zaskoczony na mojego rozmówcę, a zaraz potem znów odwróciłem wzrok lekko zamyślony. To było dobre pytanie. 
- Sam nie wiem.... Jestem bóstwem od niedawna i jakoś... tak czułem, że go uwielbiam. - Odpowiedziałem w miarę moich możliwości. 
- Niedawna? - Brew ciemnowłosego uniosła się do góry dając mi do zrozumienia, że mam ciągnąć ten temat. Nie wiedziałem czy to dobry pomysł, ale przecież nic się nie stanie jak się dowie. 
- Jakieś parę dni? - Policzyłem w głowie szybko dni - Tak około. Więc jestem nowy i nie wiem praktycznie niczego o świecie dookoła mnie. -Uśmiechnąłem się niewinnie i i oparłem głowę na dłoni. 
- A jak to jest z tobą? Mogę się jedynie domyślać, że jesteś chowańcem broni.... zwykli ludzie nie mają tu wstępu, a nie masz cech zwierzęcych  - Szybko wyjaśniłem obserwując go.
- A co jeżeli jestem bóstwem, jak ty? - Odpowiedział mi z szarmanckim uśmiechem. Zlustrowałem go spojrzeniem.
- Po prostu wiem, że tak jest- Zmrużyłem oczy. Jakim niby bóstwem miałby być? Chamstwa? Nieufności? Głupoty?
Asher zaśmiał się cicho i spojrzał na kelnera, który akurat podszedł do naszego stolika z zamówieniem. Patrzyłem jak zahipnotyzowany na duży talerzyk z jeszcze parującymi 12 ryżowymi kulkami.
- Szef kuchni pozwolił sobie na podanie wam dania z różnymi nadzieniami i dodatkami. Mam nadzieję, że to w niczym nie będzie państwu przeszkadzać. - Głos kelnera szybko sprowadził mnie na ziemie ze świata smakowej ekstazy.
- Nic nie szkodzi. Dziękujemy bardzo - Pokiwałem lekko głową i złapałem w rączki kubek z ciepłym kakaem. Słodki zapach doleciał do mojego noska dając do zrozumienia, że serio znalazłem się w raju. Mężczyzna wrócił do swojej pracy, a ja zacząłem powoli pić ciepły napój.
- Tak więc... wracając do tematu. Na pewno nie jesteś bóstwem sądząc też po tym, że byłeś na ziemi z własnych powodów. - Powstrzymałem się przed dodaniem, że jest za mało spostrzegawczy jak na bóstwo.
- Dobra... może i jestem chowańcem broni...i co z tego? - Ash wziął do ręki jedno Onigiri i zaczął je powoli jeść.
- Nic. Próbuje tylko zrozumieć, czemu się szlajałeś wtedy i pomagałeś tamtej dziewczynce utrudniając mi pracę. - Napuszyłem poliki.
- Z własnych powodów- Wyciągnął w moją stronę dłoń, by zetrzeć mi wąsiki z ust. Zrobiłem lekkiego zeza nie rozumiejąc zbytnio co się stało, a zaraz z zawstydzenia na moich polikach pojawił się lekki rumieniec. Co z porażka... Prychnąłem i sam zabrałem się za jedzenie kuleczek ryżowych.
<Ash?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz